Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Cwynar: artysta kochany i kochający ludzi

Paweł Patora
Koncert Studia Integracji i jubileuszowy recital Krzysztofa Cwynara poprzedziło wręczenie artyście Medalu "Gloria Artis" i kwiatów
Koncert Studia Integracji i jubileuszowy recital Krzysztofa Cwynara poprzedziło wręczenie artyście Medalu "Gloria Artis" i kwiatów Maciej Stanik
50 lat pracy artystycznej obchodzi Krzysztof Cwynar - świetny piosenkarz, poeta, kompozytor, ale przede wszystkim człowiek o wielkim sercu, bezinteresownie pomagający potrzebującym

Srebrny Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" wręczony Krzysztofowi Cwynarowi w Teatrze Muzycznym w Łodzi 16 lutego przed uroczystym koncertem z okazji półwiecza jego pracy artystycznej, nie mógł trafić w bardziej godne ręce.

Podczas koncertu jubilat pokazał, że jest artystą znakomitym i wszechstronnym. Zachwycał publiczność nie tylko brzmieniem i siłą głosu, ale też znakomitą interpretacją wykonywanych utworów. Do wielu z nich skomponował piękną muzykę i napisał równie piękne poetyckie teksty. Wszystkie mówią o tym, co ważne - wzruszają, frapują, często są wołaniem o naprawę świata i ludzi.

Wielka przyjaźń z Anną i wielka miłość z Jolą

Możliwe, że niektórzy z najstarszych Czytelników pamiętają niespełna 23-letniego Krzysztofa Cwynara, gdy w 1965 roku zdobył I nogrodę w kategorii nowych głosów na festiwalu w Opolu za piosenkę "Cyganka", a rok później na tym samym festiwalu- wyróżnienie za piosenkę "Zawstydzona". Również na międzynarodowym festiwalu w Sopocie w 1966 roku otrzymał wyróżnienie za "Zawstydzoną". Film przedstawiający to wykonanie został wyświetlony na początku jubileuszowego recitalu artysty w Teatrze Muzycznym.

Recital prowadził sam jubilat, który nie tylko wzruszał publiczność swymi dawnymi i nowymi piosenkami, ale też bawił żartami i anegdotami. Opowiedział na przykład, że gdy w Sopocie zaśpiewał "Zawstydzoną", publiczność domagała się bisu. Reżyser Janusz Rzeszewski nie chciał słyszeć o bisowaniu, bo obawiał się, że przekroczy zaplanowany czas koncertu. Publiczność jednak nie ustępowała, czas mijał i wtedy do akcji wkroczyła Anna German. Położyła dłoń na ramieniu reżysera i spokojnym, ale stanowczym głosem powiedziała: "Jeżeli Krzyś nie zabisuje, to ja wracam do hotelu". I Cwynar bisował. To był początek jego znajomości z Anną German, która potem przerodziła się w wielką przyjaźń.

W duecie z Anną German zaśpiewał piosenkę "Byle tylko za mną", której prawykonanie odbyło się w Bostonie. Zapowiadając je Zenon Wiktorczyk powiedział mniej więcej tak: "Będą mieli państwo teraz okazję wysłuchać i zobaczyć jedyny duet na świecie, w którym mężczyzna może swobodnie pocałować kobietę w rękę, nie schylając głowy". Zapowiedź ta odnosiła się do stosunkowo niskiego wzrostu Krzysztofa Cwynara, kontrastującego ze wzrostem mierzącej 184 centymetry Anny German.

Opowiadając te i inne zabawne historyjki jubilat próbował zrównoważyć liryczny nastrój recitalu, który w końcowej części stał się bardzo osobistym wspomnieniem jego ukochanej żony Joli, zmarłej w maju ub. roku. Na koniec po mistrzowsku zaśpiewał specjalnie dla niej napisaną niezwykle wzruszającą piosenkę "Żoli, Żola".

Zapytany o najważniejsze osiągnięcie minionego półwiecza, Krzysztof Cwynar nie wymienił żadnego z licznych trofeów festiwalowych, medali i odznaczeń, czy tournee zagranicznych, żadnej z kilkunatu wydanych płyt, ale poznanie w latach 60-tych dziewczyny, która później została jego żoną.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Jola zrezygnowała ze swojego zawodu, poświęciła się dla mnie i ułatwiła mi wszystko, co zrobiłem w życiu. Delikatnie sterowała moimi zachowaniami scenicznymi i towarzyskimi - mówi artysta. - Nie mogło mnie spotkać nic wspanialszego, niż życie w takim związku.

Krzysztof Cwynar twierdzi, że po śmierci żony nadal czuje jej obecność obok siebie. Na koncercie śpiewał, cytując jej słowa, że "ludzie, którzy dla siebie się rodzą, nie rozwodzą się, nie odchodzą. Żyją z sobą gdziekolwiek by byli, choćby luster miliony rozbili. Nigdy nikt nie odbierze im siebie - w żadnej ziemi, w żadnym niebie".

Ukazał innym sens życia

Imponujący dorobek artystyczny Krzysztofa Cwynara, jako autora i wykonawcy piosenek popularnych, literackich, religijnych, kresowych, kabaretowych, czy ballad, a także jako scenarzysty i reżysera licznych spektakli muzycznych, to tylko część jego dzieła. Druga, równie ważna - to niestrudzona, bezinteresowna praca na rzecz osób chorych, niepełnosprawnych, uzależnionych, biednych, bezdomnych, bezradnych, poharatanych przez los.

Właśnie takie osoby zgromadził w założonym przez siebie w 1992 roku Studiu Integracji i wydobył z nich zdolności, a czasem wręcz wybitne talenty. 23 lata temu stworzenie grupy artystycznej skupiającej w większości osoby niepełnosprawne, było działaniem pionierskim. Artyści Studia Integracji od wielu lat występują w kraju i za granicą. Są oklaskiwani i nagradzani za wysoki poziom artystyczny prezentowanych koncertów i spektakli muzycznych, który jest osiągalny dzięki talentom artystycznym Krzysztofa Cwynara, ale też dzięki jego życzliwości, cierpliwości, a także umniejętności wsłuchiwania się w potrzeby i pragnienia podopiecznych.

Nie ma cienia przesady w stwierdzeniu, że wielu z nich przywrócił sens życia.

- Dla mojej Kasi pan Krzysio jest największym autorytetem - mówi Zenocbia Stasiak, matka niepełnosprawnej artystki Studia Integracji, śpiewającej w tym zespole już 15 lat. - Opuszczenie próby byłoby dla niej największą karą.

- Uwielbiam pana Krzysztofa - zapewnia dotknięty porażeniem mózgowym, wożony na wózku inwalidzkim Adam Kołodziejski, który w Studiu Integracji zyskał wiarę w siebie i radość życia. Jego mama Małgorzata, podkreśla wielką bezinteresowność Krzysztofa Cwynara, który widząc czyjeś nieszczęście, wręcz odruchowo strara się mu pomóc, poświęcając swój czas i wysiłek. - Zawsze myśli najpierw o innych, a na końcu o sobie - dodaje mama Adama. Z kolei Zenobia Stasiak zauważa, że pan Krzysztof jest znakomitym psychologiem. Potrafi porozumieć się ze wszystkimi, niezależnie od tego czy mają depresję, schizofrenię, czy inne przypadłości. Wszyscy go kochają i szanują.

- Ale i on kocha ludzi, dla wszystkich jest życzliwy, pięknie tłumaczy cudze błędy, potrafi wybaczać i zapominać wyrządzone mu przykrości - mówi Małgorzata Kołodziejska.

Anna Dymna, artystka która również pracuje z osobami niepełnosprawnymi, m. in. prowadząc Fundację "Mimo wszystko", zapewnia, że Krzysztof Cwynar jest dla niej wzorem i przyjacielem: - Swoim sercem, talentem, sławą, doświadczeniem dzieli się z ludźmi niepełnosprawnymi, bezdomnymi, samotnymi. Potrafi dawać im poczucie bezpieczeństwa; sprawia, że czują się potrzebni i kochani. Widziałam jak go traktują, jak uśmiechają się na jego widok. Widzę jak o nich dba, jak walczy, by mogli spełniać marzenia, jak cieszy się ich sukcesami. Świat jest lepszy dlatego, że są na nim tacy ludzie jak Krzysztof Cwynar.

- Krzysztof umie wśród osób niepełnosprawnych wyszukać prawdziwe talenty - mówi współpracująca z nim od wielu lat Anna Pietrzak z zespołu "Partita" - On słusznie uważa, że jeśli ktoś ma wrażliwość artystyczną i potrafi na przykład zaśpiewać na scenie, to pomaga mu to w życiu i w pokonywaniu barier.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Krzysztof Cwynar: artysta kochany i kochający ludzi - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki