Jaki był rok 2014 na rynku nieruchomości w Łodzi?
Jest bardzo duża podaż mieszkań nowych i używanych. Na ożywienie sprzedaży nie wpłynęły programy pomocowe, jak Mieszkanie dla Młodych. W dodatku banki niezbyt agresywnie finansowały zakupy mieszkań. Dlatego, zwłaszcza na rynku wtórnym, panuje stagnacja. W 2014 r. więcej ofert sprzedaży napływało, niż się dezaktualizowało, bo osoby, które miały trochę pieniędzy lub szansę na kredyt, kupowały na rynku pierwotnym.
Ale tu też mieszkań jest więcej, niż chętnych.
Tak, a w dodatku w 2014 r. deweloperzy zaczęli wiele inwestycji, które będą się ciągnąć w 2015 r. Niedawno to analizowałem, jest pięć projektów po 300 - 500 lokali każdy. Tak więc mieszkań cały czas będzie w bród. A problem z ich sprzedażą jest zasadniczy. Rynek mieszkań jest ściśle powiązany z gospodarką regionu. Jeśli w Łodzi nie ma zbyt wielu dobrych miejsc pracy, to młodzi ludzie nie kupują zbyt wielu mieszkań. Pytanie więc, dla kogo są te mieszkania. Deweloperzy, wbrew temu co mówią, mają wysokie marże.
Mówią, że już nie.
Niedawno na spotkaniu z deweloperami powiedziałem, że obliczam ich na 35 proc. marży. Oni na to, że przesadziłem, bo tylko 25. Ja na to, że i tak zbyt dużo.
Czy firmom, którym kuleje sprzedaż, nie opłaca się w takiej sytuacji obniżyć cen?
Tak. Lepiej mieć niższą marżę i większy obrót, zwiększoną płynność. Ale deweloperzy mówią: nie możemy, bo banki nie pozwalają, bo to, bo tamto. Dla mnie to jest związane z trwającym wciąż pompowaniem rynku. Od dwóch miesięcy w prasie ukazują się PR-owe artykuły, że mieszkania świetnie się sprzedają, że jest zwyżka cen. Deweloperzy wolą opłacać działania PR-owe, niż dostosowywać ceny do rynku.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?