Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Kowalkiewicz: Pojechałam do Ameryki jako mięso armatnie, ale udało mi się wygrać

Paulina Szczerkowska
Krzysztof Szymczak
Pochodząca z Łodzi Karolina Kowalkiewicz to światowej klasy zawodniczka MMA. Swoją ostatnią walkę stoczyła w USA i dzięki niej znalazła się w czołówce światowego rankingu.

Jak zaczęła się twoja przygoda z MMA?
Wszystko zaczęło się od krav maga. Byłam już instruktorem tej dyscypliny, ale chciałam się rozwijać. Wydawało mi się, że MMA będzie najlepszym rozwiązaniem. Kolega zaproponował mi Gracie Barra Łódź. Kiedy przyszłam na pierwszy trening, od razu się zakochałam.

KSW 30 online. Transmisja, stream, tv [GDZIE OGLĄDAĆ]

Dlaczego właśnie MMA? Ta dyscyplina jest uważana za dość brutalną i nie jest zbyt popularna wśród kobiet.
Tak naprawdę MMA jest podobne do krav maga. Ale krav maga to samoobrona i są tam chwyty, które w sporcie nie są dozwolone. Stwierdziłam, że MMA będzie dla mnie najlepszym uzupełnieniem, bo to sport ogólnorozwojowy. Kładzie się tu nacisk na stójkę, zapasy i na walkę w parterze.

Kiedy zaczynałaś, to treningi były tylko zabawą, czy od początku myślałaś o profesjonalnej karierze?
Nie, to była tylko zabawa. Na początku trenowałam rekreacyjnie, kiedy miałam czas. Jeden z trenerów - Adrian Dziarnowski - zaczął namawiać mnie do startów. Początkowo odmawiałam, ale na którejś wigilii klubowej zgodziłam się i później musiałam już być konsekwentna. Dotrzymałam słowa, chociaż wtedy nie było jeszcze amatorskich walk w MMA kobiet, więc jeździłam na pojedynki w k1 i w muay thai. Dopiero później amatorsko zawalczyłam w MMA.

Kiedy MMA stało się sposobem na życie?
Po amatorskich występach dostałam propozycję zawodowej walki i wtedy na poważnie wzięłam się do treningów.

Jak na pomysł, że chcesz zostać profesjonalną zawodniczką, reagowali twoi bliscy?
Na początku od bardzo wielu osób słyszałam, że powinnam to zostawić, bo mam już swoje lata. Ludzie radzili, żebym zajęła się czymś poważnym i znalazła sobie pracę, a nie zajmowała się głupotami. Wtedy się zawzięłam i stwierdziłam, że udowodnię wszystkim, że jestem w stanie coś osiągnąć.

Spodziewałaś się aż takich sukcesów?
Oczywiście już wtedy miałam jakieś marzenia i dążyłam do ich spełnienia , ale nie sądziłam, że to wszystko potoczy się tak szybko.

Masz za sobą bardzo duży sukces, bo w listopadzie stoczyłaś pierwszą walkę w amerykańskiej organizacji Invicta FC. Jak wspominasz to wydarzenie?
Ten pojedynek był bardzo ciężki i kosztował mnie dużo zdrowia. Walka w Stanach była dla mnie w ogóle pierwszym pojedynkiem poza granicami Polski i zastanawiałam się, jak zniosę zmianę czasu i klimatu. Po przylocie na aklimatyzację zostały mi tylko trzy dni. Bardzo się cieszę, że zdałam ten sprawdzian i wygrałam.

Twoja rywalka Japonka Mizuki Inoue była stawiana w roli faworytki. Po walce to jednak twoja ręka powędrowała w górę…
Mizuki do tej pory była najtrudniejszą rywalką, z jaką przyszło mi się mierzyć. Przygotowania do walki niestety nie wyglądały tak, jakbym tego chciała. Dzięki temu, że Mizuki była stawiana w roli faworytki, to zwycięstwo cieszy mnie podwójnie. Tak naprawdę ja pojechałam tam jako mięso armatnie - dziewczyna z Europy, która walczy dla bardzo dużej organizacji. Zwycięstwo ze mną dobrze by wyglądało w sportowym CV Mizuki, ale na szczęście to mnie udało się wygrać.

Jak gala wyglądała pod względem organizacyjnym? Gale w Polsce odbiegają rozmachem od tych w Stanach?
Ja przyzwyczaiłam się do walk w KSW, ponieważ prawie wszystkie zawodowe pojedynki stoczyłam dla tej organizacji. Te gale stoją na najwyższym poziomie - pod względem organizacyjnym do niczego nie można się tam przyczepić. KSW to duża gala, pracują przy niej fantastyczni ludzie i sama atmosfera też jest świetna. Invicta natomiast to malutka impreza. Nie mieliśmy tam szatni, rozgrzewaliśmy się w korytarzu. Z przeciwniczką byłyśmy od siebie oddzielone tylko kotarą . Sama gala zgromadziła może 500 osób. Invicta zdecydowanie bardziej jest nastawiona na pay-per-view. Ludzie śledzą tę galę głównie w internecie. Jeśli chodzi jednak o poziom sportowy, to był on bardzo wysoki.

21 lutego czeka cię walka na KSW w Poznaniu. Twoją rywalką będzie Brazylijka Kalindra Faria. Jak oceniasz przeciwniczkę?
Znowu czeka mnie trudny sprawdzian. Kalindra jest naprawdę bardzo dobrą przeciwniczką. Dla mnie to zaszczyt, że mogę walczyć z dziewczyną, która ma stoczonych 20 walk zawodowych. Cieszę się, bo zawsze chciałam sobie stawiać poprzeczkę coraz wyżej. Teraz czeka mnie kolejna ciężka walka i mam nadzieję, że znowu mi się uda.

https://www.youtube.com/v/nzPa6bfvwgk&autoplay=1

Jak wyglądają przygotowania do pojedynku?
Tak jak zawsze trenuję w Gracie Barra Łódź pod okiem trenera Marcina Rogowskiego. W czasie przygotowań przed walką byłam m.in. na specjalnym obozie sparingowym tylko dla kobiet. Miałam tam okazję sprawdzić się z dziewczynami z innych klubów. Niedawno też wróciliśmy z wyjazdu w góry, gdzie pracowaliśmy nad kondycją.

Co jest najtrudniejsze podczas przygotowań? Zbijanie wagi czy same treningi?
Ze zbijaniem wagi nigdy nie miałam dużych problemów, chociaż jestem wielkim łakomczuchem i uwielbiam jeść słodycze. To da się jednak wytrzymać. Najgorzej jest, kiedy jestem po serii ciężkich sparingów i treningów, wszystko mnie boli, ze zmęczenia chce się wymiotować, a po porannym treningu trzeba się jeszcze spakować i iść na trening wieczorem. Człowiek jest cały obolały, a musi dalej ćwiczyć. Mimo wszystko nie narzekam, wszystko jest do przeżycia.

Jak w tej chwili wygląda polska scena kobiecego MMA? Są zawodniczki, z którymi można potrenować?
Żeńskie MMA w Polsce naprawdę rozwija się bardzo szybko. Kiedy debiutowałam, dziewczyn było niewiele. Teraz na co drugiej gali w Polsce odbywają się pojedynki kobiet. W klubie też mamy dziewczynę - Kasię Sadurę, która będzie niedługo debiutowała na zawodowym ringu. Trenujemy razem już od dwóch lat. Kasia wcześniej nie mogła się tak bardzo zaangażować, bo pracowała i studiowała. Teraz jest już na to gotowa i szykujemy się do walk razem.

Jesteś już dość znaną zawodniczką, często występujesz w mediach. Łodzianie rozpoznają Cię na ulicach?
Niezbyt często. Najbardziej w okolicy gali, kiedy jest o mnie trochę głośniej w mediach. Na szczęście są to zazwyczaj bardzo miłe reakcje.

Treningi są teraz twoją pracą, a co lubisz robić w wolnym czasie. Masz jakieś pasje oprócz MMA?
Ostatnio nie mam za dużo wolnego czasu, ale kiedy tylko mam kilka dni, staram się wyskoczyć w góry i pospacerować. Poza tym lubię czytać książki, oglądać filmy. Na resztę moich pasji nie mam teraz czasu.

Czy to prawda, że wcześniej zajmowałaś się sportami ekstremalnymi?
Tak. W przeszłości nurkowałam, skakałam ze spadochronem, skończyłam nawet szkołę kaskaderów filmowych. Niestety, teraz nie mam na to czasu i mimo wszystko szkoda mi zdrowia - nie mogę ryzykować jakiejś kontuzji.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki