18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawsze mówię, że Łódź jest piękna!

Anna Gronczewska
Ksiądz Janusz Lewandowicz
Ksiądz Janusz Lewandowicz Dziennik Łódzki
Rozmowa z ks. dr Januszem Lewandowiczem, Rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi.

Nie pochodzi ksiądz z Łodzi, ale mieszka tu już wiele lat. Może więc ksiądz rektor powiedzieć, że to jego miasto?

Na pewno. Pochodzę z Widawy, której nigdy nie opuściłem myślą ani sercem. Mogę jednak powiedzieć, że utożsamiam się również z tym miastem. Gdy dokądś wyjeżdżam i pytają mnie tam skąd jestem, odpowiadam że z Łodzi. Czuję się łodzianinem!

Wielu ludzi mówi, że Łódź nie jest zbyt pięknym miastem. A księdzu się podoba?

Zawszę mówię, że Łódź jest piękna! Odkryłem ją na nowo, gdy po raz drugi tu wróciłem. W czasach studiów seminaryjnych wychodziliśmy na spacery po Łodzi. Chadzało się głównie ulicą Piotrkowską, która stanowiła oś takich przechadzek. Była jednak strasznie zaniedbana, zwracało się tylko uwagę na szarzyznę domów. Natomiast, gdy po dalszych studiach wróciłem do Łodzi, a był to rok 1997, i poszedłem na ulicę Piotrkowską, stwierdziłem, że to nie to samo miasto. Dostrzegałem nie tylko piękno kamieniczek, ale beczek Grohmana, starych fabryk, które mają w sobie coś przyciągającego. Jednak zmiany się udają. Weźmy chociaż archikatedrę, Księży Młyn, secesyjne kamienice, Manufakturę, lofty, ale też odnowiony budynek straży pożarnej przy ulicy Tymienieckiego. To wszystko strona zewnętrzna, jednak mnie Łódź kojarzy się przede wszystkim z kościołami, czy raczej z parafiami - z ludźmi.

No właśnie. Do których łódzkich kościołów ksiądz rektor ma największy sentyment?

Na pewno to łódzka katedra. Wiążą się z tym miejscem moje osobiste przeżycia, wspomnienia związane ze studiami w seminarium. Ważnym ośrodkiem dla mnie był swego czasu kościół Podwyższenia Świętego Krzyża przy ulicy Sienkiewicza. Głównie w czasach "Solidarności". Jeden z moich kolegów został nawet aresztowany przed tym kościołem. Odbywała się tam wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu. Wszedł, by się pomodlić. Gdy wyszedł z kościoła, przed krzyżem ułożonym z kwiatów odbywała się manifestacja i kolega przez przypadek został zatrzymany. Łódź kojarzy mi się z kościołem jezuitów, zwłaszcza z ojcem Stefanem Miecznikowskim. Podobnie jak wcześniej ojciec Tomasz Rostworowski, choć nie znałem go osobiście, była to bardzo ważna postać, która dużo wniosła do łódzkiego ducha. Byłem też bardzo związany z parafią Matki Boskiej Królowej Polski na Radogoszczu. Mieszkałem tam przez trzy lata, zanim zostałem rektorem seminarium. Pamiętam budowę kościoła, zabiegi proboszcza, by został jak najszybciej wzniesiony. Przede wszystkim jednak imponująca była praca i oddanie księży, ich duszpasterska obecność. To niezwykłe móc widzieć, jak wokół dzieła budowy skupia się parafia i powstaje silna wspólnota. Duże wrażenie robiła na mnie właśnie atmosfera życia sprawami innych, zainteresowania ich problemami. To bardzo ważne z punktu widzenia budowania wspólnoty, ale w konsekwencji także poczucia obywatelskiego. Myślę, że jest to jeszcze ciągle aktualne zadanie, jeśli chodzi o Łódź. Taka budowa nowych świątyń bardzo scalała ludzi. Z tym też to miasto mi się kojarzy.

Wiele osób twierdzi, że dużym atutem Łodzi są mieszkający w niej ludzie. Zgodzi się ksiądz z tą opinią?

Każda myszka swój ogonek chwali. W Krakowie powiedzą, że atutem miasta są krakowianie, a w Warszawie - że warszawiacy. Ludzie mieszkający w mieście są zawsze najważniejsi. Ale ważne jest również tworzenie więzi, skupianie się wokół pewnej tradycji. Ona nie jest w Łodzi jednolita, ale też nie musi taka być. Ważne, by były wyraziste kierunki, ogniska, propozycje kulturalne, coś dobrego, co skupia ludzi. Dla mnie, jeszcze w czasach studenckich, bardzo ważna była atmosfera kulturalna Łodzi. Na przykład łódzka opera. Studiowałem w latach osiemdziesiątych, a dyrektorem Teatru Wielkiego w Łodzi był wtedy Sławomir Pietras. Trudno zapomnieć takie przedstawienia, jak "Próba", "Człowiek z la Manczy", "Żydówka"… Także filharmonia, inne łódzkie teatry, stanowiły ważne punkty horyzontu kulturalnego miasta. Mówiliśmy o tworzeniu więzi, a to właśnie kultura odnosząca się do wartości tworzy więź, wskazuje ku czemu powinniśmy zmierzać.

Seminarium Duchowne jest najstarszą wyższą uczelnią Łodzi. Alumni nie zamykają się za murami swojej szkoły, ale wychodzą do łodzian, spotykają się z nimi…

Oczywiście. Nasi klerycy podejmują poza swoimi codziennymi obowiązkami różnego rodzaju zadania. Ich celem jest przede wszystkim spotkanie z człowiekiem w jakiś sposób doświadczonym cierpieniem. Zatem regularnie odwiedzają chorych - między innymi dzieci ze szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki, prócz tego organizują im "Gwiazdkę". Jednym z głównych dzieł naszych alumnów jest kontakt z dziećmi niepełnosprawnymi i organizacja dla nich letnich kolonii "Amadeum". W ramach formacji przewidziana jest współpraca naszych studentów z łódzką Caritas, gdzie będą pracować jako wolontariusze. Nie wszyscy wiedzą, że klerycy po drugim roku odbywają praktyki studenckie w szpitalu imienia Kopernika. Są przydzieleni do prac, które wykonują salowi. W ten sposób, pracując "na dole", mają szczególny kontakt z chorymi, wchodzą w doświadczenie ludzkiego cierpienia i mają wyjątkową sposobność do służenia pomocą, ale również nierzadko doświadczają bezsilności wobec cierpienia, któremu nie potrafi się zapobiec. Takie są realne wyzwania w pracy księdza. Wyjście poza seminarium to również pobyt w parafiach. Obok tego mamy specjalne dwa dni na pójście do szkół i zaprezentowanie w ramach katechezy, czym jest seminarium i jak sami klerycy przeżywają powołanie. Nie mogę nie wspomnieć także o dniach otwartych, które mają miejsce po Niedzieli Chrystusa Króla, czyli w tygodniu poprzedzającym Adwent, oraz o rekolekcjach dla młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych w czasie ferii zimowych. Od tego roku podejmujemy również (w dniach od 25 do 27 marca) akcję skierowaną do studentów: "Zostań klerykiem na 48 godzin". Formą wyjścia na zewnątrz jest również wydawanie pisma kleryków Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi zatytułowanego "AMA" (to łacińskie słowo znaczy: "kochaj"). Artykuły i wywiady, jakie przeprowadzili, są dostępne także na stronie internetowej naszego seminarium: www.wsd.lodz.pl.

Zdaniem księdza rektora Łódź może być wielkim miastem, liczącym się w kraju, Europie?

To zależy od samych łodzian. Słyszy się często, że Łódź nie będzie konkurencją dla Warszawy. Nie będzie, jeśli bardziej opłaca się jeździć do pracy w stolicy, niż na miejscu. Musi się opłacać budować właściwy poziom ekonomiczny miasta. Osobna kwestia to umiejętność wzniesienia się ponad własne ambicje i praca dla dobra wspólnego. Nie narzekać na warunki, ale je zmieniać. Wspomagać inicjatywy tych, którym chce się coś robić i mają wizję. Potrzeba nam współczesnych "Lodzermenschów", którzy miastu oddadzą swe serce i siły, to znaczy ludziom tu mieszkającym. Tego jednak nie da się osiągnąć bez właściwego klimatu duchowego i intelektualnego. Media mają tu z pewnością ważną rolę do odegrania. Jednym słowem myślenie pozytywne.
Rozmawiała Anna Gronczewska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki