Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co NIK znalazła w łódzkich spółkach miejskich?

Piotr Brzózka, Marcin Darda
Zawyżone pensje prezesów, spółki latami "jadące" na stracie czy akcja "tanio sprzedam, drogo kupię" - to tylko część zarzutów, postawionych w raporcie NIK na temat funkcjonowania firm komunalnych w woj. łódzkim.

Ciężar gatunkowy zarzutów jest zróżnicowany - od mocnych po słabiutkie. Ciężko jest powiedzieć, że kontrolerzy odkryli w Łodzi jaskinię zła wcielonego, dlatego wielu obserwatorów zastanawia się, czy mocna poetyka raportu to aby nie kolejny epizod wojny podjazdowej między Hanną Zdanowską i Krzysztofem Kwiatkowskim, który półtora roku temu dostał do ręki potężny instrument - armię kontrolerów NIK, którzy w swej skrupulatności nie odpuszczą złotówki, wydanej poza biurokratycznymi gorsetem.

Oczywiście, od żadnej ze stron nie uświadczymy tego typu refleksji, a na pewno nie publicznie. Jeśli chodzi o NIK, to wprost nam przekazano, iż prezes NIK nie będzie polemizować z prezydentem miasta - stąd cytowana obok wypowiedź rzecznika NIK Pawła Biedziaka, a nie proszonego o kilka słów Kwiatkowskiego. A Biedziak kontruje, że decyzja o kontroli w Łódzkiem zapadła jeszcze za poprzedniego prezesa NIK.

W ramach kontroli sprawdzono pięciu prezydentów miast (Łodzi, Bełchatowa, Skierniewic, Pabianic i Zgierza) oraz 10 spośród 157 spółek komunalnych w województwie. Większość została oceniona negatywnie bądź pozytywnie z zastrzeżeniami, jednoznacznie pozytywną ocenę otrzymał jedynie prezydent Bełchatowa. Co ciekawe, prezydent Łodzi jako jedyna dostała ocenę niemieszczącą się w typowej skali NIK, a mianowicie ocenę... opisową. Zobaczmy zatem, co się za tym opisem kryje...

Za duże pensje dostawali...

Nic nie wzbudza większych emocji niż pieniądze i personalia - zacznijmy od kwestii finansowych. NIK zauważa, że celem komunalnych przedsiębiorstw nie jest wprawdzie maksymalizacja zysku, byłoby jednak wskazane, gdyby ich działalność się bilansowała. Tymczasem np. w 2012 roku 10 miejskich spółek przyniosło łączny zysk w wysokości 18 mln zł, jednocześnie jednak 11 innych spółek poniosło w tym czasie straty rzędu 64 mln zł.

NIK wylicza, że w całym okresie objętym kontrolą straty generowały: Miejska Arena Kultury i Sportu (3,9 mln zł w 2010 r., 3,9 mln w 2011 r. i 4,3 mln zł w 2012 r.), Port Lotniczy (odpowiednio 19,1; 20,8 oraz 37,7 mln zł), Łódzki Regionalny Park Naukowo-Technologiczny (1,2; 0,9 oraz 0,4 mln zł), a także Łódzki Fundusz Poręczeń Kredytowych (mniejsze kwoty, od 62 do 24 tys. zł). Straty wykazywały też (choć nie przez cały okres objęty kontrolą): MPK, Zakład Drogownictwa i Inżynierii, Aqua Park Łódź, Centrum Konferencyjno-Wystawiennicze Międzynarodowych Targów Łódzkich oraz MTŁ Spółka Targowa.

NIK szczególną uwagę zwróciła na pogarszającą się kondycję ZDiI, który jeszcze w 2010 roku notował 213 tys. zł zysku, a w kolejnych dwóch latach jego straty wyniosły 2,9 oraz 6,9 mln zł. W raporcie czytamy, że sytuację pogarszało złe zarządzanie i działania niegospodarne. Przykładem ma być sytuacja z pierwszych dni kadencji Hanny Zdanowskiej, a mianowicie sprzedaż w grudniu 2010 roku tysiąca ton soli drogowej za 213.500 zł i zakup w styczniu 2011 roku soli w tej ilości za 532.590 zł. Jak czytamy w raporcie, były prezes firmy tłumaczył, że sprzedaży soli dokonano "z uwagi na pilne potrzeby środków finansowych na wypłaty wynagrodzeń dla pracowników".

CZYTAJ TEŻ: https://dzienniklodzki.pl/w-miejskich-spolkach-w-lodzkiem-zawyzano-pensje-prezesow/ar/3702682

O ile wyliczenia dotyczące strat spółek są dość mechaniczne i wyabstrahowane z kontekstu, o tyle większych polemik nie wywołuje kwestia wynagrodzeń - NIK odkryła bowiem, że dochodziło do zawyżania płac prezesów i członków rad nadzorczych. Jak na ironię, w Łodzi jedną z takich spółek był właśnie ZDiI. Według kontrolerów, nadpłata wynagrodzeń zarządu za lata 2010 - 2013 wyniosła 21.859 zł. Podobna sytuacja miała miejsce w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji, gdzie łącznie zawyżono wynagrodzenia zarządu o 85.296 zł, zaś członków rady nadzorczej o 26.154 zł.

Jak to było możliwe? Wynagrodzenia członków zarządu i rad nadzorczych są ustalane jako krotność przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w IV kwartale ubiegłego roku - tak mówi ustawa kominowa. Ale inne przepisy zmieniają sytuację. Jak zauważa rzecznik NIK Paweł Biedziak, najwyraźniej ktoś w spółkach zapomniał, że płace w tego typu spółkach zostały w Polsce zamrożone i to dawno. To znaczy, że w kolejnych latach niezmienne za bazę do wyliczeń powinno się brać średnią płacę z końca 2009 roku, która wynosiła ponad 3,4 tys. zł. Tymczasem w firmach korzystano ze stawek z następnych lat - w naturalny sposób wyższych.

Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi, wyjaśnia, że nadpłaty wzięły się z problemów interpretacyjnych niejasnych przepisów, a po zastrzeżeniach NIK (w lutym 2014 roku) pobrane nadwyżki zostały zwrócone. Co ciekawe, Włodzimierz Tomaszewski, były prezes ZWiK, mówi, że to on już w 2012 roku zorientował się, iż płace są za wysokie. Nadwyżkę wraz z innymi członkami zarządu oddał, wystosował też stosowne wezwania do swoich poprzedników...

CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Do rad nadzorczych szli bez konkursów

Odrębny temat, przy którym warto zostać dłużej, stanowią mechanizmy powoływania "odpowiednich" ludzi do spółek. NIK czyni zarzut prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej, że nie korzystała przy wskazywaniu kandydatów do rad nadzorczych z ofert, składanych do Urzędu Miasta. NIK negatywnie ocenia "brak zasad i kryteriów doboru członków rad nadzorczych oraz uznaniowy charakter wyboru, polegający na indywidualnym wskazywaniu kandydatów przez Prezydenta Miasta". Kontrolerzy wyliczyli, że w Łodzi od 2010 do połowy 2013 roku aż 21 członków rad nadzorczych zasiadało kolejno w kilku łódzkich spółkach - po odwołaniu z jednej firmy byli powoływani w skład kolejnej.

W raporcie czytamy wyjaśnienie władz miasta, jakoby nominacje te były podyktowane potrzebą wykorzystania ich umiejętności i doświadczenia w innych podmiotach. NIK wyraźnie stwierdza jednak, że brak trybu konkursowego, który zapewniałby transparentność, nie gwarantował wyboru najlepszych kandydatów.

A trzeba przyznać, że co do przejrzystości decyzji stawiano wiele wątpliwości - okres 2010 - 2013, którego dotyczyła kontrola NIK politycznie był co najmniej intrygujący. W 2010 roku spółki przechodziły spod kontroli odchodzącego Jerzego Kropiwnickiego pod zarząd komisaryczny, złożony z ludzi PO i SLD. SLD "dostał" m.in. ZWiK i ŁSI. Ale PO od procesu wymiany ludzi Kropiwnickiego w spółkach się dystansowała. Problemem był dla partii natomiast... Łukasz Magin, wtedy wiceprezydent z ramienia PO i doradca Krzysztofa Kwiatkowskiego, wówczas ministra sprawiedliwości. Na zarządach ówczesnej PO, którą w marcu 2010 roku przejęła posłanka Hanna Zdanowska, dochodziło do gorszących scysji. Najsłynniejsza to ta między szefem Rady Miejskiej a Maginem właśnie, gdy z ust przewodniczącego padło zdanie, że to co robi Magin jest "kurewstwem", a wiceprezydent powinien "wrócić do Zgierza, kozy pasać".

Magina krytykowała "grabarczykowa", czyli większa część Platformy. Krytykowała za dobór kadr w radach nadzorczych łódzkich spółek, które potem bez konkursów wybierały prezesów. Problem zresztą nie leżał tylko w nazwiskach, bo Magin tych nominacji nie konsultował z partią, oskarżano go o stosowanie klucza towarzyskiego. Wypominano mu, że nowy prezes MPK to jego znajomy z czasów, gdy pracował w zgierskim magistracie, a prezes Zieleni Miejskiej to po prostu znajomy, a na dodatek kojarzony z PiS. Padł wniosek o usunięcie wiceprezydenta z partii, ale sprawa rozeszła się po kościach, zbliżały się przecież wybory samorządowe, zatem główny nurt PO tak czy siak był pewien, że Magina da się politycznie zutylizować, co de facto wówczas się nie udało.

W grudniu 2010 roku władzę w Łodzi objęła prezydent Hanna Zdanowska, a nadzorem nad spółkami zajął się Marek Cieślak, wtedy pierwszy wiceprezydent. Zaczęło się odbijanie firm od SLD i klucza towarzyskiego Magina. Podobnie jak wcześniej, czyli zazwyczaj bez konkursów. Prezesem ZWiK został np. były pierwszy zastępca Jerzego Kropiwnickiego Włodzimierz Tomaszewski. Prezydent Zdanowska tłumaczyła to powołanie jego wysokim poparciem w wyborach na prezydenta Łodzi, jednak w świecie polityki widziano w tym raczej gest odwdzięczenia się za poparcie przed drugą turą wyborów na prezydenta.

ZWiK i były prezes Tomaszewski to też dobre przykłady na sposób prowadzenia polityki personalnej w radach nadzorczych przez prezydent Zdanowską. Gdy prezydent zażyczyła sobie odwołania Tomaszewskiego ze stanowiska prezesa ZWiK, a rada zalecenia nie wykonała... Zdanowska członków rady odwołała. Kolejni jej członkowie już tacy oporni nie byli i prezesa posady pozbawili. Wśród odwołanych członków rady nadzorczej był m.in. zięć Stefana Niesiołowskiego, byłego marszałka Sejmu, który chwilę potem odnalazł się w radzie nadzorczej innej spółki, tym razem MPK.

Oczywiście zięć posła Niesiołowskiego miał i ma kompetencje do zasiadania w radach, gwoli sprawiedliwości trzeba nadmienić, że NIK nie stwierdziła przypadków, aby któryś z członków rady nadzorczej nie spełniał ustawowych kryteriów. Ale kontrolerzy nie popuścili i w zamian wytknęli, że nie wszystkie osoby, zasiadające w Łodzi w radach, miały wyższe wykształcenie. Skrupulatnie i nieco złośliwie wychwycono też, że niekiedy posiadane wykształcenie członków rad w żaden sposób nie wiązało się z przedmiotem działalności spółki, np. magister farmacji zasiadał w Widzewskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego, a magister pedagogiki w Zakładzie Drogownictwa i Inżynierii.

CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Chcieli nagrywać muzykę?

NIK czepia się działalności komercyjnej spółek, czyni np. zarzut, że Łódzka Spółka Infrastrukturalna realizowała przychody głównie z dzierżawienia infrastruktury Zakładowi Wodociągów i Kanalizacji sp. z o.o. w Łodzi (ZWiK) i Grupowej Oczyszczalni Ścieków sp. z o.o. w Łodzi (GOŚ), naliczając tym spółkom czynsz dzierżawny. Według NIK zadania w zakresie dostarczania wody i odprowadzania ścieków, będące zadaniami użyteczności publicznej, w całości realizowały ZWiK i GOŚ, a więc można uznać, że spółka ŁSI działała poza sferą użyteczności publicznej.

Inspektorzy zawiesili też oko na rodzajach działalności, zawartych w aktach założycielskich spółek. Wyszło, że ŁSI została powołana m.in. do działalności w zakresie nagrań dźwiękowych i muzycznych, zarządzania stronami internetowymi czy pośrednictwa w sprzedaży czasu i miejsca na cele reklamowe w radiu i telewizji. Wyciągnięto też zapisy ze ZWiK, takie jak produkcja napojów bezalkoholowych i wód mineralnych, sprzedaż hurtowa napojów alkoholowych, sprzedaż detaliczna artykułów używanych. Oczywiście należy pamiętać, że są to kategorie z Polskiej Klasyfikacji Działalności, a kto choć raz zakładał firmę, wie, jak dziwaczne nazwy mogą one przyjmować. Podobnego zdania jest Radosław Łuczak, prezes ŁSI, który mówi, że owszem, jego spółka ma 60 różnych wpisów, zapewnia jednak, że nie zajmuje się ani fryzjerstwem, ani kręceniem filmów.

- Jeśli stawia się zarzut, że ŁSI prowadzi działalność komercyjną w oparciu o wynajem, to gratuluję takich zarzutów. Jeśli czytam, że stawia się zarzuty, związane z klasyfikacją PKD, to chciałbym wiedzieć, jaki jest koszt takich ustaleń i co właściwie z nich wynika. Mam wrażenie, że jesteśmy ostatnio najbardziej kontrolowanym krajem na świecie. Tylko jakie są koszty tych działań i co właściwie z nich wynika? Nasuwa mi się myśl, że organizacja jest tak mocna, jak jej najsłabsze ogniwo, a w naszym wypadku ogniwa kontrolujące spółkę po kilku tygodniach szczegółowej i zapewne kosztownej kontroli doszły do nader mizernych wniosków- stwierdza prezes Mieczysław Łuczak.

NIK wystosowała 47 wniosków pokontrolnych. Z danych na 31 lipca 2014 roku wynika, że 40 zrealizowano, 4 były w realizacji, a 3 nie zrealizowano i jeden z nich dotyczy prezydent Łodzi, która poinformowała, że nie zrobi nic, by określić zasady naboru kandydatów na członków rad nadzorczych, gdyż... kryteria, które muszą spełniać kandydaci, są już określone w polskim prawie, w szczególności w ustawie o gospodarce komunalnej.

NIK zaznacza, że w całym województwie kontrolowani prezydenci i szefowie spółek złożyli 49 zastrzeżeń do ustaleń kontrolnych, przy czym aż 27 z nich złożyła prezydent Łodzi. Wszystkie zostały odrzucone.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki