Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy młoda kobieta wchodzi w politykę... [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
archiwum
Z Pauliną Setnik, radną Platformy Obywatelskiej, rozmawia Piotr Brzózka.

Z początków kadencji zapamiętamy anegdotę o tym, jakie wrażenie Paulina Setnik wywarła na pewnym doświadczonym samorządowcu

Nie domyślam się o kogo może chodzić.

To ja Pani nie powiem. Ale jeśli nie ma Pani problemu, żeby rozmawiać o fizyczności, zapytam wprost: gapią się na Panią koledzy radni?

Nie zauważam tego. Albo staram się nie zauważać.

Zdobyła Pani ponad 1500 głosów, czyli dużo, jak na trzecie miejsce, z którego Pani startowała. Tymczasem jest Pani osobą całkowicie nieznaną, na Pani plakatach nie było nawet hasła. Za to same plakaty było bardzo widać. I Panią na tych plakatach. Postawiła Pani na czystą fizyczność?

Nie, nie było nawet takiego zamiaru. Ja rzeczywiście nie byłam dotąd osobą publiczną, natomiast od 4 lat działam w Kole Aktywności PO, w tym czasie wspierałam swoje środowisko w kampaniach wyborczych i akcjach charytatywnych. Nie przyszłam z marszu. Na pewno nie stawiałam na fizyczność, natomiast brak hasła był manifestem. W naszym okręgu było bardzo dużo łudząco podobnych haseł, dlatego stwierdziłam, że moją ofertą dla mieszkańców będzie samo wyjście do nich i rozmowa. Osobiście rozdawałam ulotki, chciałam przez bezpośredni kontakt budować z relację z ludźmi, ale też dowiedzieć się, czego naprawdę potrzebują. Miałam trzecie miejsce na liście, przede mną był doświadczony samorządowiec, dlatego nie spodziewałam się wejścia do rady, natomiast chciałam tak dla siebie wiedzieć, czego ludzie oczekują, jak odbierają tak młodą osobę.

Jak Pani dostała "biorące" miejsce na liście? Czy do tego trzeba być członkinią wpływowego Koła Aktywności? Czy znajomą jeszcze bardziej wpływowego Pawła Bliźniuka?

Członkiem Koła Aktywności byłam od 4 lat. Ale dotąd byłam też studentką i miałam dodatkowo pracę, nie mogłam się więc do końca oddawać polityce, jak Paweł, czy reszta. Natomiast teraz odeszły mi studia, pojawiła się propozycja, stwierdziłam, że to jest szansa.

Gdyby była Pani członkiem byle jakiego koła, to pewnie propozycja by się nie pojawiła?

Nie mam pojęcia, jak by było. I nie można mówić, że jakieś inne koło jest byle jakie. Jeśli natomiast chodzi o mój udział w Kole Aktywności - to był kompletny przypadek. Od dłuższego czasu interesowałam się polityką, kuzyn mojej bardzo dobrej znajomej akurat był członkiem koła, zauważył moje zainteresowanie, zaproponował mi dołączenie. Wtedy jeszcze nie znałam tych ludzi, później członkowie koła stali się dla mnie bardzo ważni, nawiązaliśmy fajne relacje.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Rada miejska to tradycyjny "urząd pracy". Radni z łatwością otrzymują posady w publicznych spółkach i instytucjach. Pani ma pracę w Infosysie. Czy nie zamierza Pani porzucić korporacji i iść drogą kolegów, zasilając sektor publiczny?

Nie mam w planach odejścia z obecnej pracy, w żaden sposób nie koliduje ona z nowymi obowiązkami. Nie przyszłam szukać pracy do Rady Miejskiej.

A jak się Pani korporacja zapatruje na zaangażowanie w politykę?

Nie ma żadnego zakazu. Wiele osób mi kibicowało, większość dowiedziała się z plakatów. Pytają o dalsze plany, chyba zrobiłam nawet lekką furorę, bo z tego co wiem w historii korporacji nie było nigdy radnego.

W ubiegłej kadencji obrady Rady Miejskiej przeobraziły się w medialno-polityczną rzeź, część radnych wyspecjalizowała się w publicznym znieważaniu konkurencji. Czy w tej kadencji Pani nie chciałaby być taką gwiazdą mediów?

Mam nadzieję, że żadnej medialnej rzeźni nie będzie, na pewno nie chcę być wykorzystana do tego typu "zabiegów". Natomiast wiem, że decydując się na start w wyborach, uzyskując mandat decydujemy się na to, że będziemy osobami publicznymi, będziemy trochę bardziej obserwowani, oceniani. Ja też już zostałam przez pana oceniona na wstępie rozmowy.

Czym chce się Pani zajmować przez te 4 lata ?

Jednym z kierunków jakie ukończyłam są międzynarodowe stosunki gospodarcze, chciałabym wykorzystać tę wiedzę w praktyce w komisji promocji miasta i współpracy z zagranicą.

Zna Pani historię miss PiS Sylwii Ługowskiej? A jak koledzy postanowią Panią wykreować na miss PO, żeby Pani błyszczała na partyjnych konwencjach?

To, jak media kreują wizerunek, nie w 100 procentach zależy od nas, ale w dużej mierze mamy na to wpływ. Natomiast na pewno kobiety w polityce, w dodatku młode, wciąż są zjawiskiem nietypowym, dlatego cieszą się większym zainteresowaniem i często są oceniane przez pryzmat lekko szowinistyczny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gdy młoda kobieta wchodzi w politykę... [WYWIAD] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki