Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Laboratorium w Łodzi. Każdego dnia sprawdzają, czy kupujemy zdrową żywność [ZDJĘCIA]

Agnieszka Jędrzejczak
Grzegorz Gałasiński
Pracownicy laboratorium łódzkiego sanepidu każdego dnia dbają o nasze zdrowie. Sprawdzają, czy kupowane przez nas owoce i warzywa nie są nasiąknięte pestycydami. W Polsce działa zaledwie pięć laboratoriów, które zajmują się badaniem pozostałości pestycydów w naszej żywności. Takie badania są domeną łódzkiego laboratorium.

Przy ul. Wodnej sprawdzają pozostałości pestycydów w owocach i warzywach, które możemy kupić nie tylko w łódzkich sklepach. Efekty pracy laborantów są zatem dla nas niezwykle istotne, ale mało kto wie, jak badane są: ogórek, papryka czy jabłko.

Praca w takim laboratorium nie należy do najłatwiejszych. Wielogodzinne odczytywanie wyników badanych próbek, biegła znajomość związków chemicznych i praca wśród niebezpiecznych substancji – to tylko kilka z minusów tej pracy. Ale dla osób, które badają naszą żywność, plusów jest zdecydowanie więcej.

– Jest to żmudna praca, ale przynosząca bardzo duże efekty – przyznaje Marzena Kałuża, kierownik oddziału laboratoryjnego Państwowej Inspekcji Sanitarno - Epidemiologicznej w Łodzi przy ul. Wodnej.

Cały proces zaczyna się w sklepie i hurtowni, z których inspekcja sanitarna w ramach kontroli urzędowej pobiera próbki. Do sprawdzenia idą owoce i warzywa w całości, po kilka sztuk. Laboratorium rocznie bada ok. 600 próbek z całego kraju. Przykładowe jabłko najpierw sprawdzane jest na zawartość związków, które wykorzystywane są do zwalczania pleśni, chwastów i szkodników roślin. Pracownicy laboratorium kroją jabłko w kostkę, a następnie wydzielają część, która trafia do specjalnego aparatu. Do naszej próbki dodawane są odczynniki i zachodzi proces destylacji. Kawałki jabłka poddawane są analizie jeden dzień i tyle wystarczy, by otrzymać pierwsze wyniki.

Drugą metodą badawczą, w której sprawdzana jest kolejna część pokrojonego w kostkę jabłka jest tzw. metoda Quechers (czyt. Kaczers – red.). Opracowali ją Amerykanie i należy do jednej z lepszych metod sprawdzania zawartości szkodliwych substancji w owocach i warzywach. W tym przypadku kawałki jabłka przed badaniem są zamrażane. Pozwala to na lepsze oznaczenie pestycydów. Owoc po wyjęciu z chłodziarki zostaje rozdrobniony i homogenizowany. Tak rozdrobnione jabłko trafia następnie do niewielkich probówek.

W tym miejscu zhomogenizowane kawałki jabłka poddawane są wielu procesom, dzięki którym zostają oczyszczone z cukrów, barwników czy wosków. Przykładem oddzielenia barwnika jest papryka i jej czerwony kolor, a o tłuszczu mówimy np. w przypadku awokado. – Dzięki temu pozbywamy się związków, które przeszkadzają nam w wykryciu pestycydów – mówi kierownik laboratorium.

Kolejnym etapem jest umieszczenie dwóch przygotowanych wcześniej probówek ze zmielonymi kawałkami jabłka w specjalnym urządzeniu - chromatografie cieczowym ze spektometrią mas. Nasz próbka rozpuszczana jest w cyjanku metylu.

Ostatnim miejsce, do którego trafiają kolejne dwie próbki naszego jabłka jest również chromatograf, ale tym razem gazowy. Tutaj nasza próbka chłodzona jest ciekłym azotem. Urządzenie pracuje całą dobę, co znacznie usprawnia pracę w laboratorium. Następnego dnia laboranci przez osiem godzin analizują otrzymane wyniki. Muszą oznaczyć pestycydy, które udało się wykryć za pomocą tej metody badawczej. Pestycydów jest ok. 250, więc próbka musi być sprawdzona pod kątem każdego ze związku.
Jeśli jest podejrzenie, pracownicy laboratorium ponownie ją sprawdzają. - Nie możemy sobie pozwolić, by otrzymane wyniki były niepotwierdzone – przyznaje Kałuża.

Okazuje się jednak, że z naszą żywnością nie jest aż tak źle.

Prawie 48 proc. przebadanych produktów zawiera pozostałości pestycydów, ale poniżej dopuszczalnego poziomu. Nadmierną ilość pestycydów wykrywa się w przypadku 2 proc. badanych produktów. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że rocznie około miliona ludzi zatruwa się pestycydami. Należy jednak pamiętać, że jedynie nadmierna ilość tych związków może nam zaszkodzić. Jak bardzo szkodliwe są pestycydy?

Pestycydy mogą powodować upośledzenie centralnego układu nerwowego, choroby skóry, zatrucia, osłabienie, upośledzenie układu oddechowego, zmiany w nerkach i wątrobie. Mają też działanie mutagenne i rakotwórcze.

Zdarza się również, że pestycydy wykrywane są w ekologicznej żywności. - Rolnicy i sadownicy często nie stosują się do zaleceń podawanych przez producentów środków owado- i grzybobójczych. Wtedy szkodliwe substancje przedostają się z wiatrem z jednej uprawy na drugą. Producent ekologicznej żywności nie jest nawet świadom tego, że jego uprawa została zanieczyszczona – tłumaczy kierownik laboratorium.

Kałuża przyznaje, że z roku na rok zwiększa się nasza świadomość w kwestii uprawy warzyw i owoców. Swój udział mają w tym m.in. regulacje unijne, ale także sytuacja finansowa naszego kraju. Opryski wciąż są drogimi środkami ochrony roślin. W Polsce stosuje się ich do 1,5 kg na hektar, zaś w przypadku bogatszych krajów to aż 24 kg pestycydów.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki