Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Kutnie. Nie chcieli przyjąć cierpiącej córki

Tomasz Dębowski
Tomasz Dębowski
Mieszkaniec Kutna twierdzi, że lekarze nie chcieli przyjąć jego córki do szpitala, mimo że ta płakała, mówiła, że boli ją głowa, a do tego mdlała.

Na zegarze dobiegała godzina trzynasta, gdy do rodziny Bieleckich zadzwonił telefon ze szkoły. Córka Marcina Bieleckiego Alicja, uczennica klasy zerowej, poczuła się bardzo źle. Rozbolała ją głowa. Dziecko ciągle płakało. - Około czternastej córeczka została odebrana ze szkoły, a za jakieś dziesięć minut zaczęła mdleć. Mówiła, że bardzo boli ją głowa, ciągle płakała, trzymała się za skroń - opowiada zdenerwowany Marcin Bielecki, ojciec dziewczynki.

Zaniepokojona mama, która odebrała dziecko ze szkoły, postanowiła szukać pomocy na oddziale pediatryczny w Kutnow-skim Szpitalu Samorządowym. I tu zdaniem Marcina Bieleckiego, zaczęły się problemy. - Do dziecka wyszła lekarka i stwierdziła, że to początek raczej niegroźnego zapalenia wirusowego - opowiada Marcin Bielecki. -Był dzień, więc kazała pojechać żonie z dzieckiem do lekarza rodzinnego, który wtedy jeszcze przyjmował.

Ojciec dziewczynki dojechał do szpitala najszybciej, jak mógł. - Córka narzekała na bardzo silny ból głowy i wciąż mdlała. Na gołe oko wyglądało to na jakiś problem neurologiczny, który wymagał natychmiastowego działania - opowiada Bielecki. Jego zdaniem, lekarka miała kazać czekać dziecku i rodzicom na oddziale pediatrycznym. - Przez pół godziny czekaliśmy, nikt jednak do nas nie wyszedł - mówi ojciec. -Poszedłem do pokoju lekarskiego, gdzie zastałem roześmianych i rozmawiających ze sobą lekarzy. Znowu ktoś powtórzył, że to tylko infekcja, dali dziecku środek przeciwbólowy, a ja zażądałem konsultacji neurologicznej. Dopiero jak zadzwoniłem do zastępcy prezesa kutnowskiej placówki, to udało się wezwać neurologa na konsultację.

Dziewczynka trafiła na oddział neurologiczny. - Na razie nic nie wiemy. Z jednych badań wyszło, że nic jej nie jest, a inny lekarz jednak czegoś się w tych wynikach dopatrzył - mówił w piątek Bielecki.

Beata Pokojska, rzecznik prasowy Kutnowskiego Szpitala Samorządowego tłumaczy, że dziewczynka trafiła na szpitalną izbę przyjęć bez skierowania. Według zasad Narodowego Funduszu Zdrowia, dziecko powinno trafić do lekarza pierwszego kontaktu, który po badaniu mógłby wypisać skierowanie do szpitala. - Mimo to dziecko uzyskało pomoc i zostało przebadane - mówi Beata Pokojska. - Dziecko miało wysoką gorączkę, podano zatem leki celem obniżenia temperatury, żeby przystąpić do dalszej diagnostyki.

Jak mówi, nie było też żadnej reprymendy od wiceprezesa szpitala, który zwrócił się tylko z prośbą do lekarza dyżurnego o informację. - Lekarz poinformował, że dziecko jest w trakcie diagnostyki i będzie przyjęte na oddział. Obecnie dziewczynka jest w trakcie hospitalizacji, wykonano szereg badań i konsultacji (okulistyczna i neurologiczna i CT) - dodaje Pokojska.

Źródło: x-news

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki