W piątek późnym popołudniem zawaliła się kolejna łódzka kamienica. Kilkanaście minut po godz. 17 runęły stropy w budynku przy ul. Wólczańskiej 260A. Kamienica była niezamieszkała, ale tuż przed zawaleniem się stropów i ścian na klatkach schodowych, mieszkańcy sąsiedniej kamienicy słyszeli głosy ludzi.
Budynek od kilku stał pusty. Mimo że wszystkie okna na parterze nieruchomości oraz drzwi zostały zabetonowane, regularnie pustostan odwiedzali bezdomni i złomiarze. Dlatego na miejsce natychmiast została zadysponowana grupa poszukiwawcza z psami ratowniczymi, które są wyszkolone do przeszukiwania gruzowisk.
Zanim psy dojechały na Wólczańską, gruzowisko z zewnątrz i od góry z podnośników dokładnie sprawdzili strażacy. Dwa psy ratownicze, jeden po drugim, sprawdziły cały teren. Ponieważ zawaliły się wszystkie schody w ciągach komunikacyjnych pustostanu, na wyższe piętra psy były transportowane strażackim podnośnikiem i wpuszczane przez otwory będące pozostałością okien.
- Sprawdziliśmy, czy nie ma nikogo pod gruzami. Psy dwukrotnie sprawdziły gruzowisko i nie wskazały, by ktoś znajdował się pod zawaliskiem - mówi kpt. Piotr Gruszka, oficer operacyjny Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi. - Kamienica grozi całkowitym zawaleniem. Pęknięcia widoczne są na wszystkich ścianach budynku.
Obawy strażaków potwierdzili inspektorzy nadzoru budowlanego. Z właścicielem kamienicy do czasu zamknięcia numeru gazety nie udało się skontaktować. Do czasu wyburzenia budynku z ruchu wyłączono odcinek ul. Wólczańskiej od Sieradzkiej do Pabianickiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?