Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Partyjny bilard, czyli jak się obsadza spółki miejskie w Łodzi

Piotr Brzózka
Czy znany z zamierzchłych czasów system nomenklaturowy padł wraz ze końcem PRL? A skąd. W lekko tylko zmodyfikowanej formie przetrwał do dziś i ma się jak najlepiej.

Listy są dwie: lista stanowisk i lista ludzi. Dwie karuzele, które wirują obok siebie, lecz dziwnym trafem ich tryby zazębiają się. I doprawdy niewielka jest szansa, by raz dostawszy się do tego kręgu, wypaść zeń na amen. Bo jeśli już wypaść, to na chwilę, z miękkim lądowaniem na sąsiednim krzesełku. W nomenklaturowym systemie PRL było tak, że jeśli ktoś nie sprawdzał się na dyrektorskim stanowisku w fabryce gwoździ, kierowano go na odcinek obuwniczy albo tekstylny. A jak to jest w czasach współczesnych?

Jak nie jedna prezesura, to druga. Jak nie dyrektor, to może rada nadzorcza. Jak nie jedna rada, to druga. Jak nie w Łodzi, to po sąsiedzku, tam gdzie "nasi" wygrali. Szyld nie ma takiego znaczenia, bo "nasi" zawsze gdzieś wygrywają, a do pracy można dojeżdżać. PZPR zastąpiła multipartia, której poszczególne odłamy rządzą i dzielą (stołki) w konkretnych samorządach. W Łodzi akurat dominuje PO, z lekką domieszką SLD, ale inne opcje też sobie radzą, w końcu przez lata wszyscy grają w tym samym grajdole, zaś stałości układu sprzyja ustawowa ochrona stosunku pracy radnego - by ten stracił etat, zgodę na to musi wyrazić rada miasta lub sejmik.

Jesteśmy akurat po najnowszej korekcie rad nadzorczych spółek z udziałem gminy Łódź. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że roszady, do których doszło, miały charakter czysto polityczny - niezależnie od kwalifikacji samych kandydatów. Tych nie kwestionujemy. Niestety, system doboru ludzi nie daje odpowiedzi, czy to aby najlepsi z najlepszych. Tego się nie dowiemy, bo porównań (czasem zwanych konkursami) się nie prowadzi. Władze Łodzi odpierają, że kryterium formalnym jest zdany egzamin państwowy, zaś o doborze personaliów decyduje kwestia zaufania. Jest w tym oczywiście dużo prawdy, pytanie - czyim zaufaniem powinni się cieszyć kandydaci do rad, a zatem kto jest właścicielem miejskich spółek? Hanna Zdanowska, Tomasz Trela i koledzy czy ogół społeczności? Czy mandat uzyskany w wyborach sięga tak daleko? Oczywiście to pytanie retoryczne, jaka jest praktyka dnia codziennego, wszyscy wiemy. Znów na myśl przychodzi PRL, a właściwie dobry stary dowcip: "Co to jest koniak? To trunek, który klasa robotnicza wypija ustami swych najlepszych przedstawicieli".

Tak się składa, że jesteśmy też świeżo po publikacji raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat funkcjonowania spółek komunalnych w Łódzkiem. NIK wprost zarzuca brak konkursów, stwierdza też, że władze Łodzi, wyznaczając członków rad nadzorczych, nie korzystają z ofert składanych do magistratu przez osoby zainteresowane piastowaniem takich funkcji. W tej sytuacji na cud zakrawa przypadek byłej radnej Anny Adamskiej-Makowskiej, żony Krzysztofa Makowskiego (oboje Twój Ruch). Otóż Makowska składa po Nowym Roku swoje podanie do Biura Nadzoru Właścicielskiego UMŁ, chwilę potem - jak mówi - dostaje telefon, a już 13 stycznia zarządzeniem prezydent Hanny Zdanowskiej zostaje rekomendowana do rady nadzorczej Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Czy to swoista realizacja zaleceń pokontrolnych NIK? Kto chce, niech w to wierzy, w końcu Makowska ma uprawnienia, jest prawnikiem i zna się na rzeczy. Warto tylko przypomnieć, że o posadzie dla jednego z Makowskich dyskutowano w gabinetach PO już latem ubiegłego roku, tak jak i przekonywano (też tam, w gabinetach PO), że Makowski zrezygnuje ze startu w wyborach i poprze Zdanowską.

A o czym jeszcze mówiło się w Platformie przed wyborami? Że aparat SLD jest głodny, a jeśli go nakarmić, to z ręki Tomasza Treli - innego z konkurentów do prezydenckiego fotela w Łodzi. W istocie, Trela mimo fatalnego wyniku jest jednym z głównych wygranych listopadowych wyborów - PO zaprasza SLD do koalicji, czyniąc Trelę wiceprezydentem. A Trela zaprasza zaufanych ludzi, czyniąc ich członkami rad nadzorczych. Na razie to siedem osób, większość to obecni albo byli członkowie SLD, kilku współpracowało z Trelą przy jego kampaniach; niektórzy są importowani z innych miast, jak Zbigniew Krasiński czy Marcin Rzepecki.
Wejście do gry lewicowego zaciągu jest jak uderzenie bilardowej bili. Ludzie Treli wypychają trzech dotychczasowych członków rady Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania i dwóch w Grupowej Oczyszczalni Ścieków (trzecie miejsce jest miejscem nowym, bo skład rady właśnie powiększono). Siódmy kandydat SLD trafia razem z Makowską do ZWiK, ale tam rada również zostaje powiększona, więc za burtę leci tylko jeden ze starych członków. A właściwie ciężko powiedzieć, że leci. Po prostu się przesiada.
Błażej Moder - bo o nim mowa - zostaje przesunięty do rady Łódzkiego Rynku Hurtowego "Zjazdowa". Stąd dopiero wypycha ostateczną "ofiarę", czyli Pawła Babskiego, człowieka Antoniego Ptaka, ale już nie tak mocnego jak kiedyś. A Moder to jeden z najbardziej wpływowych "urzędników" w Łodzi, bliski współpracownik Leszka Balcerowicza i Marka Cieślaka, który wprawdzie od kilku tygodni typowany jest pokątnie do opuszczenia wiceprezydenckiego fotela, ale na razie to on wciąż stoi nad Biurem Nadzoru Właścicielskiego (nomen omen, w radzie "Zjazdowej" są teraz i Moder, i Cieślak).

Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja w MPO. Z rady wypadają Przemysław Oszukowski, były już dyrektor szpitala im. Matki Polki, a także specjalista od prawa spółek, prof. Aleksander Kappes. Ten ostatni ma trafić na lotnisko, ale miasto rezygnuje z tego posunięcia, tłumacząc to inną nominacją, o której więcej za chwilę. Z MPO wypada też Sebastian Bohuszewicz, ale on trafia do innej rady - w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym. Bohuszewicz jest młodym adwokatem, ale też - co może ważniejsze - członkiem Koła Aktywności PO, zasiadającym w regionalnym sądzie koleżeńskim Platformy w Łódzkiem. W przeszłości był społecznym współpracownikiem Hanny Zdanowskiej, wówczas posłanki (na liście jej współpracowników byli też dobrze dziś znani Tomasz Piotrowski i Paweł Bliźniuk). Potem Bohuszewicz jeszcze pracował w Banku Pocztowym. Jak to mówią w samej Platformie - modelowa kariera...

Z rady MPK Bohuszewicz wypycha Arkadiusza Tomasza Olędzkiego. Ten jednak odnajduje się w radzie nadzorczej łódzkiego lotniska, tyle że nie z nominacji prezydenta Łodzi, a marszałka województwa, którym rządzi koalicja PO-PSL. "Olędzki to superfacet" - mówi o nim wysoko postawiony polityk PSL, który nie przeczy, że właśnie z tą partią od lat kojarzony jest nowy członek rady nadzorczej lotniska. Przy okazji zachwala, że Olędzki to jeden z najlepszych wicedyrektorów szpitali w Łódzkiem. Bo na co dzień Olędzki jest zastępcą dyrektora szpitala ds. lecznictwa w Zgierzu.

Z Grupowej Oczyszczalni Ścieków na aut wypada prof. zarządzania Eugeniusz Wojciechowski. Natomiast drugi z odwołanych członków, Marek Myszkiewicz-Niesiołowski, zostaje oddelegowany do rady Międzynarodowych Targów Łódzkich. Nazwisko nie kłamie, to brat posła.

NIK w swoim raporcie pisze o aż 21 osobach, które w latach 2010 - 2013 trafiły do rad nadzorczych po odwołaniu z innych rad. Teraz ta pula wzrasta o kilka nazwisk i nie jest powiedziane, że nie będzie rosła dalej.

Oczywiście, rady to tylko mały wycinek rzeczywistości, wcale nie taki lukratywny, jak piszą czasem w tabloidach. Niecałe 3,5 tysiąca zł dla szefa rady, wycinek tej kwoty dla szeregowego członka. Prawdziwe pieniądze są gdzie indziej, na stanowiskach prezesów, dyrektorów, doradców zarządu.

Hitem kadrowym ostatnich tygodni jest powołanie 27-letniego radnego PO Adama Wieczorka na doradcę zarządu spółki Miejska Arena Kultury i Sportu (ponoć wcale nie zarabia dużo, tyle że Arena nie chce podać stawki). Trzy lata temu Wieczorek jeszcze jako student Uniwersytetu Medycznego (ale już z uprawnieniami technika masażysty) został podinspektorem w departamencie polityki zdrowotnej Urzędzie Marszałkowskiego. Teraz dostaje trzyletnią umowę w Arenie. Podpowie prezesowi, jak do MAKiS przyłączyć obiekty ŁKS i spółkę Aquapark Fala. Niejako na marginesie odnotować można w tym miejscu, że w radzie nadzorczej MAKiS zasiada człowiek, o którym było głośno w ubiegłym roku, czyli Michał Ryszkiewicz, który cztery lata temu pomagał w kampanii wyborczej Hanny Zdanowskiej.
A wracając do Wieczorka, zaznaczyć można, że to kolejna (oprócz Piotrowskiego, Bliźniuka i Bohuszewicza) postać rodem z Koła Aktywności . Z tego ponoć najbardziej wpływowego koła w łódzkiej PO, uchodzącego ze zaplecze Hanny Zdanowskiej, wywodzi się też 24-letnia Paulina Setnik. Dobra znajoma Pawła Bliźniuka, wcześniej publicznie kompletnie nieznana, otrzymała 3. miejsce na liście PO do rady miejskiej, jak się okazało - miejsce biorące. Do przeskoczenia był tylko nr 2, czyli radny Mariusz Bogacz, ale z wielu powodów nie było to takie trudne. Ostatnie wybory potwierdziły zresztą z grubsza znaną regułę, że o składzie personalnym rozmaitych ciał tyleż decydują wyborcy, co partyjni bonzowie, układający listy.

Oczywiście nie odkrywamy tu żadnych prawd objawionych, w Łodzi nie dzieje się obecnie nic, co nie działoby się przez ostatnie lata w całej Polsce. Już dawno temu Witold Skrzydlewski pytał: jak to możliwe, że chłopak po studiach zostaje radnym i tak mu od tego kompetencji przybywa, że pierwszy w życiu angaż otrzymuje na stanowisku prezesa? Ano jest to możliwie, zwłaszcza że w mieście od lat funkcjonuje system przechowalni, zapewniających pracę politycznym działaczom. Jednym z takich miejsc były funkcjonujące pod różnymi nazwami łódzkie hotele (niestety już sprzedane), przez które przewinęli się i Tomasz Piotrowski, i Paweł Bliźniuk, i Bartosz Domaszewicz, i Łukasz Magin, i wielu innych...

Swoją drogą przykład Magina pokazuje, że jak się chce, to pracę w sektorze publicznym zawsze się znajdzie. Ostatnio Magin pracował w łódzkim MPO, teraz znalazł zatrudnienie w Bełchatowie, gdzie został wiceprezesem Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej. To ciekawy przykład, pokazujący, że system działa ponad granicami miast. Odkąd Magin ciąży w stronę PiS, w platformerskiej Łodzi jest spalony, ale przecież w Bełchatowie władzę przejęła właśnie partia Kaczyńskiego...

Jeśli chodzi o wspomnianego Domaszewicza, radnego PO, to przed oczami staje człowiek całkowicie oddany służbie publicznej. Hotele, prezesura Agencji Poszanowania Energii, Arena, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. A przecież on ma dopiero 33 lata, strach pomyśleć, dokąd może zajść.

WFOŚiGW sam w sobie to też ciekawe miejsce - w ubiegłych latach przewinęli się przez Fundusz tacy politycy, jak: Dariusz Joński, Jarosław Berger, Tomasz Trela, Anna Makowska czy Mieczysław Teodorczyk.

Tak się jakoś złożyło, że dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego jest Łukasz Kucharski, szef ostatniej kampanii wyborczej PO w Łódzkiem, zaś zastępcą - Tomasz Kacprzak, przewodniczący łódzkiej Rady Miejskiej z ramienia PO. Prezesem MPK jest Zbigniew Papierski, działacz PO, szef kampanii wyborczej Zdanowskiej w 2010 r, pomawiany przez opozycję o udział w "spółdzielni" Cezarego Grabarczyka. Prezesem Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej jest były platformiany p.o. prezydenta Łodzi Tomasz Sadzyński, a jego zastępcą - Stanisław Witaszczk, zasłużony działacz PSL. Szefem Wojewódzkiego Urzędu Pracy jest Andrzej Kaczorowski, radny miejski PO z Łodzi. Zastąpił Roberta Jakubowskiego, radnego PO, tyle że z Konstantynowa. Za Jakubowskiego zastępcą dyrektora był Dariusz Joński...

I tak dalej, i tak dalej. Wyliczankę można ciągnąć praktycznie bez końca, gdy skończą się znane nazwiska, można się pokusić o te mniej eksponowane, braci, córki i innych. Czy to coś zmieni? Prof. Balcerowicz lubi strofować rozmówców za defetyzm i mówienie "nie da się". Ciekawe, co Balcerowicz, mentor Błażeja Modera, zrobiłby z tym układem?

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Partyjny bilard, czyli jak się obsadza spółki miejskie w Łodzi - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki