Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zburzenie zabytkowej zajezdni. Proces zakończył się. Wyrok w marcu

Wiesław Pierzchała
Grzegorz Gałasiński
Proces biznesmena Romana B. oskarżonego o zburzenie cennej zajezdni tramwajowej zakończył się wczoraj w Sądzie Rejonowym na Widzewie.

Jako świadek miał zeznawać prof. Krzysztof Pawłowski z Warszawy. Nie zeznawał, ponieważ nie dotarł do gmachu Temidy. Zachorował.

Sędzia Grzegorz Gułajewski przytoczył jego pismo do sądu, z którego wynikało, że prof. Pawłowski jako współautor projektu wpisania części miasta na prestiżową listę pomników historii, został zaproszony na spotkanie w tej sprawie z udziałem prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, które odbyło się we wtorek 17 lutego w Łodzi. Dlatego zaproponował, aby sąd przesłuchał go nie wczoraj, jak zostało wcześniej ustalone, lecz... po spotkaniu z prezydentem RP - w środę lub czwartek. Sędzia nie krył zaskoczenia taka propozycją.

Cóż za nonszalancja. Widocznie świadek jest miłośnikiem filmów amerykańskich - z przekąsem zauważył sędzia Gułajewski.

Dla obrony był to dość istotny świadek, bowiem w płatnej i prywatnej opinii przygotowanej dla oskarżonego Romana B. stwierdził on, że zajezdnia nie była obiektem zabytkowym. To zaskakujące stwierdzenie zdumiało prof. Krzysztofa Stefańskiego, czołowego znawcę zabytków dawnej Łodzi, który w opinii na zlecenie sądu podkreślił, że zajezdnia z pewnością była zabytkiem. Dlatego obrona wezwała na świadka prof. Krzysztofa Pawłowskiego. Choroba to uniemożliwiła, dlatego broniąca oskarżonego adwokat Maria Janik zaproponowała, aby w ramach pomocy prawnej mający 81 lat świadek został przesłuchany przez sąd w Warszawie.

Sędzia Gułajewski odrzucił ten wniosek i uznał, że prof. Pawłowski w ogóle nie zostanie przesłuchany. W tej sytuacji mecenas Janik wystąpiła z wnioskiem, aby powołać kolejnego biegłego, który się wypowie czy zajezdnia była zabytkiem. Pani prokurator uznała, że ze strony obrony jest to jedynie sposób na przedłużenie rozprawy, dlatego była przeciw.

Zaznaczyła przy tym, że sąd dysponuje w tej sprawie opinią biegłego - prof. Stefańskiego, która jest wystarczająca. Sędzia Gułajewski uznał, nowa opinia nie będzie przydatna i zakończył proces. A to oznacza, że na kolejnym terminie - w końcu marca - odbędą się głosy stron, po których zapadnie wyrok.

W procesie tym chodzi o pamiętne wydarzenie z 14 września 2012 roku, gdy z pejzażu miejskiego zniknęła stylowa - z elementami art deco - zajezdnia z lat 20. XIX wieku. Jej zburzenie spotkało się z powszechnym oburzeniem i potępieniem. Władze miasta zaalarmowały prokuraturę, a w internecie na biznesmena-burzyciela, 66-letniego przedsiębiorcy Romana B. z gminy Rzgów, posypały się gromy.

Zobacz też:

Źródło x-news: Niespodziewany wynik sekcji zwłok Maciusia. "Gwałtowne uduszenie elementem długopisu"

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zburzenie zabytkowej zajezdni. Proces zakończył się. Wyrok w marcu - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki