Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka mieszka z dziećmi w ruinie. Dla urzędników "pilnie" trwa już od prawie dwóch tygodni [ZDJĘCIA]

Agnieszka Jasińska
Pani Anna chce wychowywać dzieci w godnych warunkach
Pani Anna chce wychowywać dzieci w godnych warunkach Grzegorz Gałasiński
14 stycznia urzędnicy postanowili, że rodzinę trzeba pilnie wyprowadzić z rudery. Efekt? Matka z dziećmi nadal mieszka w zagrzybionym mieszkaniu.

Pani Anna Zdrojewska wciąż czeka na nowe mieszkanie socjalne. To, gdzie teraz jest, to zagrzybiona ruina. Nie ma tu toalety ani łazienki. Urzędnicy twierdzili jednak, że "zabezpiecza potrzeby" samotnej matki z dwójką małych dzieci.

Dopiero po naszej interwencji doszli do wniosku, że w tym miejscu nie powinno się przechowywać nawet worków z ziemniakami.

CZYTAJ WIĘCEJ:Matka mieszka z dziećmi w ruinie. Urzędnicy nie widzieli problemu

14 stycznia urzędnicy postanowili, że rodzinę należy wyprowadzić w trybie pilnym do innego mieszkania. Ale pani Anna wciąż mieszka w ruderze. I nadal czeka na przeprowadzkę.

Zapytaliśmy urzędników o sprawę pani Anny. Po naszym pytaniu wysłano kobiecie pismo, informujące o możliwości wskazania innego lokalu socjalnego.

- Jeżeli przedstawione przez kobietę dokumenty potwierdzą, że jej dochód spełnia kryterium przyznania lokalu socjalnego, zostanie taki lokal wskazany - mówi Grzegorz Gawlik, główny specjalista z łódzkiego magistratu.

W tym momencie kobieta też mieszka w lokalu socjalnym miasta, a więc spełnia warunki dochodowe. Dlaczego więc musi przedstawiać kolejne dokumenty?

- Ponieważ mogła zmienić się jej sytuacja materialna, na przykład wzrosnąć dochody - odpowiada Gawlik.

Pani Anna obawia się, że przed nią jeszcze długa droga do nowego mieszkania. Przygotowała wszystkie niezbędne dokumenty.

O sytuacji pani Anny zaalarmował nas kurator społeczny razem z asystentem rodziny. Kobieta ma bardzo dobrą opinię pracownika socjalnego. Łodzianka od miesięcy walczy o zmianę mieszkania. Bez skutku. Kobieta w kwietniu odzyskała dzieci, chłopcy byli w domu małego dziecka. Chciałaby wymazać ten czas z pamięci. Wtedy umarł ojciec chłopców, jej brakowało pieniędzy na życie. Teraz robi wszystko, by żyło im się jak najlepiej. Walczy dla nich o godne warunki. W starciu z urzędniczą machiną nie jest jednak łatwo.
Jeden syn ma siedem lat, drugi pięć. Kobieta musiała zrezygnować z pracy, bo młodszego dziecka nikt nie chciał przyjąć do przedszkola. Pracowała wcześniej na produkcji.

- I teraz jest mi dzięki temu dużo łatwiej funkcjonować na co dzień - przyznaje. - Kuchenka stoi na podłodze, miska do mycia też. Ja się schylam, kiedy gotuję, zmywam, piorę, myję siebie i dzieci.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki