Program Miasto Młodych wymyśliła białostocka firma Edukacja dla Polski. Za zajęcia dodatkowe uczniowie otrzymują punkty, tzw. "sówki": jeden za samą obecność na zajęciach, dwa za aktywność. Punkty można wymieniać na rabaty, np. za dwa punkty można dostać drugą kawę gratis, za osiem - 40 proc. rabatu na pizzę. Rabaty przyznają partnerzy akcji, a płacąc dodatkowo za każdego ucznia ze zniżką - finansują program.
- Chcemy zachęcić młodych ludzi do aktywności. Zamiast spędzać czas na podwórku, mogą przyjść na zajęcia i się do nich przekonać - tłumaczy Maciej Jaworowski, pomysłodawca projektu.
W szkołach przy Politechnice Łódzkiej program działa od tygodnia.
- Nie mamy problemów z frekwencją na zajęciach. Dla naszych uczniów to po prostu bonus - mówi Tomasz Kozera, dyrektor.
Przedstawiciele firmy chcą włączyć w ten projekt w Łodzi co najmniej 10 restauracji. Na razie "prowadzone są z nimi rozmowy". Nie wiadomo więc, jakie dokładnie zniżki będą proponowane uczniom. Mają być dostosowane do wieku gimnazjalistów i licealistów, nie będzie więc np. rabatów na piwo. Nad przystąpieniem do akcji zastanawia się kilkanaście szkół z Łodzi.
Pomysł wzbudził wątpliwości części nauczycieli. Suchej nitki nie zostawia na nim Włodzisław Kuzitowicz, łódzki blogger i emerytowany dyrektor ZSP nr 15 w Łodzi, czyli tzw. budowlanki.
- W ten sposób robi się z uczniów psy Pawłowa - denerwuje się Włodzisław Kuzitowicz. - Przy okazji traci się najważniejszą rzecz, która odróżnia zajęcia dodatkowe od obowiązkowych lekcji, czyli to, że przychodzi się na nie z pasji. Zwabieni rabatami uczniowie będą tylko siedzieć na zajęciach i jeśli nauczyciel coś zaproponuje, to, mówiąc kolokwialnie, będą to olewać.
Pomysł podoba się Andrzejowi Grabowskiemu, licealiście z PŁ. Ale głównie pod względem technicznym.
- W moich szkołach wiele inicjatyw ginęło, bo nie były rozreklamowane. Teraz będę wszystko miał w komórce. Ale rabatu do chodzenia na zajęcia nie potrzebuję - zapewnia.
Jaworowski przyznaje, że pomysł nie jest idealny.
- Jednak z własnej pasji nikt garnka nie zapełni, a my mamy młodych ludzi uczyć realiów - apelował wczoraj do nauczycieli.
Projekt dziwi też Jana Kamińskiego, łódzkiego kuratora oświaty.
- Pomysł przyznawania rabatów za udział w zajęciach dodatkowych brzmi co najmniej tak sobie. Przyjrzę się mu - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?