Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Tomaszewski: Poszedłem do PO, bo chcę stać murem za Ewą Kopacz

rozm. Piotr Brzózka
Jan Tomaszewski: Zadzwoniłem do Stefana Niesiołowskiego, bo chcę bronić pryncypiów, które prezentuje Ewa Kopacz
Jan Tomaszewski: Zadzwoniłem do Stefana Niesiołowskiego, bo chcę bronić pryncypiów, które prezentuje Ewa Kopacz Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Z kim załatwiał transfer do Platformy i czy transfer taki byłby możliwy, gdyby premierem wciąż był "haratający w gałę" Donald Tusk - opowiada nowy poseł PO Jan Tomaszewski w rozmowie z Piotrem Brzózką.

Jak się miewa pański pies, ten, który wąchał posłów Platformy, w związku z czym później wymagał szczepienia?
Pies nie żyje. Starość... Mam już nowego psa, taki to bywa los. Ale jeszcze raz podkreślam: moja krytyka Platformy, pana prezydenta, była związana tylko ze sprawami sportowymi. Miałem odmienne zdanie na temat organizacji Euro 2012, budowy autostrad. Przy wielkim szacunku dla pana prezydenta, przy wielkim szacunku dla "haratania w gałę" pana premiera i moich kolegów, posłów Platformy, uważam, że ja się trochę lepiej znam na sporcie, niż oni. Co potwierdziła choćby Najwyższa Izba Kontroli, mówiąc, że stadiony i autostrady były budowane za drogo. A jeśli chodzi o sprawy czysto sportowe, wydaje mi się, że trener Adam Nawałka potwierdził, iż sprowadzanie zawodników, którzy nie sprawdzili się za granicą i nadawanie im obywatelstwa, prowadzi donikąd, a właściwie już doprowadziło nas do kompromitacji. Dziś reprezentacja piłkarska jest oparta na rodowitych Polakach, którzy grają dla swojej ojczyzny i którzy pokazują, że chyba ja miałem rację.

A gdyby "haratający w gałę" Donald Tusk dalej był premierem, Pan byłby dziś posłem PO?
Nie sądzę. Powiedziałem, że zgłaszam akces do PO, bo widzę, co zrobiła prze te sto kilkadziesiąt dni Ewa Kopacz. Pani premier wzięła sobie na plecy garb, który był produkowany przez ponad 20 lat, począwszy od wspaniałego premiera Mazowieckiego, poprzez Leszka Millera i Jarosława Kaczyńskiego, skończywszy na Donaldzie Tusku. Ci ludzie stworzyli w Polsce grupy ludzi równych i równiejszych. Pani Ewa Kopacz zauważyła, że to prowadzi do bankructwa, jak w Grecji, z tą różnicą, że my jesteśmy w gorszej sytuacji. Bo Grecy mają euro i jak zbankrutują, to dziennikarz nie będzie zarabiał 100 euro za artykuł, tylko 20 euro. A jeśli my zbankrutujemy, to stuzłotówkami będzie pan mógł wytapetować pokój, bo będą miały mniejszą wartość, niż tapeta. Jestem za panią Ewą Kopacz, bo ona chce, żeby zniknął podział na równych i równiejszych. Dam dwa przykłady. Pakiet onkologiczny musiał być wprowadzony dla dobra nas wszystkich, mimo że niektórzy lekarze, będący grupą uprzywilejowaną, zaczęli strajkować. Ale minister Arłukowicz, pod kierownictwem Ewy Kopacz, nie przestraszył się ich. Sprawa druga - z naszych pieniędzy dopłacamy do luksusów górników: czternastek, deputatów, ołówkowego. Kopalnie same w sobie są rentowne, problemem jest przerost zatrudnienia. Przykładem Silesia, studnia bez dna, która po prywatyzacji przynosi korzyści. Restrukturyzacja polega na zamknięciu kopalń i ponownym otwarciu na nowych zasadach. Jeśli tego nie zrobimy, to zbankrutujemy. A ja widzę, jak pani premier pracuje i reaguje na problemy. Dlatego powiedziałem, że będę za nią stał murem. To ja zadzwoniłem do Stefana Niesiołowskiego z propozycją, że chcę wstąpić do klubu PO, bo chcę bronić pryncypiów, które prezentuje dziś pani Kopacz.

No właśnie, niech Pan opowie o kulisach transferu. Co poseł Niesiołowski na taką ofertę?
Powiedział, że da mi odpowiedź na drugi dzień, że będzie to rozpatrzone "na klubie" i żeby jeszcze porozmawiać z Cezarym Grabarczykiem, bo on jest szefem.

Czego szefem?
Łódzkich struktur.

Hanna Zdanowska jest szefem łódzkich struktur.
No, w każdym razie Grabarczyk powiedział: najprawdopodobniej witam na pokładzie. I to jest wszystko. Ale ja nie rozumiem jednej rzeczy: dziennikarze się dziwią, że ja zmieniłem barwy. Ludzie, nie zmieniłem barw, od roku byłem posłem niezależnym!

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zgodzi się Pan, że bycie posłem niezależnym to luksus, na który nie można sobie pozwolić w roku wyborczym, przynajmniej jeśli ma się jakieś dalsze plany polityczne.
Dlaczego? Niech się pan zapyta mnie, czy mam jakieś plany polityczne. Nie mam. Miałem propozycje z innych klubów, ale mnie to po prostu nie interesowało. Dlatego teraz się dziwię, że dziennikarze szukają idiotycznych sensacji, że przeszedłem z PiS do PO. Nie przeszedłem, byłem niezależny, a swój akces do PO zgłosiłem, żeby poprzeć rząd pani Ewy Kopacz. I niech się mnie pan nie pyta, niech pan zapyta Stefana Niesiołowskiego, Cezarego Grabarczyka czy Rafała Grupińskiego, czy postawiłem jakiś warunek? Nie. Powiedziałem, kiedy odszedłem z klubu PiS, że jeśli jakieś ugrupowanie w nadchodzących wyborach zaproponuje mi, żebym robił w Sejmie to samo, co robię do tej pory, czyli lobbował za polskim sportem i za Łodzią, to jestem do dyspozycji. Jeśli nie, to naprawdę do końca życia mam zapewniony chleb z masełkiem i szyneczką. A czy będę jadł marcepan i kawior - mnie to nie interesuje.

Pytam wprost: czy pan wystartuje jesienią w wyborach?
Nie odpowiem na to pytanie. To nie ode mnie zależy. Powiem tylko jedno. Do jesieni, jeśli ten Sejm się utrzyma, będę popierał rząd pani premier Ewy Kopacz. To wszystko, co mnie interesuje.

A jeśli start byłby uzależniony od pana woli?
A co tu ma moja wola? Nie rozumie pan, co przed chwilą powiedziałem?

Nie rozumiem, bo zakładam że nie jest pan osobą bierną i liczy się też Pana wola.
Co pan zakłada, to mnie nie interesuje. Proszę o konkretne pytania, to dam konkretną odpowiedź. Powiedziałem rok temu: jeśli dostanę propozycję, to na pewno ją przyjmę - pod warunkiem, że będę robił to samo, co teraz. Jeśli nie dostanę takiej propozycji, nic się nie stanie. Nie jestem interesowny, powiedziałem, że nawet jeśli mnie nie przyjmą do klubu PO, to będę popierać rząd pani Ewy Kopacz, bo ona robi to wszystko dla dobra Polski.

Wracając do początku naszej rozmowy - było między Panem i Platformą sporo wzajemnych "uprzejmości". To poszło w niepamięć?
Co ma iść w niepamięć. To była walka polityczna, to było normalne. Wszystkie spory między mną i PO były na tle sportowym. I przykro mi, ale kto miał rację?

Startował Pan z 20. miejsca listy PiS. Jak Pan myśli, w jakiej części głosy, które Pan otrzymał, były głosami na PiS, a w jakiej - na Jana Tomaszewskiego?
Wydaje mi się, że nikomu z PiS nie zabrałem głosu, jeśli odebrałem, do PO, SLD, PSL, Palikotowi.. Elektorat PiS jest stały.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Nawet jeśli nie przechodził Pan bezpośrednio z PiS do PO, myśli Pan, że wyborcy PiS mogą mieć do Pana żal?
Nie. Rozmawiajmy o faktach. Niech pan wejdzie na moją stronę internetową i niech pan zobaczy, jakie było moje hasło wyborcze. Ja nie gwarantowałem wyborcom, że będą zdrowi i bogaci. Moje hasło było jednozdaniowe, trochę rozwinięte. Jeśli chcecie, by miliardowe europrzekręty, związane z budową stadionów i autostrad, nie zostały zamiecione pod dywan, głosujcie na nas, kandydatów PiS. Czy jakiś poseł dotrzymał w 100 procent słowa, które dał przed wyborami? Bo ja swoje spełniłem w 99 procentach. Więc jakie można mieć do mnie pretensje? Przed wyborami mówiłem, że jestem zwolennikiem PO-PiS. Te partie wywodzą się z jednego korzenia, jak pan spojrzy na programy - to jest to samo. Tylko jest między nimi nienawiść poszczególnych ludzi. A dlaczego odszedłem z PiS? Bo chciałem rozmawiać z panem premierem Kaczyńskim o sytuacji tej partii w Łodzi, bo to też jest kwestia dobra miasta. Ale pan Kaczyński został odizolowany, cztery miesiące czekałem na spotkanie. Zawiesiłem swoją działalność w klubie, o czym nikt nie mówi - pan Mastalerek też nie - i po czterech miesiącach powiedziałem: dziękuję, przecież nie będę marionetką.

Co Pana bolało w tym łódzkim PiS?
Chciałem powiedzieć panu premierowi Kaczyńskiemu, że łódzki PiS poparł budżet Zdanowskiej i był to chyba pierwszy na świecie budżet poparty przez opozycję. Został poparty, bo Platforma miała pozwolić na wybudowanie pomnika świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego na tym, pożal się Boże, skwerze. Jak można sprzedawać budżet za pomnik? I jak można było wystawić na prezydenta Łodzi kobietę, którą pół roku wcześniej wyrzucono dyscyplinarnie z Platformy? No, można było, bo podobno pan Mastalerek zagwarantował, że to będzie 200-procentowe zwycięstwo. Ja miałem inne zdanie, chciałem rozmawiać z panem premierem Kaczyńskim na temat kandydatury Jerzego Kropiwnickiego. Zapytałem się kiedyś Kropiwnickiego: panie Jurku, czy będzie pan kandydował? A on mi na to: wszystko zależy od pana szefa. Ale nie zostaliśmy dopuszczeni. Bardzo przepraszam pana Mastalerka, ale ja naprawdę jestem bardziej od niego rozpoznawalny. I ludzie mnie zaczepiali na ulicy, pytali mnie: co wy robicie? Ja mówiłem, przepraszam, nie jestem członkiem partii, to są dyrektywy partyjne. Ja nie chodziłem na zebrania partyjne. Ja się kiedyś dowiedziałem, że tu podobno jakaś pani rządzi. Mówiłem: gadacie głupoty, PiS w Łodzi rządzi pan Mastalerek. Na co słyszałem: nie, ta pani rządzi, szara eminencja, co ma dobre stosunki z premierem Kaczyńskim. Nawet nie wiem, jak się nazywa....

Janina Goss?
Nie wiem. Mówię, ludzie, czy wyście oszaleli, za wszystko co jest w Łodzi, odpowiada pan Mastalerek. Pamiętam, jak przed wyborami samorządowymi mówił: idziemy po was. Ja wtedy powiedziałem: przepraszam bardzo, ja na pewno nigdy nie zagłosuję na panią Kopcińską.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jan Tomaszewski: Poszedłem do PO, bo chcę stać murem za Ewą Kopacz - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki