Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnik o PKW i prezydencie: Skurwysyny komoruskiego zarejestrowali pierwszego

Malwina Gadawa
Ryszard Zubko, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Odpadami MUNDO w Lubinie i jednocześnie członek zarządu powiatu lubińskiego na portalu społecznościowym Facebooku postanowił, w kontrowersyjnej formie wypowiedzieć swoje zdanie o Państwowej Komisji Wyborczej i prezydencie Polski - Bronisławie Komorowskim. Osoba, która współrządzi powiatem lubińskim tak skomentowała listę zarejestrowanych kandydatów na prezydenta: - Skurwysyny komoruskiego zarejestrowali pierwszego ;). Urzędnik twierdzi, że miał to być żart. Starosta zapowiada, że wyciągnie konsekwencje. To nie pierwszy raz, kiedy politycy najpierw piszą, a potem myślą.

Ryszard Zubko to znana osoba w Lubinie. Obecnie prezes miejskiej spółki i członek zarządu powiatu lubińskiego. Wcześniej był także wicestarostą lubińskim. Kojarzony jest ze środowiskiem prezydenta Lubina - Roberta Raczyńskiego. Zubko współfinansował nawet kampanię samorządową Bezpartyjnych Samorządowców, których liderem jest właśnie Raczyński. Na konto komitetu Zubo przelał maksymalną kwotę, jaką osoba fizyczna może wpłacić, czyli 25 tys. zł.

Bezpartyjni Samorządowcy wspierają w kampanii prezydenckiej Pawła Kukiza, który został radnym wojewódzkim startując właśnie z listy samorządowców. Ostatnio Zubko w kontrowersyjny sposób skomentował listę zarejestrowanych kandydatów na prezydenta Polski, na której obok urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego znalazł się Paweł Kukiz. - Skurwysyny komoruskiego zarejestrowali pierwszego ;) - to jego wpis, który mógł przeczytać każdy użytkownik Facebooka.

Zapytaliśmy członka zarządu i prezesa miejskiej spółki czy taki wpis przystoi urzędnikowi? On na początku nic niestosowanego w swoim wpisie nie widział. - To żart miał być. Nic złego nie chciałem zrobić, ani nikogo obrazić - odpowiedział. Czy nazywanie Państwowej Komisji Wyborczej skurwy... jest śmieszne? - Żałuje tego - dodał Zubko. Po naszym telefonie komentarz zniknął z internetu.

Adam Myrda, starosta lubiński i przełożony Ryszarda Zubki przyznaje, że takich słów publicznie nie może używać urzędnik. - Porozmawiam z nim i wyciągnę odpowiednie konsekwencje - mówi starosta, ale nie chce już zdradzić jakie.

Przypadek Ryszarda Zubki nie jest pierwszym, kiedy publiczne osoby najpierw piszą, a potem myślą. Konsekwencje tego mogą być bardzo poważne. Przekonał się o tym ostatnio Jerzy Skoczylas, radny Rady Miejskiej we Wrocławiu i członek kabaretu "Elita". Skoczylas przestał być członkiem Platformy Obywatelskiej. Wypisał się z partii, po tym jak aferę wywołały jego słowa na Facebooku. "Przed chwilą widziałem w TVP, jak w Waszym imieniu wypowiadał się jakiś dziwoląg pt. Grodzka i inny potwór pt. Nowacka". Sekretarz PO Andrzej Biernat stwierdził, że Skoczylas powinien stanąć przed sądem partyjnym. Radny z członkostwa zrezygnował jednak sam. - Ostatnio okazało się, że moje poglądy i wartości jakimi kieruję się w życiu, nie odpowiadają Platformie Obywatelskiej. Dał temu wyraz prominentny przedstawiciel Ugrupowania grożąc mi publicznie partyjnym sądem. Sytuacja taka jest dla mnie nie do przyjęcia - napisał Jerzy Skoczylas na swoim profilu na Facebooku, argumentując swoją decyzję.

Głośno też było o jednym z wpisów na Facebooku Pawła Kukiza. "Do ścierwojadów-pismaków "ujawniaczy" i ich mocodawców partyjnych: O mnie możecie pisać wszystko. Zrobiliście już ze mnie praktykującego alkoholika, narkomana, faszystę, homofoba ,itp., itd. Mam to gdzieś. Ale jeżeli któryś z Was tknie moją Rodzinę - osobiście was dopadnę. A jeśli podpiszecie się inicjałami, to dopadnę waszych "naczelnych". - Bez względu na konsekwencje - pisał na Facebooku Paweł Kukiz, muzyk, radny dolnośląskiego sejmiku i kandydat na prezydenta Polski. Wpis był po tym, kiedy media opublikowały informacje o jego majątku. Po tekście portalu GazetaWroclawska.pl muzyk dopisał zdanie, że wszystko w granicach prawa. Paweł Kukiz tłumaczył później, że nie groził dziennikarzom.

Politolog dr Robert Alberski z Uniwersytetu Wrocławskiego uważa, że dzisiaj politycy chcą się w internecie wyróżnić, myślą, że trzeba być zauważonym, dlatego wpisują mocne słowa, często pod wpływem impulsu. - Chcą być pierwsi, ale nie zdają sobie sprawy, że takich słów nie da się cofnąć. Treści umieszczane na portalach społecznościowych czyta wiele osób. Kontrowersyjny wpis przynosi chwilową sławę, ale polityk powinien zastanowić nad późniejszymi konsekwencjami. Pewne jest, że wiele takich wpisów nie powinno funkcjonować w przestrzeni publicznej - komentuje dr Alberski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska