Oskarżony był bardzo aktywny i zasypał - spisanymi na kartkach - pytaniami świadka, biegłego z listy sądowej Rafała Bielnika, specjalistę od rekonstrukcji wypadków drogowych.
Motorniczemu chodziło głównie o czuwak, czyli urządzenie w tramwaju służące do tego, aby zatrzymać pojazd w sytuacji, gdy kierujący stracił nad nim kontrolę i może dojść do wypadku. Taka sytuacja zaszła pamiętnego 6 stycznia (święto Trzech Króli) 2014 roku, gdy rozpędzony tramwaj na czerwonych światłach przeciął skrzyżowanie ul. Piotrkowskiej i Radwańskiej, staranował samochód i i wpadł na trzy kobiety idące prawidłowo po przejściu dla pieszych, które zginęły: dwie na miejscu, jedna w szpitalu.
Oskarżony ruszył z przystanku przy ul. Tymienieckiego i dalej nie wie, co z nim się stało: usnął czy zasłabł. Według niego, gdyby czuwak prawidłowo zadziałał, to zahamowałby tramwaj i do tragedii by nie doszło. Sęk w tym, że będący słusznej wagi i postury Piotr M. w kabinie był pochylony do przodu, przez co nie zwolnił nogi z pedału czuwaka, który przez to nie zadziałał. Przy okazji okazało się, że w momencie tragedii tramwaj jechał z prędkością 62 km/godz., a więc bardzo dużą, bowiem - jak oznajmił biegły Bielnik - maksymalna prędkość tego typu tramwajów wynosi 70 km/godz. Biegły poinformował też, że nie było sytuacji, aby nastąpiła mechaniczna awaria czuwaka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?