Proces Elżbiety P. zaczął się w czwartek w Sądzie Okręgowym w Łodzi. 52-latka przyznała się jedynie do kradzieży 238 zł. Gdy je kradła, została przyłapana na gorącym uczynku przez pracowników księgarni.
Jako świadek zeznawała w czwartek 60-letnia Elżbieta S., właścicielka księgarni przy ul. Piotrkowskiej, która jest oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie. Odpowiadając na pytania sądu zeznała, że oskarżona pracowała w jej księgarni przez 20 lat - do 5 marca 2012 r., kiedy została zwolniona dyscyplinarnie. Zaraz po wpadce oskarżona przyznała się do kradzieży pieniędzy z kasy, którą obsługiwała.
- Gdy zaraz po ujawnieniu kradzieży spotkałam się z nią i zapytałam: "Pani Elu, co się stało?", usłyszałam w odpowiedzi: "Byłam złodziejem" - zeznała Elżbieta S.
Z jej relacji wynikało, że wprawdzie Elżbieta P. po wpadce przyznała się do kradzieży, ale nie potrafiła powiedzieć, ile pieniędzy ukradła i jak długo trwał ten proceder. Właścicielka księgarni zarządziła porównanie wydruków z kasy fiskalnej ze wskazaniami kasy komputerowej. Okazało się, że niezgodności zaczęły się pojawiać od końca 2007 roku i trwały aż do 2012 r. Potem do akcji wkroczył powołany przez prokuraturę biegły, który ustalił, że straty księgarni z powodu działań 52-latki wyniosły 197 tys. zł.
Właścicielka księgarni zeznała, że oskarżona po wpadce napisała oświadczenie, że najpierw odda 100 tys. zł, ale oddała jedynie 29 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?