Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy sądowi: W sądach rozgrywa się dramat

Agnieszka Świderska
Elżbieta Schmidt nie ma wątpliwości, że problem będzie narastał tak długo, jak w sądach będzie przybywało tylko spraw, ale nie etatów
Elżbieta Schmidt nie ma wątpliwości, że problem będzie narastał tak długo, jak w sądach będzie przybywało tylko spraw, ale nie etatów Fot. Grzegorz Dembiński
Źle opłacani, przeciążeni pracą, zmęczeni i zestresowani, coraz częściej zmuszeni korzystać z pomocy specjalistów. Po cichu, żeby nie ryzykować utratą pracy, bo urzędnicy sądowi oficjalnie nie odwiedzają gabinetów psychiatrów. - W sądach rozgrywa się dramat - mówi Elżbieta Schmidt, przewodnicząca Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP w Poznaniu. - Ministerstwo o tym wie i nic z tym nie robi.

Ministerstwo się broni: trzy lata temu zleciło przygotowanie raportu dotyczące obciążenia pracą grup zawodowych w sądownictwie. W badaniach wzięły udział trzy poznańskie sądy rejonowe, a sam raport ujrzał światło dzienne w 2013 roku.

Wynikało z niego, że obciążenie pracą urzędników sądowych wcale nie jest nadmierne. Nigdzie normą nie są również nadgodziny. Jego wyniki budzą wśród pracowników sądowych uśmiech politowania.

- Formularzy, które wypełnialiśmy, nie przygotowała osoba, która zna pracę w sądzie - mówi Magdalena Łykowska, zastępca przewodniczącej związku.

Znacznie bardziej wiarygodne mogą być wyniki badań "Monitoring stresu zawodowego w sądach i jego skutków zdrowotnych" prowadzonych przez Stowarzyszenie Zdrowa Praca. Na ich wyniki trzeba będzie jednak poczekać.

Całościowy raport razem z rekomendacjami dla ministerstwa i dyrektorów sądów odnośnie wdrożenia programów profilaktycznych dla grup najbardziej obciążonych stresem ma być gotowy w 2016 roku. Znane są już jednak wyniki pilotażowego badania, którym objęto około 500 osób z kilku sądów.

- Obraz nie jest za ciekawy, gdyż wskazuje na duże obciążeniem stresem sędziów jak i urzędników sądowych - mówi psycholog Katarzyna Orlak, koordynator projektu. - Im wyższy poziom stresu, tym mniej efektywna praca, tym łatwiej o błąd. Jakaś część pomyłek sądowych właśnie w tym może mieć swoje źródło. A stres się nie rozpływa. Stres się odchorowuje, jeśli nie ma możliwości zdrowo go odreagować. Myślę, że w interesie nas wszystkich jest, by pracownicy sądów nie odchorowywali warunków stresującej pracy.

Magdalena Łykowska na co dzień pracuje jako kierownik sekretariatu w wydziale rodzinnym i nieletnich w Sądzie Rejonowym Poznań Stare Miasto. To jeden z nielicznych sądów, który płaci swoim pracownikom za nadgodziny.

- Oficjalnie nadgodzin w sądach nie ma - mówi Elżbieta Schmidt. - Że są, łatwo to sprawdzić po tym, kiedy pracownicy logują się do systemu. Zdarza się, że przychodzą o szóstej rano i wychodzą o szóstej wieczorem. Do tego praca w ciągłym napięciu, bo jest fizyczną niemożliwością wyrobić się ze wszystkim. Tego jest za dużo.

Tymczasem obłożenie pracą urzędników sądowych nie będzie maleć, tylko rosnąć. Lawinowo rośnie bowiem liczba spraw, które wpływają do sądów. Dla porównania: w 2006 roku było to 6 mln spraw, w 2013 już 16 milionów. Tymczasem liczba etatów w sekretariatach sądowych jest ta sama co dziewięć lat temu, a nawet się zmniejsza - etaty pracowników odchodzących na emeryturę są wygaszane.

Nie tylko liczba etatów urzędników sądowych pozostała ta sama. Nie zmieniło się również od lat ich wynagrodzenie. Nie mogą zamknąć sekretariatów - nie mają prawa do strajku. Mogą jedynie wysyłać delegacje na pikiety do Warszawy, pisać petycje i apelować do kolejnych ministrów o normalność. Taką, w jakiej pracowali jeszcze w 2006 roku.

Co ma dla nich ministerstwo? Po ubiegłorocznych protestach resort podwyższył w środę najniższe wynagrodzenie dla pracowników sądowych z 1126 złotych do 1600 złotych. Na podwyżki dla pozostałych pracowników przeznaczył w tym roku 10 tys. złotych (!).

- Fakt, iż wynagrodzenia pracowników sądów nie są podwyższone od kilku lat, nie wynika ze złej woli czy ignorowania tego zagadnienia przez ministra - tłumaczy Patrycja Loose, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości. - Jest to związane z decyzjami w zakresie "zamrożenia wynagrodzeń" w całej sferze budżetowej od roku 2010. Zamrożenie to dotyczy niemal całego sektora finansów publicznych, a nie tylko pracowników sądów.

Od poniedziałku działa w sądach program, który ma monitorować obciążenie pracą. - Obawiam się, że to będzie statystyka tylko dla statystyki - mówi Magdalena Łykowska. - Trudno, żeby ministerstwo już teraz nie wiedziało, ile ma spraw w sądzie i ilu ma również ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski