Żeby słońca przypadkiem nie zasłoniły na parkingu i widoku na kostkę betonową. Taka to teraz elegancja wielkomiejska. Idę moją ulicą i podziwiam świeży asfalt, z linią białą, to ciągłą, to przerywaną, i z przejściem dla pieszych, i chodnikiem po obu stronach, którego by nie było, gdyby wciąż rosły tamte drzewa.
Grube były drzewa strasznie, chodnik by się nie zmieścił, a chodnik po stronie lewej równie ważny, jak ten po prawej, bo przy ulicy stoją trzy domy, do których dojeżdżają trzy samochody. Ulica kończy się 50 metrów dalej krawężnikiem, który zgodnie z normą ISO 55 tysięcy, broni zmotoryzowanym dostępu do najbardziej wartościowych przyrodniczo rejonów mojego osiedla - sterty śmieci leżącej nad rzeką.
Na szczęście dalej jest las, z którym wreszcie ktoś postanowił zrobić porządek. Od dawna było wiadomo, że drzewa zawadzają pilotom schodzącym na pobliskie lotnisko, po latach nicnierobienia drzewa w końcu wyrżnięto...
Tylko w 2014 r, inwestorzy w Łodzi 3 tysiące razy prosili o zgodę na wycięcie drzew, a jedna taka zgoda to może być kilka, ale i kilkadziesiąt drzew. 90 procent wniosków rozpatrzono po myśli inwestorów. Owszem, sadza się nowe drzewa, w zamian. Jakie?
Polecam lekturę niedawnego raportu NIK, albo wizytę na kilku nowych osiedlach. Powód wycinki jest zawsze wielce merytoryczny - potrzeba lania betonu, próchno toczące drzewa itd. Tylko nie mogę się pozbyć wrażenia, że wiele osób drzew po prostu nie lubi - to się czuje. Bo świat zasłaniają, bo ptaki siedzą, bo żołędzie spadają, bo liście gniją.
Miasto ogłasza wielki plan - nowe parki, skwery, 5 tysięcy nowych drzew do końca roku. Jeśli to będą prawdziwe drzewa, to obiecuję laurkę za rok, jak tylko kulki na kiju, to proszę szukać innych entuzjastów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?