Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studniówkowe bale w Łodzi, czyli szkolna zabawa wczoraj i dzisiaj [ZDJĘCIA]

Anna Gronczewska
Dzisiaj nikt nie przychodzi na studniówki w białej bluzce i czarnej spódnicy...
Dzisiaj nikt nie przychodzi na studniówki w białej bluzce i czarnej spódnicy... Maciej Stanik
Studniówki to do dzisiaj wielkie przeżycie dla maturzystów. Przez lata imprezy te zdążyły już jednak opuścić szkolne mury. Obecnie odbywają się z reguły w wytwornych restauracjach. Tradycyjna studniówka w szkole to dziś wyjątek...

Patrycja w tym roku zdaje maturę w jednym z łódzkich liceów. Bardzo boi się matury, ale to, że uczy się w maturalnej klasie ma jej zdaniem wielki plus. Jest nim studniówka. W szafie wisi już piękna sukienka, przygotowane są buty.

- To mój pierwszy, dorosły bal, więc trochę się denerwuję, choć też nie mogę się doczekać studniówki - przyznaje maturzystka. - To jeszcze dwa tygodnie. Ale mam już zamówionego fryzjera, kosmetyczkę...

Obecne studniówki różnią się jednak od tych, które organizowane były przed laty. Marzena Królikowska, ekonomistka z jednego z łódzkich banków, wyciąga rodzinny album i pokazuje zdjęcia ze swojego przedmaturalnego balu, który odbywał się w styczniu 1984 roku. Na czarnobiałych fotografiach widać dziewczęta w białych bluzkach, chłopców w ciemnych garniturach, tańczących w sali gimnastycznej przemienionej dzięki szaremu, pakowemu papierowi w wielką grotę. Na stole są butelki oranżady i rozmaite kanapki.

- Moja córka miała w tamtym roku studniówkę - mówi pani Marzena. - Była w eleganckim lokalu. Musiałam córce kupić wieczorową sukienkę, buty na szpilkach...

Joanna Modrzejewska, mieszkająca w Łodzi prawnuczka Marii Konopnickiej, jest absolwentką dawnego Gimnazjum Żeńskiego im. Czapczyńskiej, które potem stało się XII LO. Mieściło się przy ul. Narutowicza 58. Wspomina, że za jej czasów organizowano studniówkę, a potem bal maturalny.

- Niestety, nasza klasa nie miała ani studniówki, ani balu maturalnego! - wyjaśnia Joanna Modrzejewska. - Maturę zdawałam w 1953 roku, a więc w czasach stalinowskich. Dyrektorka naszego gimnazjum, pani Kuciakowa, zadecydowała, że za karę nie będzie mieć ani balu, ani studniówki!

Joanna Modrzejewska mówi, że powodem było zaangażowanie polityczne jej klasy. Dziewczyny były bowiem wrogo nastawione do nowego systemu. A to któraś wypisała niepolityczne hasło w ubikacji, a to roznoszono ulotki.

- Żadna z nas nie należała do ZMP - dodaje pani Joanna. - Na apelach, które codziennie rano organizowała pani Kuciakowa, bez przerwy wyczytywała nazwiska moje, koleżanek jako przedstawicielek tak zwanej czarnej reakcji.

Dziewczyny z rocznika 1953 z gimnazjum Czapczyńskiej, oficjalnie nie miały studniówki, choć już miały umówionych chłopaków z zaprzyjaźnionego gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki przy ul. Sienkiewicza.

- Ale urządziłyśmy sobie studniówkę same! - śmieje się pani Joanna. - W mieszkaniu jednej z koleżanek. Ja jednak byłam na organizowanej w szkole studniówce, balu maturalnym. Zaprosił mnie dwa lata starszy kuzyn, który uczył się w gimnazjum na ulicy Sienkiewicza. Obowiązywały białe bluzki, czarne spódnice. Nie było mowy o dekoltach, makijażu, a zabawa kończyła się już o godzinie 22.

Ewa Wojciechowska jest dzisiaj dyrektorem I LO im. Mikołaja Kopernika w Łodzi. Bardzo dobrze pamięta swoją studniówkę.

- Odbywała się w XXVI LO, oczywiście w szkole - wspomina dyrektor popularnego "Kopra". - Porównując z dzisiejszymi czasami różnic było sporo. Przede wszystkim jeśli chodzi o stroje. Dziewczyny musiały przyjść na studniówkę w białych bluzkach, czarnych lub granatowych spódniczkach. Nie mogła być to nawet sukienka w takich kolorach. Po prostu na studniówkach uczniowie występowali w galowych, szkolnych strojach. Jedyną różnicą było to, że spódnica mogła być bardziej strojna, trochę w takim balowym stylu.

CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE...
Ale tak jak dziś, studniówka zaczynała się polonezem i trwała do białego rana. Wielki udział w jej przygotowaniu mieli rodzice. To oni przygotowywali kanapki, dbali, by ich dzieci nie zgłodniały w czasie pierwszego w ich życiu balu.

Ewa Wojciechowska pamięta studniówkę starszego syna, który uczył się w "Koprze". Miała ona miejsce w 1997 roku. Ale nie odbywała się w szkole, tylko w lokalu Naczelnej Organizacji Technicznej na Placu Komuny Paryskiej w Łodzi.

- Już nie nawet nie pamiętam od którego roku studniówki odbywają się poza szkołą - dodaje Ewa Wojciechowska.

Pamięta, że bardzo przeżywała studniówkę swojej pierwszej klasy, której wychowawczynią była w I LO im. Mikołaja Kopernika.

- Był to 2001 rok - wspomina. - Bawiliśmy się wtedy w Klubie Garnizonowym...

Zbigniew Lipiński swoją studniówkę miał w 1978 roku. Dziś należy do członków zarządu Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Mikołaja Kopernika w Łodzi.

- Ale już nie mieliśmy studniówki w szkole! - zaznacza pan Zbigniew. - Odbyła się w sali jakiegoś zakładu pracy. Nie pamiętam dokładnie gdzie i jak udekorowano salę.

Pan Zbyszek przyznaje, że dla większości jego kolegów i koleżanek było to pierwsza całonocna zabawa.

- Dziś tak nie jest - zaznacza Zbigniew Lipiński. - Młodzież chodzi do pubów, na całonocne imprezy. Za naszych czasów pubów nie było, a nikt nie chodził do restauracji. Chyba, że znalazł się jakiś wyjątek...

Jadwiga Ochocka, dyrektor II LO im. Gabriela Narutowicza w Łodzi, swoją studniówkę przeżywała jako uczennica czwartej klasy VIII LO im. Adama Asnyka.

- Oczywiście studniówka była w szkole, w sali gimnastycznej - opowiada Jadwiga Ochocka. - Przez tydzień dekorowaliśmy salę gimnastyczną tak, by przypominała podwodny świat. Po zabawie, rano, wyszliśmy na szkolne boisko. Było na nim lodowisko. I przez kolejną godzinę się na nim bawiliśmy, śmialiśmy.

Jako nauczyciel pierwszą studniówkę przeżyła w 1993 roku. Właśnie w II LO. Ale nie odbywała się ona w szkole.

- Naszym liceum opiekowały się zakłady "Ema-Elester" z ulicy Lodowej - dodaje dyrektor II LO. - I studniówka odbyła się zdaje się w świetlicy tych zakładów. Choć uczniowie sami ją dekorowali. Rodzice też przygotowywali jedzenie.

Małgorzata Sobala jest dziś prezesem Stowarzyszenia Absolwentów i Wychowanków IV LO im. Emilii Sczanieckiej w Łodzi. Bardzo dobrze pamięta swój bal studniówkowy. Miał miejsce w 1983 roku.

- Mieliśmy studniówkę w szkole, ale nie przy ulicy Pomorskiej! - zaznacza. - W tym czasie nasz szkolny budynek był w remoncie i przeniesiono nas na ten czas na ulicę Drewnowską. W sali gimnastycznej tamtej szkoły mieliśmy studniówkę. Oczywiście strój musiał być czarno biały, sami dekorowaliśmy salę, rodzice przygotowali jedzenie. Jednym z naszych kolegów był Mikołaj Madej, dziś dziennikarz sportowy, który ze Sławkiem, który został reżyserem, przygotowywali program kabaretowy, prezentowany o północy...

CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE...
Sala gimnastyczna na tę noc zamieniła się w nowojorski Manhattan. Małgorzata Sobala śmieje się, że nie zabrakło tradycji każdej studniówki, czyli przemyconego alkoholu... Wojtek, absolwent XXI LO z początku lat 80., dzisiaj prawnik, również pamięta wódkę przemyconą na studniówkę... w butelkach po oranżadzie.

- Piło się ją, w wielkiej konspiracji albo w ubikacji, albo w jednej z sal, którą przydzielono naszej klasie - śmieje się Wojtek. - Ale choć łyka musiał się napić każdy... Niektóre dziewczyny z mojej klasy wtedy pierwszy raz piły alkohol... Nikt się jednak nie upił, a po takim wysokoprocentowym "łyku" lepiej człowiek się bawił...

Jadwiga Ochocka przyznaje, że dziś studniówka jest bardziej balem niż zabawą szkolną, ale pod patronatem szkoły.

- To, że studniówka jest poza szkołą decyduje kilka spraw - dodaje pani Jadwiga. - Wielu rodzicom łatwiej jest zapłacić niż samemu zająć się organizacją studniówki. Szkoły nie chcą, by podczas zabawy zniszczono parkiet w sali gimnastycznej. A by zawiesić tam dekoracje trzeba powbijać gwoździe...

I dziś dziewczyny szykują na studniówki kreacje, odwiedzają fryzjera, kosmetyczkę.

- Przy czym moje dziewczyny przychodzą na studniówki w eleganckich, modnych, wieczorowych kreacjach, ale zawsze z klasą - zapewnia Jadwiga Ochocka.

Choć w "Koprze" studniówki od lat nie są organizowane w szkole, to łączy je jedno. Uczniowie przychodzą na nie bez osób towarzyszących. Bawią się tylko w gronie koleżanek i kolegów z klasy.

- Pewnie, że wielu chciałoby przyjść na studniówkę ze swoją drugą połową, ale jak się potem okazuje i bez nich potrafią się świetnie bawić - zapewnia Ewa Wojciechowska. - Na studniówce bawią się wszyscy razem, nie ma osób, która podpierają ściany. Do zabawy włączają się też bardzo chętnie nauczyciele.

Ewa Wojciechowska twierdzi, że o wyprowadzeniu studniówek ze szkół zadecydowały względy praktyczne.

- Nasza szkoła jest po remoncie - tłumaczy dyrektor "Kopra". - Dziewczyny musiałyby przyjść na studniówkę w butach na płaskim obcasie, by nie zniszczyć parkietu. Poza tym nastąpiła moda, by bale organizować na zewnątrz. Odpada sprawa dekoracji szkoły, a to dezorganizowało życie szkoły. A program jest tak napięty, że by go zrealizować liczy się każda godzina lekcyjna.

W tym roku uczniowie "Kopra" będą się bawić na studniówce w Białym Pałacu w Niesięcinie. Wcześniej była ona organizowana m.in. w Pałacu Poznańskiego, Hotelu andel's.

- Miejsce wybierają uczniowie, a potem konsultują je z rodzicami - dodaje Ewa Wojciechowska. - Na studniówce najważniejszy jest jednak klimat. A na naszych balach jest zawsze bardzo dobry!

Uczniowie II LO im. G. Narutowicza swoją tegoroczną studniówkę urządzają zaś "U spadkobierców" przy ul. Siedleckiej...

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki