Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomna koczująca przy PST spędza tam już drugie święta [ZDJĘCIA]

Błażej Dąbkowski
Bezdomna koczująca przy PST spędza tak już drugie święta
Bezdomna koczująca przy PST spędza tak już drugie święta Waldemar Wylegalski
Boże Narodzenie to chwila, kiedy rodziny powinny się łączyć, a nie czas zapraszania do siebie łazęgów - mówi 69-letnia Elżbieta Zielińska, która od półtora roku mieszka w namiocie na poznańskim Piątkowie przy trasie tramwajowej. Bezdomna koczująca przy PST spędza tak już drugie święta Bożego Narodzenia.

Dwa namioty, trzy plastikowe krzesła, palenisko do grilla, stolik, a na nim parasolka, podobna do tych, które latem można zobaczyć w ogrodach działkowych. Gdyby nie beżowa kanapa z ekologicznej skóry, można by pomyśleć, że na trawniku przy trasie szybkiego tramwaju na poznańskim Piątkowie ktoś organizuje sobie piknik lub kolonie. Wakacje już jednak dawno minęły, a z wnętrza namiotu nie wydobywają się dźwięki dokazujących dzieci.

- Dzień dobry - zaczynam rozmowę.

- Dzień dobry - odpowiada serdeczny głos niemłodej już kobiety.

Nie mija 30 sekund i wyłania się pani Elżbieta.

- Co pana do mnie sprowadza? - pyta, poprawiając ciepły, kremowy płaszcz.

Krótko wyjaśniam.

- Pisali już o mnie, byłam też w telewizji. Ale w tym roku to interesuje się mną już tylko straż miejska, która chce się mnie pozbyć i złośliwi ludzie, którzy uważają, że powinno się mnie ubezwłasnowolnić - mówi z lekkim rozdrażnieniem. - Ale co mi tam, dopóki nie będę miała pieniędzy, zostanę tutaj i cześć. Wcale nie muszę się z tego nikomu tłumaczyć - śmieje się.

Zobacz również: Od pół roku mieszka w prowizorycznym koczowisku przy PST w Poznaniu

Rzeczywiście kobieta ubrana w spodnie moro, wygląda bojowo.

- Ludzie pytali się, czy jestem na wojnie. Odpowiedziałam, że tak, na wojnie z państwem - żartuje.

Świąteczne zapasy
Proponuję papierosa. - Spadł mi pan z nieba, bo właśnie wybierałam się po tytoń - cieszy się kobieta. - Zbieram go z popielniczek na dworcach, zaczynam na osiedlu Sobieskiego, wsiadam w tramwaj, wychodzę na każdym przystanku i szukam petów. Jeden taki wyjazd i pół dnia palenia mam z głowy, jeszcze ten tytoń sobie podsuszę, pokruszę, wrzucę do gilzy i szafa gra.

Z jedzeniem jest już łatwiej. Część mieszkańców przyzwyczaiła się do obecności Elżbiety Zielińskiej, która od półtora roku koczuje przy trasie PST, pomaga jej, dzieli się posiłkami. Niemal codziennie pojawia się ktoś, kto przyniesie coś smacznego. Jak nie flaczki, które pani Ela wręcz ubóstwia, to paczkę ze słodyczami. W tym roku już w połowie grudnia zaczęła robić świąteczne zapasy, bo nie ma zamiaru wyjeżdżać na Boże Narodzenie, podobnie było w zeszłym roku, choć zaproszeń do wigilijnego stołu nie brakowało.

Sprawdź: Pierwsze święta w Poznaniu kobiety koczującej przy PST

- Nie chciałam spędzać świąt poza namiotem. Boże Narodzenie to chwila, kiedy rodziny powinny się łączyć, a nie czas zapraszania do siebie łazęgów - wzrusza ramionami. - Nie ma co narzekać, bo młodzież przyniosła mi nawet dwie butelki szampana, więc sylwester i Nowy Rok też miło zleciały.

Plany były jednak inne, bo bezdomna kobieta chciała wynająć sobie na tydzień pokój w hotelu. - Ostatecznie stwierdziłam, że to zbyt duży luksus. Widzi pan, dla jednych oznacza on zagraniczny wyjazd, a dla mnie dach nad głową - mówi.

Kasety z Mozartem
Pani Elżbieta wczesnym popołudniem ma już dzień pracy za sobą. Codziennie zbiera puszki w okolicznych śmietnikach. Jak sama przyznaje, w skupie złomu otrzymuje za nie marne grosze, ale zawsze to pieniądze zarobione, a nie wyżebrane.

- Pieniądze na pewno się przydają, bo podpałka do grilla nie jest wcale tania, baterie do lampek i gilzy do tytoniu też muszę kupić - wyjaśnia.

Czasem nachodzi ją ochota, by zagrać w "totka", nie przypomina sobie zresztą, kiedy ostatni raz wysyłała kupon w kolekturze, ale za to skreślanie liczb stało się dla niej rozrywką.

- Gdyby trafiła się "6", wyniosłabym się stąd, wynajęła pokój i zrobiła prawo jazdy. Potem kupiłabym samochód i ruszyłabym w drogę, przed siebie. W sumie taki tryb życia najbardziej by mi odpowiadał, bo nie widzę siebie nigdzie na stałe - zawiesza głos i podciąga grubą, wełnianą skarpetę, siedząc na skraju namiotu. Odpalamy drugiego papierosa.

Elżbieta Zielińska ma też marzenia bardziej realne - choć bije od niej optymizm, twardo stąpa po ziemi. Chciałaby mieć jeszcze jedną lampkę w swoim "mieszkaniu", bo, gdy zapada zmrok, nie może czytać gazet i książek wyciągniętych z kontenerów.

- Niedawno znalazłam "Lot nad kukułczym gniazdem". Ta książka to samo życie, ale doczytałam tylko do połowy, przemokła mi i musiałam ją wyrzucić - mówi, zaciągając się dymem.

Zanim wylądowała na ulicy, a później na poznańskim trawniku, lubiła także muzykę, zwłaszcza klasyczną, na kasetach zgromadziła niemal całą twórczość Mozarta. Jeszcze w ubiegłym roku samotne noce umilało jej radio, ale spaliło się. Teraz zamiast symfonii wirtuoza musi wsłuchiwać się we własne myśli.

- Wspominam, ale w przeszłości staram się szukać momentów radosnych - wyznaje.

Tych jednak w ostatnich dwóch dekadach nie było zbyt wielu. Zanim 69-letnia kobieta zjawiła się w Poznaniu, dwukrotnie przeżyła eksmisje w swoim rodzinnym Gdańsku. Do dziś ma ogromne pretensje do prezesa spółdzielni mieszkaniowej, do której należała i trudno jej się pogodzić z realiami współczesnego świata, ciągłym pędem, kapitalizmem.

- Czasem rozmawiam z ludźmi, którzy tu sprzątają i koszą trawę. Żalą się, że płacą im 6 zł na godzinę, a pracodawcy wymagania mają Bóg wie jakie - stwierdza.

Po raz pierwszy dach nad głową straciła ponad 15 lat, pracowała wtedy jako kontroler jakości w fabryce uszczelek. Mieszkanie było niewielkie, zaledwie trzydzieści parę metrów kwadratowych, ale po pierwszej eksmisji wylądowała w jeszcze mniejszym lokalu zastępczym. Wyremontowała go, ale po raz kolejny została zmuszona do opuszczenia mieszkania. Wyjechała z Gdańska..., by pomieszkiwać w ośrodkach dla bezdomnych, opuszczonych budynkach we Wrocławiu, w Warszawie, Szczecinie, a zanim trafiła do Poznania, w Krakowie. Kiedy w lipcu 2013 r. znalazła się na dworcu PKP w stolicy Wielkopolski, po prostu wsiadła w tramwaj i ruszyła nim w stronę pętli na os. Sobieskiego.

- Po drodze zauważyłam ten trawnik, była tu duża trawa, więc nikt mnie nie widział i wydawało się bezpiecznie - wspomina. Najpierw spała pod gołym niebem, ale szybko znalazła się osoba, która dała i rozłożyła jej namiot. Dookoła nie było nic prócz trawy rozciągającej się niemal na całej długości tramwajowej trasy. Żyje bez dowodu osobistego i pieniędzy, swojej emerytury wynoszącej 400 zł postanowiła nie odbierać.
Chciałaby altankę
Gdy nadeszła wiosna, Elżbieta Zielińska postanowiła rozbudować swoje koczowisko. Znalazła drugi namiot, dziś spełnia on rolę szafy. Trzyma w nim ubrania, które otrzymała od poznaniaków lub znalazła w śmietniku.

Z kontenerów zabrała doniczki i obumierające rośliny, które pod jej opieką znów odżyły, dookoła posadziła słoneczniki i zbudowała wał z ziemi, by choć trochę odgrodzić się od ulicznego szumu. - Zimą nie mam ochoty na nic, ale gdy tylko nadejdą cieplejsze dni, znów coś sobie zorganizuję, posadzę kwiaty. Nanosiłam sobie trochę drewna, bo chcę zbudować altankę, taki mam plan - wyjaśnia kobieta. Towarzystwa, jak twierdzi, nie potrzebuje.

- Bo gdzie miałabym znaleźć znajomych? Na śmietniku? Zresztą całe życie byłam singlem- macha ręką. Z innymi bezdomnymi nie chce się spoufalać...

Choć pani Ela nie przepada za ludźmi, polubiła miasto, zwłaszcza park Wilsona i stare kamienice na Łazarzu. Spacery zawsze poprawiają jej humor, podobnie jak lektura dobrej książki.

Kobieta w końcu nakłada sportowe buty i wstaje, ruszam z nią w kierunku najbliższego przystanku tramwajowego.

- Może podrzucę pani Whartona? - pytam.

- Poczytam z przyjemnością. A teraz muszę już jechać, proszę zobaczyć, zbliża się dwunastka - odpowiada. Wsiada do pojazdu i rusza w kierunku dworca na os. Sobieskiego. Uzbiera tam trochę tytoniu do blaszanego pudełka. Będzie palenie. Na pół dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski