Czas wyborów to nie tylko czas awansów, ale i odejść ze stanowisk. Te jednak zazwyczaj wiążą się z napływem złotówek na konta, i to w ilości budzącej szacunek. W poniedziałek radni łódzkiego sejmiku województwa powołali nowy zarząd województwa.
Układ partyjny niby ten sam, bo znów rządzi koalicja PO - PSL, ale wyniki wyborów zmieniły parytet: teraz trzy osoby w zarządzie ma PSL, a dwie PO. To oznaczało zmiany personalne i oczywiście odprawy.
Z zarządu województwa odeszła Dorota Ryl (PO), która przez cztery ostatnie lata była wicemarszałkiem województwa łódzkiego. Na jej konto trafi zatem równowartość trzech pensji wraz z dodatkami, czyli dokładnie 36 tys. 180 zł (brutto). Była wicemarszałek po odejściu z zarządu województwa, od poniedziałku jest wiceprzewodniczącą łódzkiego sejmiku.
Z zarządu województwa odszedł też Marcin Bugajski, również z Platformy, wcześniej m.in. wiceprezydent Łodzi. Bugajski, radny sejmiku, zapewne stracił na odejściu z zarządu politycznie, ale zyskał finansowo, przynajmniej w krótkiej perspektywie. Na jego konto trafi dokładnie 33 tys. 315 zł.
Jeszcze nie wiadomo, gdzie były członek zarządu województwa będzie realizował się zawodowo.
Z kolei od poniedziałku nowym członkiem zarządu województwa został Paweł Bejda (PSL). Wybór Bejdy najpierw na radnego sejmiku, a potem jego wejście do zarządu, de facto oznaczało rozstanie się z fotelem wicewojewody łódzkiego. Tak się stało, tyle że Paweł Bejda odprawy z Urzędu Wojewódzkiego nie dostanie.
Jak nam powiedziano w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim, były wicewojewoda mógł-by liczyć tylko na wyrównywanie pensji przez ŁUW przez trzy miesiące, gdyby się okazało, że mniej zarabia w zarządzie województwa. Ale na to raczej się nie zanosi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?