Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Sapkowski spotkał się z uczniami łódzkiej Szkoły Europejskiej

Łukasz Kaczyński
Andrzej Sapkowski, najgłośniejszy polski pisarz fantasy i honorowy obywatel Łodzi spotkał się w środę (1 kwietnia) z uczniami łódzkiej Szkoły Europejskiej.

W pełnym od anegdot stylu autor sagi o wiedźminie Geralcie z Rivii opowiadał uczniom Szkoły Europejskiej o literackich początkach, narodzinach literatury fantasy w Polsce i o stosunku do Łodzi. Przedstawiony na początku spotkania jako honorowy obywatel Łodzi (tytuł ten otrzymał w 2008 roku, razem z Janem Machulskim, szkockim artystą Richardem Demarco i himalaistą Piotrem Pustelnikiem), Sapkowski wtrącił z właściwym sobie humorem: - I nic z tego nie mam.

Sapkowski wrócił pamięcią do czasu swego literackiego debiutu na łamach miesięcznika "Fantastyka" w grudniu 1986 r. i zdradził, że pierwsze opowiadanie o wiedźminie ("Ostatnie życzenie") powstało, jak wiele poprzednich, z chęci godziwego zarobku. Wcześniejsze opowiadania (i tłumaczenia) były publikowane jednak nie w pismach branżowych, których nie było wtedy prawie w ogóle, ale np. w redagowanym przez Związek Młodzieży Socjalistycznej rozrywkowym periodyku "Dookoła Świata". Dlatego tym większym impulsem był konkurs ogłoszony w 1985 roku przez "Fantastykę". Sapkowski uznał, że powali zatem wszystkich na kolana "polskim Conanem".

Andrzej Sapkowski zdradził też nieco tajemnic warsztatu pisarza. Wspominał, że pisząc "Ostatnie życzenie" rozważał w jaką strukturę narracyjną ubrać opowieść. Zamiast wybrać "quest" ("sześciu facetów i jedna kobieta wędrują do wulkanu, by coś do niego wrzucić) lub "prymitywnie głupią" bijatykę ("przez trzydzieści stron trzeba zabijać ogry"), zdecydował się na retelling. Czyli opowiadanie na nowo historii znanej z bajki, mitu lub legendy. Ostatecznie "Ostatnie życzenie" zdobyło III nagrodę.

- Nie spodziewałem się po tym opowiadaniu niczego więcej. To żadna kokieteria, ale w prawdę najtrudniej uwierzyć. Wie o tym każdy polityk - przyznał pisarz.

Specyficzne poczucie humoru Sapkowskiego udzieliło się też zgromadzonej w szkolnej auli młodzieży, która co chwila wybuchała śmiechem i ochoczo oklaskiwała Andrzeja Sapkowskiego. Mniej entuzjazmu zdało się wyczuć, gdy Sapkowski wszedł na temat praw autorskich do swego dorobku, które zostaną przy nim jeszcze przez 70 lat po jego śmierci.

- Niech żyje prawo autorskie. I precz z piratami - zakrzyknął pisarz, ale z sali nie padł głos aprobaty.

Gdy przyszedł czas na pytania uczniów, nadszedł czas także na nieco poważniejsze wyznania samego pisarza. Zapytany czy i za co lubi Łódź, Andrzej Sapkowski odparł z właściwym sobie humorem: "W ogóle nie lubię Łodzi. Jak mówił mój tata: co to za miasto, które nie ma rzeki".

Na pytanie o komplement, jaki najbardziej chciałby usłyszeć, Sapkowski odparł, że większość komplementów jest zmyślona, ale podobało mu się, gdy raz kobieta w sile wieku prosząc o wpis przyznała, że "jej Jarek" nic nie ma ochoty czytać, ale po książki Sapkowskiego sięga z pasją.

Pisarz przypomniał też dwie znamienne sytuacje. Pierwszą, gdy nakład książek o wiedźminie, które wyszły jeszcze w Wydawnictwie Łódzkim, skradziono nim trafiły do księgarń i z miejsce znalazły się w antykwariatach. Drugą, gdy na lotnisku "Okęcie" książki o wiedźminie bardziej skusiły złodziei niż drogie futra.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki