Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces dzieciobójczyni z Leszna

Agnieszka Świderska
Ruszył proces dzieciobójczyni z Leszna
Ruszył proces dzieciobójczyni z Leszna Paweł Miecznik
We wtorek w Sądzie Okręgowym w Poznaniu ruszył proces 22-letniej dzieciobójczyni z Leszna. Za tragedią krył się dramat kobiety w trudnej sytuacji życiowej pozostawionej bez pomocy.

22-letnia Paulina S. w swojej dziewczęcej sukience w kratę, w której konwojenci przyprowadzili ją do Sądu Okręgowego w Poznaniu, nie wyglądała jak morderczyni. A jednak trafiła na ławę oskarżonych pod zarzutem zabójstwa swojej 4,5-miesięcznej córeczki Liliany.

Tragedia rozegrała się 26 kwietnia 2014 roku w kamienicy w centrum Leszna, w której wtedy mieszkały. Był sobotni poranek. Liliana obudziła się o 7 rano. Płakała. Paulina nakarmiła ją i przewinęła, ale mała ciągle płakała.

Zobacz też:

- Oszalałam. Dusiłam ją, bo nie wytrzymywałam już psychicznie. Nie potrafiłam sobie poradzić nawet z tym, że płacze, a ja nie umiem jej uspokoić. Czułam się bezradna i bezsilna. Skąd ta bezradność? Ze wszystkiego. Każdy mnie tylko krytykował. W nikim nie miałam wsparcia. Nie wiedziałam nawet, gdzie mam iść po pomoc. Nikt mi nie wierzy, że nie zrobiłam tego celowo. Nie chciałam, żeby umarła - to zeznania Pauliny S., które złożyła jeszcze w prokuraturze.

We wtorek na sali sądowej nie chciała już niczego wyjaśniać. Niczego się jednak nie wypierała oprócz tego, że pierwszy raz usiłowała zabić Lilianę, gdy tamta miała dwa miesiące. Świadkiem tego miał być Kuba, jej były chłopak, który podglądał ją wtedy z ... szafy. - Takiego zdarzenia nigdy nie było - twierdzi Paulina S.
Wszystko, co powiedziała wcześniej - bezradność i bezsilność, brak wsparcia i pomocy, a na końcu śmierć Liliany zdarzyło się naprawdę. Ojciec Liliany był żonaty. Nie chciał o niej słyszeć. Kiedy Paulina próbowała mu o niej przypomnieć zagroził, że jeżeli będzie go nękać, to naśle na nią policję. W lutym ubiegłego roku odbyła się pierwsza sprawa o alimenty. Paulina liczyła, że uda się jej wywalczyć 400 złotych na dziecko, ale ojciec Liliany nie pojawił się w sądzie. Kolejny termin wyznaczono dopiero na czerwiec. Paulinie został tylko zasiłek z MOPS: 600 złotych, z których 200 złotych wydała na mieszkanie, a resztę na pieluchy i jedzenie dla dziecka. Na początku ciąży przebywała jeszcze w mieszkaniu chronionym w Ośrodku Interwencji Kryzysowej. Chciała tam zostać dłużej, ale jej odmówiono.

- Powiedzieli, że jak mam chorobowe, to sama mogę sobie coś wynająć - zeznała Paulina. - Nie obchodziło ich co się stanie ze mną i dzieckiem. Pałętałam się potem z Lilianą.

Zobacz też: Udusiła córeczkę, bo płakała. Dzieciobójczyni z Leszna chce wyjść na wolność

W jej życiu od kilku miesięcy był już wtedy 24-letni Kuba. Mieszkali krótko w jego rodzinnym domu pod Lesznem, ale nie mogli tam zostać, bo matka Kuby nie akceptowała jej ani dziecka. Za to Kuba traktował Lilianę jak córkę. Paulinie przeszkadzało jednak jego picie i awantury, co przesądziło o ich rozstaniu na kilka dni przed tragedią.

Dwa miesiące wcześniej, kiedy pierwszy raz miała próbować zabić dziecko, mieszkali jeszcze razem. 22-latka znalazła sobie pracę jako sprzątaczka. To jej bezrobotny chłopak zajmował się w tym czasie Lilianą i snuł podejrzenia o zdradzie. Tamtego lutowego dnia, który pojawił się w akcie oskarżenia, wysłał jej SMS-a, że ma szybko wrócić do domu, bo on wychodzi i zostawia Lilianę samą. Schował się w szafie, bo chciał przyłapać Paulinę, jak pod jego nieobecność rozmawia przez telefon z innymi mężczyznami. Zamiast tego miał usłyszeć jak Liliana się dusi, kiedy Paulina pochyliła się nad łóżeczkiem.
- Teraz myślę, że próbowała ją wtedy zabić - zeznał w sądzie.
- Jaką była matką? - dopytywał się sędzia Antoni Łuczak.
- Średnią. Do mnie mówiła misiu, kochanie, do Liliany zawsze tylko "dziecko". Nigdy po imieniu, chyba że przy obcych - zeznał Kuba.

Biegła, która przysłuchiwała się jego zeznaniom, oceniła je jako niewiarygodne. Scena z szafą i duszeniem Liliany mogła się wydarzyć, ale równie dobrze mogło jej nigdy nie być.

Zeznawało też znajome małżeństwo Pauliny. Jedyni, na których pomoc mogła liczyć, choć oboje byli uzależnieni od alkoholu i leczyli się psychiatrycznie.

Zobacz też: Leszno: Prokurator podejrzewa, że matka udusiła 4-miesięczne niemowlę
- Znam Paulinę od dziecka - zeznał znajomy. - Dla Liliany była dobrą matką, ale sama dobrego życia nie miała. Nie miała pieniędzy. Nie miała porządnego faceta. Miała pecha, bo los był zawsze przeciwko niej. Wszędzie pisała o pomoc. Do MOPS-u, do Urzędu Miasta. Była też u posła Borowiaka. Nikt nie chciał jej pomóc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski