Choć od wystawienia mandatu za jazdę na gapę minęło ponad 10 lat, firmy windykacyjne nadal o tym pamiętają. Pani Małgorzata otrzymała w ubiegłym miesiącu wezwanie do sądu, by złożyć wyjaśnienia w sprawie mandatu z czerwca 2004. Co ciekawe, w lipcu ubiegłego roku zapłaciła innej firmie windykacyjnej za mandat z marca 2004 r. Czy oba są prawdziwe? I czy w ogóle trzeba za nie płacić?
- Z pism firm windykacyjnych wynika, że synowa została ukarana, jak miała 18 lat. Po 10 latach trudno jej sobie przypomnieć, kiedy dostała mandat, zwłaszcza że od trzech lat przebywa w Londynie. Ale jest przekonana, że mandat był tylko jeden - podkreśla pan Stanisław, teść i pełnomocnik łodzianki.
Pierwsza do pani Małgorzaty odezwała się firma Intrum Justitia, która w 2013 r. zażądała zapłaty za mandat z marca 2004 r. Kwota - 218 zł. Jednak gdy pan Stanisław powołał się na przepis o przedawnieniu mandatów za jazdę na gapę, w 2014 r. firma windykacyjna obniżyła stawkę do 110 zł.
- Chociaż Intrum Justitia nie załączyła żadnej kopii mandatu, uznałem, że warto go zapłacić nawet po 10 latach. Uregulowałem należność w imieniu synowej i myślałem, że sprawę mam z głowy - przyznaje pan Stanisław. - Jednak dwa tygodnie później firma Kruk wysłała pozew do sądu. Dotyczył mandatu z czerwca 2004 r. Ci z kolei dołączyli kopię mandatu. Zaczęło mnie zastanawiać, czy obie kary nie dotyczą tego samego przejazdu. W końcu Kruk poinformował, że kupił dług od łódzkiej firmy kontrolerskiej, która już nie istnieje. Czy mogła sprzedać dług dwa razy?
Według Intrum Justitia numer mandatu z marca jest inny niż czerwcowego, więc mowa o dwóch innych przejazdach. Zresztą jeden mandat wystawiono na linii 11, a drugi na linii 11 A. - Wystąpiliśmy do dłużnika z propozycją ugody w sprawie mandatu. Dłużnik skorzystał z możliwości zawarcia ugody i dla nas sprawa jest zakończona - mówi Katarzyna Nadaj, starszy specjalista ds. marketingu z Intrum Justitia.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Ale nie dla pani Małgorzaty, która w styczniu tego roku dostała wezwanie z sądu, by stawić się na przesłuchanie w sprawie mandatu z czerwca 2004 r.
- Liczę, że sąd wyjaśni czy przypadkiem tego samego długu nie sprzedano dwa razy, w końcu mandaty wystawiono na podobnych liniach i w nieodległym od siebie czasie - podkreśla pan Stanisław. - Żałuję tylko, że zapłaciłem Intrum Justitii, choć nie przedstawiła kopii mandatu, jak to zrobił Kruk.
Tymczasem zgodnie z prawem, pan Stanisław (występując w imieniu synowej) w ogóle nie musiał płacić mandatu, bo uległ on przedawnieniu. Roszczenia z tytułu umowy przewozu przedawniają się już po roku. Określa to zarówno prawo przewozowe, jak i kodeks cywilny.
- Firmy windykacyjne mają prawo wezwać do zapłaty przedawnionego mandatu. Ale nie ma obowiązku regulowania tej należności - podkreśla mecenas Piotr Kaszewiak. - Należy tylko poinformować firmę windykacyjną, że nie zapłaci się mandatu z powodu przedawnienia. Jeśli firma wystąpi do sądu z powództwem, to także trzeba się powołać na przedawnienie mandatu. Wtedy powództwo powinno zostać oddalone. Trzeba pamiętać, że sąd sam nie bierze pod uwagę tego, że mandat się przedawnia.
wsp. kos
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?