Było to po prostu gwałtowniejsze przedostanie się na drugą stronę ulicy po przejściu na pieszych (bo na przejściu dla pieszych rzecz się wydarzała) spowodowane przekonaniem kierowcy, iż przed większym, silniejszym i blaszanogłowym wszyscy winni uskakiwać na boki, a namalowana na jezdni "zebra" po to ma przerwy między pasami, żeby nimi przejeżdżać.
Ponieważ piszę te słowa, sukces jest pełen - udało mi się zbiec z miejsca zdarzenia, pomykałem rączo niczym gazela (oglądając tegoż nagranie internauci mieliby używanie), w sumie powinienem być dumny, że sprawność jeszcze jako taka. Kierowca i jego pojazd rzecz jasna nawet się nie zatrzymali.
Świat się składa z olbrzymiej liczby ludzi, którzy z dżungli nie wyszli i wiele na to wskazuje, że nigdy z niej nie wyjdą. Być może dlatego też nie mieli okazji poznać innego prawa niż jej prawo. I pewnie jedyne, co może na nich wpłynąć, to niestety inne prawo. Powoli się ono zmienia, coraz odważniej brzmią głosy, że jednak pieszy w hierarchii dóbr cywilizacyjnych powinien stać wyżej niż samochód i gdy zbliża się do przejścia to większy blaszak (nawet gdy jest to smart) musi stanąć.
To okrutna wiadomość dla kierowców (pozapominali jak byli pieszymi, a nawet- w wieku niewinnym - raczkującymi), bo przecież wiadomo, że rodak w aucie to pan rzeczywistości i mistrz kierownicy niech każdy ucieka. Już słyszałem telewizyjne wynurzenia jednego z nich, że takie prawo zachęci pieszego do... wtargnięcia na jezdnię. Cóż, przypomnieć temu panu, że problem mogłoby załatwić coś tak egzotycznego w dżungli, gdzie każdy sobie dzidę skrobie, jak dobre wychowanie, nawet nie śmiem...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?