Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konkurs im. prof. Jana Kodrębskiego. Praca magisterska Inez Knyziak najlepsza [ZDJĘCIA]

Paweł Patora
W piątek zostały ogłoszone wyniki kolejnej edycji konkursu im. prof. Jana Kodrębskiego na najlepszą pracę magisterską obronioną w minionym roku na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Jak co roku, na łamach "DŁ" - gazety, której wydawca jest współorganizatorem konkursu - przypominamy postać jego patrona - wybitego uczonego i nieprzeciętnego nauczyciela akademickiego.

Praca magisterska napisana przez Inez Knyziak, zatytułowana "Cywilnoprawne aspekty transseksualizmu" zwyciężyła w szesnastej edycji konkursu o Nagrodę im. prof. Jana Kodrębskiego. Jej autorka została w piątek uhonorowana podczas gali finałowej w Pałacu Biedermanna.

Zwycięska praca powstała w Katedrze Prawa Cywilnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego a jej promotorem był prof. Paweł Księżak.

Przypomnijmy, że oprócz pracy Inez Knyziak, nominacje do nagrody uzyskały następujące prace: "Opoźnianie wejścia na rynek generycznych produktów leczniczych na tle prawa patentowego oraz prawa konkurencji" (autorka - Agnieszka Jabłonowska), "Odpowiedzialność karna dziennikarzy - wybrane zagadnienia" (autor - Remigiusz Jendrych), "Optymalizacja podatkowa w zakresie dochodów kapitałowych uzyskiwanych przez podmioty prowadzące działalność gospodarczą w Polsce i poza jej granicami" (autor - Ireneusz Ledzion) oraz "Mały świadek koronny (art. 60 par. 3 kk)" (autorka - Beata Najman).

Całą piątkę autorów prac nominowanych do Nagrody im. prof. Jana Kodrębskiego prezentujemy na zdjęciu w galerii. Zwycięską pracę wybrała Kapituła Konkursu, której przewodniczył prof. Zbigniew Rau. Laureatka otrzymała nagrodę w wysokości 1.000 euro.

Uczony o ogromnej wiedzy i erudycji

Urodzony 3 października 1936 roku w Piotrkowie Trybunalskim w majętnej żydowskiej rodzinie, przez cały okres holocaustu żył w zagrożeniu i ukryciu. Podczas wojny stracił większość rodziny, chociaż ocaleli jego rodzice.

Po wojnie zamieszkał z nimi w jeleniej Górze, gdzie w 1954 roku ukończył liceum ogólnokształcące. W tym samym roku rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Łódzkim. Po ich ukończeniu w 1958 r. został pracownikiem UŁ, gdzie przeszedł wszystkie szczeble kariery naukowej, aż do uzyskania tytułu profesora zwyczajnego w 1992 roku. Zmarł 19 marca 1997 r. po długotrwałej, ciężkiej chorobie.

Jan Kodrębski był wybitnym znawcą prawa rzymskiego i historii myśli społecznej czasów antycznych. Zagadnieniom z tych dziedzin poświęcił swoje pierwsze prace naukowe.

Światowe uznanie w środowisku naukowym przyniosła mu praca: "Sabinianie i Proku-lianie. Szkoły prawa w Rzymie wczesnego cesarstwa", która była jego rozprawą habilitacyjną. Przez wiele lat badał historię nauki prawa rzymskiego w Polsce. Ukoronowaniem tych badań była monografia "Prawo rzymskie w Polsce XIX wieku".

Profesor Kodrębski stale współpracował z zagranicznymi ośrodkami naukowymi. Był członkiem Societé d'Histoire du Droit w Paryżu, referentem na konferencjach i kongresach międzynarodowych. Wykładał m.in. na uniwersytetach w Paryżu, Lyonie, Limoges, San Sebastian i Rzymie. Jego wykłady na Sorbonie były transmitowane na telebimach do kilku sal. Na Uniwersytecie Łódzkim wykładał prawo rzymskie i historię doktryn politycznych.

Profesor imponował nie tylko dogłębną znajomością tych dziedzin, ale też ogromną wiedzą ogólną. Był bardzo oczytany. Już jako dziecko, przebywając podczas wojny w ukryciu, przeczytał niemal wszystkie powieści historyczne Kraszewskiego.
Uczeni z Polski i zagranicy cenili go za dojrzały warsztat badawczy, rozległość horyzontów myślowych, imponującą erudycję, samodzielność sądów, przejrzyste przekazywanie swych myśli a także rzetelność, skrupulatność i pracowitość.
Jako nauczyciel akademicki owiany był legendą, i to o wiele wcześniej, niż został profesorem. Był wybitną postacią o wyjątkowej, barwnej osobowości - twierdzą zgodnie jego uczniowie i współpracownicy.

Prof. Biruta Lewaszkiewicz--Petrykowska, była kierownik Katedry Prawa Cywilnego i dziekan Wydziału Prawa UŁ, b. sędzia Trybunału Konstytucyjnego podkreśla, że Jan Kodrębski to była bardzo ciekawa postać - człowiek niesłychanie inteligentny, wieli erudyta, bardzo dużo umiał.

- On sobie siedział, uśmiechał się i robił wrażenie, że nic nie powie. Ludzie, którzy go nie znali, nie spodziewali się wielkich rzeczy. Jednak gdy otworzył buzię i zaczynał mówić, wszyscy też buzie otwierali. Dlatego, że on bardzo dużo wiedział i potrafił przedstawić to w sposób interesujący i dowcipny - wspomina pani profesor i dodaje, że studenci się go bali. Był nauczycielem surowym i wymagającym ale niesłychanie zaangażowanym. Bardzo mu zależało, żeby studenci dużo umieli i rozwijali się. Strach przed Janem Kodrębskim był- zdaniem profesor Lewaszkiewicz-Petrykowskiej - irracjonalny, dlatego że on był nastawiony do studentów bardzo życzliwie.

Prof. Anna Pikulska-Radomska, wieloletnia współpracownica prof. Kodrębskiego i jego następczyni na stanowisku kierownika Katedry Prawa Rzymskiego wspomina, że propozycję pracy w katedrze Jana Kodrębskiego, wówczas jeszcze docenta, otrzymała w 1981 r.

- Współpraca z nim układała mi się potem znakomicie - zapewnia. - Okazało się, że był cudownym człowiekiem - dobrym, dowcipnym i bardzo miłym. On po prostu, ze względu na ciężkie przeżycia, których doświadczył i na swoją ułomność (miał garb na plecach- przyp. pp), odgradzał się od ludzi murem, który nie był murem niechęci, ale po prostu murem obronnym. Gdy się już przekroczyło ten mur, kontakty z nim były przyjemnością. Był otwarty i skłonny do pomocy w każdej sytuacji. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek mi powiedział, że nie ma czasu. Poproszony o pomoc, przerywał swoje zajęcia i poświęcał nam - to znaczy mnie lub innemu pracownikowi - swój czas - wspomina prof. Pikulska-Radomska.

- Z Janem Kodrębskim miałem ćwiczenia z prawa rzymskiego i to był ostatni rok, kiedy on jeszcze prowadził ćwiczenia - mówi prof. Zbigniew Rau, kierownik Katedry Doktryn Polityczno-Prawnych UŁ. - Prawo rzymskie to taka antyczna wersja prawa cywilnego. Dlatego na pierwszym roku studiów, dla tych umysłów, które nie są jeszcze umysłami prawniczymi, są to rzeczy bardzo trudne. Dlatego studenci się go bali, ale też ich fascynował. Między innymi dlatego, że nie dawał jednoznacznych odpowiedzi, tylko metodą sokratejską ciągnął studenta za język. Legend związanych z nim było mnóstwo. I choć w większości były to opowieści wymyślone, to jednak świadczą o tym, że jego osobowość fascynowała studentów- wyjaśnia.

Jego bardzo ciekawe wykłady z doktryn politycznych pełne były dygresji i aluzji, nawiązujących do aktualnej sytuacji politycznej, bo profesor był jednak prześmiewcą. Na egzaminach bardziej cenił inteligencję i przenikliwość intelektualną, niż usystematyzowaną wiedzę.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki