Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: list otwarty w sprawie zajezdni przy Dąbrowskiego

Roman Bierzgalski
List otwarty do władz Łodzi i mediów skierował inwestor, który kupił dawną zajezdnię MPK przy Dąbrowskiego.
List otwarty do władz Łodzi i mediów skierował inwestor, który kupił dawną zajezdnię MPK przy Dąbrowskiego. Krzysztof Szymczak
List otwarty do Prezydenta Łodzi Pani Hanny Zdanowskiej w sprawie służb i ich działań na rzecz racjonalnej gospodarki naszego Miasta.

Szanowna Pani Prezydent

Jako obywatel i przedsiębiorca działający od ponad 30 lat na rzecz tego miasta, z ubolewaniem muszę przyznać, iż rokrocznie coraz bardziej odczuwam niechęć władz do tworzenia w tym mieście gospodarki i systematyczne piętrzenie urzędniczych procedur, obliczonych na torpedowanie większości gospodarczych przedsięwzięć…

Doszło do tego, że inwestorzy, ludzie z pomysłem, którzy dorobili się jakiegoś majątku, postrzegani są jako "nieźli cwaniacy", "nowobogaccy awanturnicy", "bezduszni wydrwigrosze" a nawet "nieformalni przestępcy". Wystąpienie w tym mieście o warunki zabudowy, czy pozwolenie na budowę marketu, jest sprawą co najmniej wstydliwą - i wręcz postrzeganą, jako próba popełnienia przestępstwa przez inwestora.

Często oceniają to i decydują ludzie zazdrośni, złośliwi i miałkich umysłów. Nie rozumieją swojej służebnej czy pomocnej roli względem obywatela, ale czują się "absolutnymi władcami na urzędach" i są przekonani, że coś dają, przydzielają, rozdzielają i to według swoich wyobrażeń, odczuć, własnych upodobań wizji gospodarki, czy wręcz sympatii.

Często pod pretekstem "prawa", skrajnie wymagają, ograniczają, nakazują, zakazują, warunkują czy "idiotycznie obligują". Dochodzi często do paranoi i kpiny, czy problemu postawionego na głowie i bez wyjścia. Stałą praktyką już jest, że kilka razy dłużej trwają "uzgodnienia, przepychanki, rzekome procedury" - niż sama inwestorska praca organiczna. Hamujemy tym postęp, rozwój i gospodarkę naszego miasta. Tracimy pieniądze, generujemy bezrobocie i exodus młodych ludzi, którzy z braku pracy i perspektyw życia, gremialnie opuszczają nasze miasto.

Może można to trochę zmienić - mądrzejszymi, logicznymi, odważniejszymi i bardziej rozumiejącymi swą służebną (a nie władczą) rolę urzędnikami. Tutaj (my, przedsiębiorcy) kłaniamy się pani prezydent i prosimy o bardziej racjonalnych i nie zepsutych "władztwem stanowisk" ludzi. Żeby bardziej rozumieli istotę gospodarki, zasadność spraw, kwintesencję (a nie skrajności) prawa i nie ingerowali zbytnio w zamierzenia czy poczynania przedsiębiorców i inwestorów.

Inwestując i ryzykując swoje pieniądze, my sami wiemy co w tym mieście potrzebne, jak to zrobić, jak zorganizować i wyeksponować, żeby zarobić. Jeżeli my zarabiamy, to nie wszystko konsumujemy - dalej tworzymy, bogacimy się, ale i ludzie korzystają mając stabilność, większy komfort czy pracę…

Ostatnio wielką nagonkę zrobiono na mnie z łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Wszystkie lokalne gazety przez kilka dni tworzyły mój image. Przedstawiono mnie jako "nieuczciwego cwaniaka", "bezdusznego barbarzyńcę", "działającego bezprawnie pospolitego przestępcę" - wysyłano policję, straszono prokuratorem, tylko za to, że nabyłem obiekt po zajezdni MPK i robiłem tam porządki. Sfora jakiś "sensacyjnych pismaków", "nawiedzonych społeczników", "podejrzanych estetów" i "miłośników cudzych dóbr", którym przewodzi jakiś "wyjątkowy wirtuoz piękna", o nazwisku Polewski - obrzuciła mnie dziegciem i błotem. Podobno patronuje temu towarzystwu Łódzki Wojewódzki Konserwator Zabytków.

Maluczcy i "sprawiedliwi" ludzie podłapują te sensacje i używają sobie na mnie na forach internetowych. Zostałem "wielkim cwaniakiem, łamiącym prawo przestępcą, barbarzyńcą historii" - i niektórzy dziwią się, co to za bałagan w tej prokuraturze i dlaczego "takiego drania" jak ja - jeszcze nie zamknęli…

Trudno nam to zrozumieć, że ludzie piastujący urzędy i stanowiska w tym mieście, często zajmują się sprawami irracjonalnymi, patronują szowinistycznym praktykom i idiotycznym pomysłom. Nie rozumieją kwintesencji prawa i swej służebnej roli z racji zajmowanego urzędu. Zaglądają w cudzą kieszeń i próbują rządzić, ingerować, ograniczać, dzielić i rozdawać nie swoje. Przy okazji szkodzą i podcinają gałąź na której siedzą. Często nie rozumieją istoty sprawy i nie zastanawiają się nad skutkami podejmowanych decyzji.

Przykładowo: Pan Łódzki Wojewódzki Konserwator Zabytków, nie lustrując nawet obiektu, z opowiadań społeczników i "enigmatycznej, iluzorycznej kontroli" "namaścił obiekt zajezdni MPK" - i wpisał go do rejestru zabytków. Sam "strzelił sobie w piętę" i podciął gałąź na której siedzi. Okaleczył budżet miasta na ponad 200 tys. zł rocznie z tytułu samych tylko bieżących podatków od nieruchomości. (Wpisany do rejestru zabytek, nie podlega podatkom od nieruchomości).

Ja nie mogę nic ruszyć (prokurator) i od roku bezradnie czekam na jakieś decyzje i warunki zabudowy. Pomijając już ewentualne nowe inwestycje, budowy, adaptacje, rozbudowy i próby prowadzenia na tym terenie, racjonalnej gospodarki.

To nie jest jednostkowa pomyłka, czy odosobniony przypadek działań tych "strażników i obrońców historycznego piękna". Za sprawą tego urzędu odpłynęło nam z miasta wiele ciekawych inwestycji. Między innymi:

5 gwiazdkowe hotele, galerie, kina - a ostatnio centrum handlowo rozrywkowe na Chojnach dawna Fakora.

Komu i czemu służy ta dywersja i sabotaż postępu dla rozwoju miasta ??? Na pewno nie obywatelom. Obywatele tego miasta chcą nowoczesnych centrów handlowych, hoteli na poziomie, przytulnych i ciepłych pubów, kin, restauracji, przestronnych ulic, czy dostępnych parkingów. Wszystko to, co marzyło się kiedyś Stefanowi Żeromskiemu… Jesteśmy nieraz blisko realizacji spełnienia tych wizji, ale nasze władze jakby robiły wszystko, żeby zachować status quo… Obiektywnie trzeba sobie powiedzieć, że nasze miasto Łódź, w ogóle nie jest żadną perełką historii. Generalnie jest bezstylowe. Poza kilkoma perełkami architektury, jest szare, bure i bezpłciowe, a to za sprawą wielu ongiś fabryk, ciasnych oficyn, wielkiej płyty i śródmiejskich plomb. Najwięcej można się tu doszukać PRL- i historycznej biedy.

Ale za sprawą czujnych i sprawnych naszych służb mamy w naszym mieście więcej "zabytków architektury" niż Kraków i Gniezno razem…

Trzeba przerwać tą niemoc i wreszcie coś z tym zrobić. Może jakieś spotkania biznesu z władzami, może jakaś komisja rewizyjna, weryfikacyjna, czy inne robocze spotkania na rzecz sprawnej gospodarki miasta. My, przedsiębiorcy, jesteśmy do usług i czekamy na jakieś reperkusje ze strony miasta.

[i]Roman Bierzgalski[/i]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki