Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew będzie grać w Byczynie? Zwiedziliśmy stadion na którym mogą grać łodzianie [ZDJĘCIA]

Wojciech Grzegorczyk
W piątek (6 marca) ma zapaść decyzja, czy Widzew będzie mógł rozgrywać swoje mecze w Byczynie. Obecnie nie ma alternatywy dla łódzkiej drużyny.

Saga pt. "Gramy w Byczynie czy nie gramy" wciąż trwa, ale wszystko najprawdopodobniej rozstrzygnie się w piątek o 11. To właśnie wtedy Komisja Licencyjna PZPN ma podjąć decyzję w sprawie tego, czy Widzew Łódź będzie mógł rozgrywać swoje mecze w rundzie wiosennej na stadionie w Byczynie.

Brak niektórych wymogów licencyjnych (m.in. minimalna pojemność stadionu oraz nierozwiązana sektora dla gości) przemawia za negatywnym rozpatrzeniem wniosku Widzewa o rozgrywkach w Byczynie. Ale jednocześnie łódzka drużyna otrzymała licencję na grę w I lidze, co może jednak zapewnić ostateczne pomyślne zakończenie sprawy.

Choć pomysł rozgrywania meczów na zapleczu ekstraklasy na obiekcie we wsi w powiecie poddębickim może dziwić, to za takim rozwiązaniem przemawia fakt, że kompleks w Byczynie powstał z środków Unii Europejskiej i na tle stadionów o podobnych rozmiarach prezentuje się nieźle. Oddany do użytku jesienią 2013 roku obiekt w Byczynie z pewnością wykonano według unijnych standardów.

Budynek stadionu jest również nowoczesny. Szatnie wyposażone są w klimatyzację i przestronne szafki. W razie uczestnictwa w rozgrywkach więcej niż dwóch drużyn można przedzielić każdą z dwóch szatni specjalną ścianką i wtedy dogodne warunki do przygotowania się do zawodów będą miały cztery zespoły. Standard pryszniców i toalet również nie budzi zastrzeżeń. Podobnie jest w szatni przeznaczonej dla gości.

Sala konferencyjna na około 80 miejsc również nie przynosi właścicielom wstydu. Uczestnicy konferencji będą mieli swobodny dostęp do internetu. Nagłośnienie jest dobre, a sprzęt także jest dobrej jakości. Sala wyposażona jest w rzutnik i ekran. Nie brakuje oczywiście klimatyzacji i ogrzewania podłogowego.

W budynku znajdują się ponadto pokój lekarski i kontroli antydopingowej, pokój sędziów i bardzo przestronny i przyjemny pokój delegata PZPN, w którym stoi stylowa grafitowa kanapa i pomarańczowe fotele.

Wnętrze prezentuje się zgrabnie, podobnie jak bryła obiektu, i nie jest przeładowane. Duch inwestycji unijnej unosi się w powietrzu. To mogło przekonać włodarzy Widzewa do rozgrywania meczów w rundzie wiosennej na kameralnym stadionie. A na pewno to, że zgodnie z regulaminem nie można pobierać opłat za użytkowanie obiektów powstałych z funduszy unijnych.

Obiekt w Byczynie składa się ze starszego boiska z prawdziwą murawą i położonego tuż obok nowocześniejszego ze sztuczną murawą. To właśnie na to drugie boisko Widzewiacy wybiegną już w sobotę na pierwszy mecz drugiej rundy. Jeśli przejdzie pozytywną weryfikację.

Nawierzchnia może być dodatkowym atutem dla podopiecznych Wojciecha Stawowego. Nie wszystkie drużyny mogą poszczycić się boiskiem ze sztuczną murawą, więc nie są do niej przyzwyczajone. A Widzew Łódź wręcz przeciwnie. Proces adaptacyjny gry na sztucznej trawie ma dawno za sobą.

Stadion w Byczynie składa się z dwóch trybun. Wzdłuż boiska biegnie trybuna kryta, na której może zasiąść 539 widzów, w tym VIP-y i przedstawiciele prasy.

Za jedną z bramek znajduje się otwarta trybuna, wyłożona niebieskimi i czerwonymi krzesełkami. Więcej trybun nie ma. Na drugim boku przewidziano tylko miejsce na ławki rezerwowych, a tuż za drugą bramką wznosi się budynek stadionu.

Ogółem obiekt w Byczynie pomieści 1400 widzów. Frekwencja jest jedną z podstawowych kwestii spornych w ostatecznej akceptacji tego stadionu na wymogi pierwszoligowe. Oby to nie przeważyło decyzji.

Trener Wojciech Stawowy zapewnia, że drużyna jest przygotowana do drugiej części sezonu. Piłkarze chcą grać (szczególnie nowe nabytki chcą pokazać się z jak najlepszej strony) i z pewnością nie interesują ich przepychanki na linii klub-PZPN, gdzie związek wytyka łódzkiemu zespołowi przede wszystkim utrudnianie Komisji podjęcie właściwej decyzji w satysfakcjonującym obie strony terminie.

I bez tego Widzew ma spore kłopoty na samym starcie rundy rewanżowej. Zajmuje ostatnie miejsce w lidze. Na swoim koncie ma zaledwie 9 punktów (jedno zwycięstwo i sześć remisów). Do przedostatniej Pogoni Siedlce traci 6 punktów, a do miejsca gwarantującego utrzymanie w lidze aż 13 punktów. Niewielkim pocieszeniem jest tu fakt, że łodzianie mają do rozegrania jeden mecz zaległy - z Dolcanem Ząbki.

W sobotę podopieczni Wojciecha Stawowego zmierzą się z Sandecją Nowy Sącz. W sierpniu ubiegłego roku Sandecja wygrała 2:0. Miejmy nadzieję, że okazję do rewanżu Widzew będzie miał już w sobotę.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki