Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyloty na święta z łódzkiego lotniska: z karpiem i grzybami w walizkach [ZDJĘCIA]

Agnieszka Jasińska
Pani Dorota do walizki schowała suszone grzyby. Wigilię spędzi u synów w Irlandii. Grzyby musiała zabrać z Polski. Pani Alicja spakowała do bagażu karpia. W Irlandii nie ma tak dobrych ryb jak u nas.

W czwartek z Łodzi do Irlandii wyleciało 130 osób. Większość poleciała specjalnie na święta. Za granicą czekają na nich najbliżsi: dzieci, narzeczony, mąż. Wiele osób kupiło bilet tylko w jedną stronę. Ale wszyscy chcą świętować po polsku.

- Synowie od czterech lat pracują w rzeźni w Irlandii. Jeden założył rodzinę. Lecę do nich na Boże Narodzenie i chcę zostać na stałe. Znaleźli mi już pracę - mówiła Dorota Kuzmecka z Łodzi. - Święta będziemy obchodzić po polsku. Zabrałam suszone grzyby, resztę kupię na miejscu.

Sylwia Ściubek poleciała w czwartek z synem do narzeczonego. Do walizki schowała prezenty. - Święty Mikołaj odnajdzie nas też w Irlandii - mówi pani Sylwia. - Przygotuję wigilijne potrawy, będzie opłatek. Narzeczony pracuje za granicą od siedmiu lat. Wcześniej to on przylatywał do Łodzi na święta. Ja lecę pierwszy raz. Słyszałam opowieści, że tam jest inaczej, że nie ma takiego rodzinnego ciepła jak u nas.

Syn pani Sylwii Dominik ma 10 lat. Dla niego to pierwsza podróż samolotem. Trochę się bał. Zabrał ze sobą misia Stefana. - Miś zawsze wszędzie ze mną jeździ. On się nie boi latać - podkreśla Dominik. Pani Sylwia chciałaby, żeby rok 2015 był lepszy niż 2014. - Jeszcze nie mam biletu powrotnego - dodaje kobieta.

Aleksandra Bukrzańska do Irlandii poleciała wczoraj razem z córką Madzią. - Mam 6 lat. Lecę do taty - cieszyła się dziewczynka.
Pani Aleksandra nie zamierza wracać do rodzinnych Pabianic. Na lotnisko odprowadzili ją rodzice. - Będzie nam smutno na święta. Ale przyzwyczajamy się. Jedna córka mieszka w Malezji, druga będzie mieszkać w Irlandii - wzdycha ojciec pani Aleksandry.

Madzia dostała w przedszkolu na pożegnanie poduszkę. Są na niej imiona wszystkich koleżanek. Madzia zabrała ją ze sobą w podróż.

Do Dublina poleciała też Alicja Waiss. Na lotnisko odprowadziła ją córka Iwona i wnuczka Wiktoria. - Lecę do drugiej córki, która mieszka w Irlandii. Do bagażu spakowałam karpia. W Polsce są najlepsze karpie - przyznaje pani Alicja. - W walizce mam też prezenty.

Na pożegnanie wnuczka podarowała babci bożonarodzeniową laurkę. Robiła ją po kryjomu. Magda namalowała serduszka, choinkę, prezenty i aniołka. Babcia nie potrafiła ukryć wzruszenia.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki