W mieszkaniu trwa biesiada. Przy stole toasty wznoszą konkubenci, powinowaci lub znajomi. Nagle wybucha awantura. Najpierw pada stek wyzwisk, po czym dochodzi do rękoczynów. I wtedy rekwizytem rozstrzygającym konflikt staje się - niestety - nóż kuchenny. Efekt jest taki, że jedna strona sporu zostaje śmiertelnie ugodzona w brzuch, serce lub aortę.
Tak właśnie wyglądają z reguły zabójstwa w Łodzi, które zwykło się już nazywać kuchennymi. Ich przebieg jest podobny, wręcz schematyczny, tak jak i narzędzie zbrodni.
Policjanci zwracają uwagę, że zabójczyniami bywają kobiety z pozoru niewinne, które pokornie znosiły wyskoki i zniewagi ze strony swych mężów lub partnerów, po czym - podczas kolejnej awantury - nie wytrzymywały, chwytały za nóż i jednym ciosem zabijały. Jest to o tyle niezwykłe, że komandos, aby zabić jednym ciosem, przechodzi odpowiednie szkolenie. Tymczasem zdesperowane kobiety obywają się bez niego.
Oczywiście, wśród sprawców zbrodni w gronie rodziny są także mężczyźni. Wśród nich jest 26-latek, który 19 września 2014 roku w mieszkaniu przy ul. Rolniczej w Łodzi zabił nożem 54-letniego ojca. Tak twierdzi policja, która zatrzymała podejrzanego następnego dnia wieczorem na ul. Piotrkowskiej.
W minionym roku w Łodzi popełniono 25 zabójstw, w 2013 roku - 15, zaś w 2012 też odnotowano 25 morderstw. Oczywiście, policja stara się ograniczyć liczbę zabójstw, ale ich zupełne wyeliminowanie jest raczej niemożliwe i dlatego konsekwentnie chwyta sprawców tych najcięższych przestępstw. I tu łódzcy stróże prawa mogą mówić o sukcesie, bowiem w ostatnich trzech latach wykrywalność sprawców zbrodni wynosiła sto procent. W przeciwieństwie do woj. łódzkiego, w którym wykrywalność w tym czasie wynosiła od 83 do 98 procent. Skąd ta różnica między Łodzią a terenem?
infografika: Tomasz Frączek
- Większość zabójstw w Łodzi dokonywana jest w gronie rodziny lub znajomych, przez co łatwiej, zwłaszcza gdy policja jest szybko alarmowana o zdarzeniu, wykryć sprawcę. Poza Łodzią wykrywalność jest nieco mniejsza, bowiem bywają sytuacje, że ktoś wchodzi do stojącego na uboczu domu, zabija domownika, rabuje cenne przedmioty i znika. Wszystko odbywa się z dala od sąsiadów, świadków i monitoringu. Także policja jest później powiadamiana o zabójstwie, co utrudnia wykrycie sprawców. Dlatego wykrywalność zabójstw poza Łodzią jest nieco mniejsza - wyjaśnia aspirant sztabowy Radosław Gwis z zespołu prasowego KWP w Łodzi.
Znacznie rzadsze niż kuchenne są w Łodzi zabójstwa uliczne. Jedno z najgłośniejszych miało miejsce na ul. Piotrkowskiej, kiedy to Rafał N. zamordował 20-letniego maturzystę Mateusza, który stanął w obronie dziewczyny uderzonej w twarz przez nożownika. Zbrodniarz został surowo ukarany - otrzymał karę dożywocia.
Proces ws. zabójstwa 20-latka na Piotrkowskiej w Łodzi. Źródło: TVN 24/x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?