Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy wiceprezydent Łodzi: Ireneusz, miły pan od restrukturyzacji

Piotr Brzózka
Hanna Zdanowska w asyście wiceprezydentów - Ireneusza Jabłońskiego i Marka Cieślaka
Hanna Zdanowska w asyście wiceprezydentów - Ireneusza Jabłońskiego i Marka Cieślaka Paweł Łacheta
Reorganizacja, rewolucja, restrukturyzacja? Zwał jak zwał. W łódzkim ratuszu zaczęły się ruchy tektoniczne, a potrząsać gruntem będą Hanna Zdanowska i Ireneusz Jabłoński.

Tajemnicze hasło "reorganizacja" w poniedziałek ciałem się stało, we wtorek twarz przedsięwzięciu dał Ireneusz Jabłoński, ekonomista zasłużony na polu restrukturyzacji. A to wcale nie koniec, raczej początek zmian w łódzkim magistracie i podległych mu jednostkach...

O planowanej reorganizacji pisaliśmy już miesiąc temu. W tym tygodniu prezydent Hanna Zdanowska przystawiła na nieformalnych doniesieniach oficjalną pieczęć. A więc likwidacja Zarządu Dróg i Transportu, a więc powołanie Zarządu Inwestycji Miejskich do realizacji wszystkich kluczowych przedsięwzięć w Łodzi - od dróg po rewitalizację. Przygotowaniem inwestycji ma się zająć nowy Wydział Zarządzania Projektami, zaś planowanie i definiowanie tego co ważne, będzie leżeć w kompetencjach istniejącego już Biura Strategii. Istotne zadania inwestycyjne zostają zatem odebrane dyrektorom rozrzuconych po mieście jednostek i skupione w trzech centralnych pionach, co de facto zwiększa władzę dwóch osób w zarządzie miasta. Hannie Zdanowskiej ma podlegać planowanie i przygotowanie inwestycji, natomiast ich realizacja będzie domeną powołanego właśnie na stanowisko wiceprezydenta Ireneusza Jabłońskiego.

Propozycja dla Jabłońskiego to ponoć autonomiczna i autorska decyzja Zdanowskiej, podjęta mimo pewnego oporu w szeregach Platformy, w szczególności zaś Andrzeja Biernata - tak przynajmniej twierdzi kilka osób w partii. Jeśli tak, byłoby to kolejnym dowodem na zmianę układu sił w lokalnych strukturach PO na korzyść prezydent Łodzi.

Wiadomo, że oprócz Jabłońskiego rozważanych było kilka kandydatur mieszczących się w ramach żelaznego zestawu, o którym dywagowano przynajmniej od wiosny 2014 r., czyli odejścia wiceprezydenta Radosława Stępnia do Warszawy. Na pewno był w gronie potencjalnych kandydatów Błażej Moder, młody szef Zarządu Nowego Centrum Łodzi, człowiek z tego samego "kręgu kulturowego" co Jabłoński, jako że obaj przed laty byli wiodącymi postaciami think tanku Projekt Łódź. Podobno propozycja dla Modera przez moment nawet leżała na stole, ale Moder jej nie przyjął. Jak mówią jedni - nie był zainteresowany, jak twierdzą inni - trochę się przestraszył, bo to jednak jeszcze nie jego czas.

Pod uwagę w tych kalkulacjach krótko brany był też Wojciech Rosicki, dyrektor departamentu prezydenta w UMŁ, chwilowo rozważane też miało być nazwisko radnego Pawła Bliźniuka, ale nie były to rozważania ciężkiego kalibru.

Nazwisko Jabłońskiego na giełdzie pojawiło się po raz pierwszy w 2011 r., gdy trzeba było zapełnić lukę po rezygnującym wiceprezydencie Pawle Paczkowskim. To stanowisko dostał jednak Arkadiusz Banaszek. Dziś wszyscy, łącznie z samym zainteresowanym twierdzą, że propozycji dla Jabłońskiego wtedy nie było, nie ma więc podstaw do żalu, że fotel otrzymał Banaszek. Cokolwiek jednak wtedy by się nie wydarzyło, przez kolejne trzy lata Jabłoński funkcjonował z łatką człowieka srodze rozczarowanego brakiem takiego powołania. Czym niektórzy tłumaczyli jego zjadliwe medialne komentarze dotyczące sposobu zarządzania Łodzią. Ale jak widać, Zdanowska nie brała jego słów do siebie.

Jabłoński nie jest królikiem wyciągniętym z kapelusza w ostatniej chwili, ze Zdanowską poznali się jeszcze przed rozpoczęciem jej pierwszej kadencji, jak mówią ich znajomi - w momencie zbliżenia Projektu Łódź do Platformy.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Wraz z nominacją dla Jabłońskiego pojawiły się w przestrzeni publicznej komentarze o reaktywacji, jeśli nie formalnej, to faktycznej Projektu - fundacji kilka lat temu działającej bardzo prężnie i uchodzącej za coraz bardziej wpływową, której karierę przerwało jednak uderzenie organów ścigania w czołowe postaci, takie jak Sebastian Rybarczyk i Marcin Nowacki. Z Projektem, jak wspomnieliśmy, związani byli m.in. Jabłoński i Moder, luźno kojarzony był też Marek Cieślak (mimo, że do Projektu nie należał). Choć ludzie związani z fundacją uporczywie temu zaprzeczali i do dziś zaprzeczają, postrzegani byli jako grupa dążąca do stanowisk dających realny wpływ na rzeczywistość.

Dziś, kilka lat po formalnej likwidacji Projektu, w jednym zarządzie miasta mamy Jabłońskiego i Cieślaka, co niektórych pobudza do snucia efektownych konstrukcji myślowych. Inni jednak przekonują, że chemii bynajmniej między panami nie ma, a jeśli już, to negatywna. Ponoć zresztą jedną z pobocznych motywacji dotyczących nominacji dla Jabłońskiego, miała być chęć czerpania korzyści z wewnętrznej rywalizacji samców alfa, za jakich obaj są uważani. W celu? "Żeby obudzić Cieślaka" - to cytat z pierwszych szeregów Platformy. "Bo to mądry facet, tylko musi merytorycznie i intelektualnie powrócić do początku pierwszej kadencji. Jeśli nie, nikt się nie zdziwi, jeśli będą kolejne decyzje"- słyszymy od jednego z działaczy łódzkiej PO. Nawet jeśli to groźba bez pokrycia, nieźle obrazuje niewidoczne z zewnątrz pęknięcia na szczytach lokalnej władzy.

O tym, że Cieślak jest na cenzurowanym, mówiono już jesienią. Spekulowano, że to on opuści gabinet przy Piotrkowskiej 104. Później jednak te głosy ucichły, ostatnio w domysłach coraz częściej brano Agnieszkę Nowak. I faktycznie - to jej Zdanowska podziękowała. Nowak była wiceprezydentem umownej frakcji platformianych Młodych Demokratów, kiedyś silniejszej, dziś coraz słabszej, na pewno mającej nie po drodze z Kołem Aktywności, które pod postacią takich osób jak Tomasz Piotrowski i Paweł Bliźniuk, stanowi w Platformie bezpośrednie zaplecze polityczne Zdanowskiej.

Ewidentnie jednak jest dużo prawdy w twierdzeniu, jakoby utrata stanowiska wiceprezydenta przez Demokratów była wkalkulowana w bilans strat i zysków już od jesieni, po tym jak fotel szefa Rady Miejskiej otrzymał inny z Młodych (z afiliacji, bo coraz mniej z metryki), czyli Tomasz Kacprzak. Może dlatego dziś Demokraci szczególnie nie lamentują. Podkreślają, że Nowak ze względu na stan majątkowy nie musi się utrzymywać z polityki, ba - niektórzy nawet łaskawym okiem spoglądają na Jabłońskiego, jeśli ten tylko miałby wdrażać w życie swoje wolnorynkowe poglądy. "Inną sprawą jest kwestia tego, czy panie się na coś umawiały, czy nie" - mówi jeden z Demokratów, mając na myśli dość powszechne przekonanie, że Agnieszka Nowak nie startowała na radną w ostatnich wyborach samorządowych mając zapewnienie Hanny Zdanowskiej, iż zostanie wiceprezydentem na następną kadencję.

Zmiany w magistracie były przygotowywane od dawna. Nie jest tajemnicą, że w konsultowaniu przedstawionych niedawno idei brał udział Ireneusz Jabłoński. Ostateczna decyzja o wyborze Jabłońskiego została podjęta przynajmniej dwa miesiące temu. Dlaczego więc tak długo trwało wdrożenie tej nominacji w życie, dlaczego termin prezentacji był przekładany w ostatnich dwóch tygodniach? Oczywiście wiele osób zrzuca to na karb tarć wewnątrz-platformianych. Sam Jabłoński mówił, że musiał się przygotować, czyli wygasić swoje wcześniejsze aktywności, no i że urząd musiał się przygotować na jego przyjście. A w urzędzie dopowiadają, że po pierwsze Jabłoński był chory, a po drugie, do ostatnich chwil ważyć się miała skala reorganizacji magistratu - duża czy mała. Co samo w sobie jest bardzo ciekawą kwestią. Bo jeśli ktoś z urzędników liczył, że to już koniec zawieruchy, to gorzko się przeliczy. Z rzeczy, które były rozważane, a których nie udało się wdrożyć, wymienić można między innymi połączenie Biura Informacji i Komunikacji z Biurem Promocji czy Wydziału Obsługi Administracyjnej z Wydziałem Organizacyjno-Prawnym, a i to nie wszystko. Co jednak nie wyszło zimą, i tak ma być zrealizowane w drugim etapie reorganizacji, który zostanie przeprowadzony zapewne do końca tego roku.

Dziś nikt w magistracie nie potrafi, a może nie chce powiedzieć, co to wszystko - biorąc pod uwagę również likwidację ZDiT i odebranie zadań inwestycyjnych z poszczególnych jednostek - oznacza dla szeregowych pracowników. Oczywiście, najbardziej palące pytanie brzmi: czy będą zwolnienia. Choć utarło się sądzić, że płaszczyk reorganizacji z zasady kryje wygodne przetasowania i organizację stanowisk dla "swoich", to najpewniej całkowite zatrudnienie w magistracie będzie zmniejszone. A przynajmniej, na chłopski rozum, tak powinno się stać w przypadku łączenia wydziałów i konsolidowania zadań. Na razie prezydent Zdanowska mówi, że nie planuje ani grupowych zwolnień, ani zatrudniania nowych osób, lecz przesuwanie między pionami. Choć nie kryje się też z sugestią, że odejścia na emeryturę są mile widziane.

A czy rzeczywiście zwolnień nie będzie? Nawet w komunikacie prasowym magistrat przypomina restrukturyzacyjne zasługi Jabłońskiego w sektorze bankowym...

Ireneusz Jabłoński:
Nowy wiceprezydent Łodzi ma 54 lata. Specjalista zarządzania strategicznego i operacyjnego oraz restrukturyzacji. Absolwent Politechniki Łódzkiej i SGH w Warszawie. W latach 1994-97 burmistrz Łowicza. Był prezesem m.in. PKO Leasing, wiceprezesem Banku Częstochowa i Banku Pocztowego, dyrektorem BRE Banku i menedżerem w mBanku. Członek zarządu Centrum im. Adama Smitha, przed laty jedna z twarzy think tanku Projekt Łódź

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nowy wiceprezydent Łodzi: Ireneusz, miły pan od restrukturyzacji - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki