Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duchowni w Łódzkiem starają się ożywiać swoje kazania

Matylda Witkowska
Jarosław Kosmatka
Papież Franciszek przypomniał księżom, by nie mówili długich i nudnych kazań. Duchowni w woj. łódzkim już od dawna starają się je urozmaicać.

Watykan wydał niedawno liczący ponad sto stron poradnik o głoszeniu kazań. "Dyrektorium homiletyczne" przypomina, by kazania były przygotowane i niezbyt długie. Wkrótce ma on trafić do 460 tys. księży z całego świata.

Papież Franciszek od dawna jest znany jako przeciwnik długich i nudnych kazań. Jednak jego rady łódzkiego Kościoła nie zaskakują. Księży, którzy mówią krótko i ciekawie, w regionie nie brakuje.

Z oryginalnych pomysłów słynie ks. Andrzej Ziemieśkiewicz z parafii św. Floriana w Uniejowie. Na wiele kazań przynosi gadżety. Ostatnio chodził po kościele z figurą Chrystusa znalezioną na śmietniku.

- Figurę znaleźli uczniowie, nie ma ona rąk i nóg. Wykorzystuję ją w kazaniach pasyjnych - tłumaczy ks. Ziemieśkiewicz.

Natomiast na kazanie dla dzieci przyniósł niedawno mycki i arafatki z Ziemi Świętej. Dzieci mogły je przymierzać, a także zobaczyć menorę.

- Wszyscy jesteśmy dziś wzrokowcami. Takie kazania łatwiej zapamiętać - tłumaczy proboszcz.

Ale nie tylko on stara się ożywiać swoje kazania. W Łodzi opinią dobrych kaznodziejów cieszą się dominikanie. Słyną z nietypowych skojarzeń i przykładów z kultury popularnej. Kiedyś o. Wojciech Jędrzejewski w homilii na Wielką Sobotę przywołał horror "Noc żywych trupów". Innym razem o. Adam Wyszyński w kazaniu dla studentów streścił odcinkek serialu "Włatcy Much", w którym jeden z bohaterów kłamie na spowiedzi i idzie do piekła.

Swoich zwolenników mają też łódzcy jezuici. Ich kazania mają nieco mniej fajerwerków, są za to rozbudowane intelektualnie. To przekłada się na liczbę wiernych: do jezuickiego kościoła chodzi co niedziela prawie sto procent wiernych, a były lata, gdy frekwencja wynosiła prawie... 300 proc.

Jak mówi jezuita o. Jacek Granatowski, duszpasterz akademicki i ceniony kaznodzieja, zasady Franciszka łódzcy jezuici stosują w kazaniach od dawna.

- Jego obecne zalecenia potwierdzają, że to, co robiliśmy zawsze, jest słuszne - mówi jezuita. Ojciec Granatowski do kazania przygotowuje się do dwóch dni. - W tym czasie myśli się o tym, co chce się powiedzieć - tłumaczy jezuita.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Jak podkreśla, zawsze uczono go, że kazanie musi być krótkie.

- 5 minut to pokazanie chwały Bożej, 10 minut to pokazanie kunsztu kaznodziei, 15 minut to już pokuszenie wiernych - cytuje nauki.

W regionie nie brakuje też księży, którzy niemiłosiernie przynudzają. Jednak zdaniem wiernych, łódzkie kazania stają się coraz lepsze.

Michał Owczarski, działacz katolicki z Łodzi, zauważył pozytywny wpływ zaleceń Franciszka.

- Księża wyraźnie starają się mówić lepsze kazania. Kilka razy słyszałem, że gryzą się w język i powołując na rady Franciszka, skracają kazania - mówi Michał Owczarski. - Jednak przezwyciężenie wieloletnich nawyków jeszcze długo potrwa.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Duchowni w Łódzkiem starają się ożywiać swoje kazania - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki