Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Joński: "W sprawie S14 nic nie jest załatwione, cieszę się, że Platforma to zrozumiała"

rozm. Piotr Brzózka
Mateusz Trzuskowski/Polskapresse
Z Dariuszem Jońskim, łódzkim posłem SLD, szefem parlamentarnego zespołu do spraw S14 rozmawia Piotr Brzózka.

Chce Pan być jak Cezary Grabarczyk?

Chodzi o spółdzielnię? Nie chcę.

Nie o spółdzielnię, tylko ojcostwo trasy ekspresowej. Grabarczyk miał swoją S8, pomyślałem, że Pan chciałby zostać ojcem S14. Tak się Pan zaangażował...

Bardzo zależy mi na S14. Powołaliśmy parlamentarny zespół do spraw S14 i A1, jedyny w Sejmie zajmujący się tak konkretnymi sprawami. Wielu polityków PO mówiło: nie rób tego zespołu, jest niepotrzebny. A ja cieszę się, że jest grupa polityków, którzy w tej konkretnej sprawie są w stanie działać ponad podziałami. Jeśli będę kojarzony z S14, to w porządku, zawsze interesowała mnie infrastruktura.

Chce Pan być ministrem od dróg? Zabrzmiało to, jak propozycja dla przyszłego premiera. A chyba jest jeszcze taka ewentualność, że po wyborach PiS dogada się z SLD?

Na pewno nie będziemy rządzić z Jarosławem Kaczyńskim. Zresztą, jak pan wie, o koalicjach rozmawia się po wyborach. A co do mnie, mówię tylko, czym się zajmuję i że infrastruktura zawsze mnie interesowała.

Pana zespół składa się z posłów opozycji, więc z założenia może dwa razy mniej.

Żaden poseł, nawet jeśli jest z koalicji, nie zrobi nic, jeśli jest sam. Nas jest dwunastu i nasze możliwości są dużo większe. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad bardzo poważnie traktuje ten zespół, z Ministerstwa Infrastruktury zawsze na spotkania z nami przychodzi dyrektor albo jego zastępca z konkretnych wydziałów, od nich można się dużo więcej dowiedzieć, niż od niejednego ministra.Zdecydowaliśmy się działać i nie żałuję, bo zajmujemy się konkretną sprawą, lobbujemy na rzecz bardzo ważnych obwodnic dla Łodzi. Nie wiem, czy jest teraz w rządzie osoba, która lobbuje na rzecz Łodzi.

No wie Pan, przecież mamy dwóch ministrów...

Jeśli chodzi o ministra sportu, to szczerze mówiąc nie mogę się wypowiedzieć na temat tego, co dla Łodzi zrobił Andrzej Biernat, bo nie zauważyłem, by zrobił cokolwiek. Choć apelowałem, by z Totalizatora Sportowego przeznaczył kwotę dla Łodzi lub regionu i chociaż dofinansował budowę toru żużlowego czy jednego ze stadionów, tak jak było to w Częstochowie czy Szczecinie. Natomiast Cezary Grabarczyk jest dość krótko ministrem sprawiedliwości, jego kompetencje są dużo węższe, niż kiedyś, gdy minister sprawiedliwości był prokuratorem generalnym w jednej osobie. Będziemy go oceniać po dłuższym czasie, ale generalnie chciałoby się, żeby ta aktywność polityków PO na rzecz regionu była większa.

Słyszałem, że z Grabarczykiem trochę sobie ostatnio rozmawiacie?

Rozmawiamy, między innymi o zachodniej obwodnicy Łodzi.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STORNIE

Ale do Pana zespołu się nie zapisał.

Zakaz odgórny, nikt z Platformy nie może być w zespołach opozycyjnych. Już się przyzwyczaiłem do tego. Choć słyszałem, że nasz zespół jest bacznie obserwowany przez polityków PO na stronie internetowej. Więc cieszę się, że nie będąc w zespole, wiedzą czym się zajmujemy.

Marcin Bugajski z PO lekko z Pana zakpił: walczy Pan w słusznej sprawie, tyle że niepotrzebnie, bo sprawa jest już wygrana.

Zachęcam do lektury najnowszych dokumentów. Pan Bugajski może nie przypadkowo nie jest już wicemarszałkiem województwa. Powinien wiedzieć, że S14 jest tylko na liście rezerwowej. Nie chcę się odnosić do wszystkich obietnic, które PO złożyła, bo było ich zbyt wiele. 14 listopada, o godzinie 14 pani premier Kopacz obiecała, że będzie obwodnica. Jednak do dziś S14 jest na liście rezerwowej. Mówiłem to w środę na sesji sejmiku, również panu Bugajskiemu i i innym osobom z PO, które myślą, że wszystko jest załatwione. Nic nie jest załatwione. Dziwię się, że tacy politycy o tym nie wiedzą. Ale w środę głosowali za naszym apelem do ministerstwa infrastruktury. Pan Bugajski też głosował i marszałek Witold Stępień też głosował. Dlatego cieszę się, że zrozumieli, że nic nie jest jeszcze wygrane.

Myśli Pan? A może w PO sądzą, że jak Ewa Kopacz obiecała, to znaczy, że jest załatwione i już.

Oni sami nie wierzą w te obietnice. Może pan Bugajski ma bardzo duże zaufanie do pani premier. My mamy ograniczone, sprawdzamy, wolimy się odnosić do faktów, nie obietnic. I niestety, sprawdzają się nasze informacje.

Sprytnie Pan to sobie ustawił. Będzie S14 i Pan przed wyborami ogłosi się ojcem sukcesu. Nie będzie S14, to Pan przed wyborami ogłosi winnych porażki - Platformę.

Zawsze ci, którzy pracują, będą docenieni. Ci, którzy myślą, że wszystko samo się zrobi, będą za to płacić wysoką cenę. Nawet jeśli jest się w opozycji, można coś zrobić. Fakt, że jestem rzecznikiem partii i mam możliwość częściej się wypowiadać publicznie, zobowiązuje mnie do tego, żeby głośniej upominać się o region. Kiedy roznoszę ulotki na Retkini czy Radogoszczu, to po to, żeby ludzi osobiście zachęcać do przyłączenia się do nas. Chciałbym, żeby politycy PO robili to samo.

Sam Pan wywołał temat: Joński w tych ulotkach jest większy, niż S14... Lansuje się Pan.

Chcę, żeby ludzie wiedzieli, komu się podpisują. Nie wszystkim się chcą podpisywać. Nie wiem, co by było, gdyby wyszła z podpisami Platforma, która twierdzi, że wszystko jest załatwione. A ludzie wiedzą jedno: jak podpisy zbiera SLD i Dariusz Joński, to podpisy na pewno się w śmietniku nie znajdą, tylko trafią tam, gdzie mają trafić. Tak było, gdy odwoływaliśmy prezydenta Kropiwnickiego, gdy zbieraliśmy podpisy przeciw likwidacji szkół czy podwyżkom opłat. Teraz podpisy osobiście zaniosę do ministerstwa.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STORNIE

Ludzie mają pewność, że podpisy trafią tam gdzie mają trafić, a Pan zwiększa swoją pewność, że jesienią trafi, tam gdzie ma trafić - na Wiejską .

Zostaliśmy wybrani na cztery lata, mieszkańcy zawarli z nami pewien kontrakt, trzeba się z tego rozliczyć, chcę być utożsamiany z konkretnymi problemami, które rozwiązuję w Sejmie. Mam nadzieję, że kontrakt wypełnię wzorowo.

Co Panu powiedziała prezydent Zdanowska, gdy się Pan z nią spotkał w sprawie S14? To nie jest dla niej komfortowa sytuacja, powtarzała przed wyborami słowa Ewy Kopacz.

Że oglądała w internecie posiedzenie naszego zespołu, że chce się przyłączyć do akcji informowania o konsultacjach - zdaje sobie sprawę, że o S14 trzeba walczyć. Pani prezydent jest pragmatykiem i wie, że jeśli ktoś coś obieca, to jeszcze trzeba tę obietnicę wykonać. Z tą obwodnicą jest o tyle trudno, że jej koszt wynosi 1,7 mld zł. I żeby ją wybudować, to komuś trzeba zabrać. Jeśli zdejmiemy komuś inwestycję, to trzeba będzie przekonać parlamentarzystów z innego regionu, że my powinniśmy dostać pieniądze. Myślę, że pani prezydent rozumie powagę sytuacji. Aczkolwiek zaangażowanie władz miasta i województwa mogłoby być większe.

Miasto to już także SLD. Właśnie zaczęliście obsadzać swoimi ludźmi rady nadzorcze w spółkach. Ponieważ są w tym gronie ludzie spoza Łodzi, pojawiły się dwie sprzeczne hipotezy. A: że Pan wstawia Tomaszowi Treli swoich ludzi. B: że pańskich ludzi "podkupuje" Tomasz Trela.

W SLD, tak jak w 2010 roku, podejmujemy decyzje kolegialnie. Wybraliśmy osoby, które godnie będą reprezentować SLD. Mają wykształcenie i doświadczenie. Chcemy pokazać, że SLD ma bardzo dobre kadry. Na pewno żadna z tych osób nie trafiła do rady przypadkowo.

Przypadkowo to na pewno nie...

Decyzje podejmujemy wspólnie. Jesteśmy w łódzkim SLD jak jedna pięść.

Ciągle słyszę, że pięści są przynajmniej dwie.

Tomasz Trela odpowiada za Łódź, Piotr Bors za to, co dzieje się w sejmiku, ja jestem w Sejmie. Jesteśmy jak jedna pięść i nie pozwolimy się podzielić.

Pięść, czy piąstka?

Kiedyś partia była budowana na piachu, dziś na skale. Żeby wygrywać, trzeba walczyć razem.

No dobrze... Wkrótce przywiezie Pan do Łodzi Magdalenę Ogórek. Wejdzie Pan do jej sztabu, ryzykując udział w ewentualnej klęsce?

Powołujemy dwa sztaby. Prezydencki zajmie się tylko kampanią dr Magdaleny Ogórek. Ja zajmuję się wyborami parlamentarnymi. Jestem szefem rady wojewódzkiej, mamy trzy okręgi, chcemy ułożyć dobrze listy. Nie byłem zainteresowany kampanią prezydencką. Moja doba ma tylko 24 godziny. Moja żona i córka wiedzą coś o tym, bo widzą mnie raz w ciągu tygodnia. Nie chcę żeby mnie widziały raz na dwa tygodnie.

I to z Magdaleną Ogórek.

Magda Ogórek będzie miała swój sztab i swojego rzecznika prasowego.

Z wielu powodów, ta sympatyczna kandydatura przypomina kandydaturę Weroniki Marczuk, startującej z Łodzi do europarlamentu. Z fatalnym skutkiem.

Proszę dać jej szansę.

rozmawiał Piotr Brzózka

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki