Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnik miejski wystawił mandat łodzianinowi, który był w tym czasie w Anglii. Sprawą zajął się sąd

Agnieszka Jasińska
Sędzia Mirosław Nockowski odroczył proces do maja. Przedstawiono kopię dokumentów, a potrzebne są oryginały
Sędzia Mirosław Nockowski odroczył proces do maja. Przedstawiono kopię dokumentów, a potrzebne są oryginały Grzegorz Gałasiński
W środę w łódzkim sądzie odbyła się pierwsza rozprawa łodzianina, który mieszka w Anglii. Mężczyzna dostał mandat od łódzkiej straży miejskiej, choć w tym czasie przebywał poza granicami kraju. Ktoś posłużył się jego skradzionym dowodem osobistym. Sprawa ciągnie się od miesięcy.

Arkadiusz Strehl jest łodzianinem. Walczy o pieniądze, niesłusznie pobrane z jego konta. Strażnik wypisał mandat osobie, legitymującej się skradzionym dowodem mężczyzny. Mandat został wystawiony w styczniu ubiegłego roku w Łodzi. W tym czasie pan Arek był w Anglii. Mieszka tam od siedmiu lat. Na Wyspach pracuje jako taksówkarz.

Sprawa dotyczy 50-złotowego mandatu. Z kosztami administracyjnymi kwota wynosi dokładnie 67,80 zł. Mandat dotyczył palenia papierosów w miejscu niedozwolonym. Łodzianin podkreśla, że strażnik nie sprawdził zdjęcia, rysopisu i daty ważności dokumentu, która... minęła dwa lata temu.

- Kradzież dowodu była zgłoszona policji. Strażnik to zignorował - dodaje pan Arek.

Łodzianin napisał do magistratu i do komendanta strażników. Załączył wyjaśnienia z udokumentowanymi datami. Dodał wydruk ze swojego dziennego zestawienia firmowego, zawierający listę prac, wykonywanych w danym dniu.

- Wszystko zajęło cztery strony, list ważył z pół kilograma, dokumenty, wyciągi, adresy. Urząd odpisał, że nie jest uprawniony do weryfikowania zasadności i poprawności wystawienia mandatu. Strażnik, który mandat wystawił, złożył oświadczenie, że osoba na zdjęciu w dowodzie wyglądała tak samo jak osoba, której dał mandat - denerwuje się pan Arek.

Po naszej interwencji strażnicy przesłali do sądu komplet dokumentacji, którą zgromadzono w związku ze skargą naszego Czytelnika. Nie chcieli komentować sprawy. Czekają na wyrok sądu.

W środę w Sądzie Rejonowym Łódź-Widzew odbyła się pierwsza rozprawa w tej sprawie. Obecność pana Arka nie była konieczna, dlatego nie przyjechał on z Anglii.

- Musiałbym ponieść koszty podróży i hotelu - mówi mężczyzna.

Sędzia Mirosław Nockowski uznał, że konieczne jest uzupełnienie materiału dowodowego.

- Nadesłana została kserokopia dokumentów dotyczących skradzionego dowodu osobistego. Potrzebne są oryginały - tłumaczył sędzia Nockowski.

Rozprawa została odroczona do maja. Sąd zwróci się do prokuratury i urzędu miasta po oryginały dokumentów.

Pan Arek wnosi, by na straż miejską nałożona została kara w wysokości 5 tys. zł. Łodzianin chce, by te pieniądze funkcjonariusze przekazali na dom dziecka.

- To ma być kara za działanie straży miejskiej na szkodę obywatela i marnotrawstwo publicznych środków przez tę instytucję - mówi Arkadiusz Strehl. - Wnoszę też o nałożenie na komendanta straży miejskiej obowiązku ukarania karą dyscyplinarną strażnika, który dopuścił się błędu oraz przeprowadzenia szkolenia dla strażników z zakresu identyfikacji osób.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki