Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianki biorą przykład z Angeliny Jolie. Coraz więcej kobiet decyduje się na usunięcie jajnika

Redakcja
Wiele łodzianek, podobnie jak Angelina Jolie, decyduje się na profilaktyczne usunięcie jajnika. Łódzcy lekarze wykonują cztery takie zabiegi w miesiącu. Czasem nawet dwa dziennie.

Kobiety przyglądają się poczynaniom amerykańskiej aktorki Angeliny Jolie, która w obawie o życie najpierw poddała się podwójnej mastektomii i rekonstrukcji piersi, a teraz profilaktycznie usunęła jajniki. Łodzianki też nie chcą stać się ofiarą nowotworu jajnika i decydują się na usunięcie tego narządu. Lekarze z kliniki ginekologii onkologicznej w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi miesięcznie wykonują nawet cztery takie zabiegi. Zdarza się, że dziennie na stół operacyjny kładą się dwie lub trzy pacjentki.

- Nie mamy narzędzi do profilaktycznego wykrywania raka jajnika, dlatego kobiety, które są w grupie ryzyka, decydują się na usunięcie jajnika - przyznaje prof. Andrzej Malinowski, kierownik Kliniki Ginekologii Operacyjnej, Endoskopowej i Ginekologii Onkologicznej w ICZMP w Łodzi oraz konsultant wojewódzki w Łodzi w dziedzinie ginekologii onkologicznej. - Zdecydowanie się na profilaktyczne usunięcie jajnika jest dla nich łatwiejsze, niż w przypadku usunięcia piersi. Piersi są przecież jednym z atutów kobiecości - dodaje.

Rak jajnika jest w czołówce najczęściej występujących nowotworów u kobiet w woj. łódzkim. Podobnie jest z umieralnością na niego, która również jest bardzo wysoka. Ryzyko zachorowania zwiększa się, gdy kobieta lub jej bliscy przechodzili raka piersi.

Aktorka Angelina Jolie w ubiegłym roku na łamach "New York Timesa" przyznała, że poddała się prewencyjnej podwójnej mastektomii. Gen, który odziedziczyła po matce, spowodował, że lekarze oszacowali u niej 87-procentowe prawdopodobieństwo zachorowania na raka piersi i 50-procentowe ryzyko zachorowania na raka jajników. Po tej wiadomości nastąpił tzw. efekt Angeliny Jolie i zainteresowanie łodzianek profilaktyką chroniącą przed rakiem sutka wzrosło. Podobnie jest w przypadku raka jajnika.

- Angelina Jolie poddała się operacji w dobrym momencie - przyznaje prof. Malinowski. - Łodzianki, które najczęściej usuwają janiki i jajowody, są z reguły nosicielkami mutacji genu BRCA1. Część z tych kobiet miała w rodzinie przypadek raka piersi i profilaktycznie usuwa narządy. Na zabieg w naszej klinice decydują się nie tylko pacjentki z Łodzi i woj. łódzkiego. Przyjeżdżają panie z całej Polski. Zainteresowanie takim zabiegiem jest bardzo duże - dodaje kierownik Kliniki Ginekologii Operacyjnej, Endoskopowej i Ginekologii Onkologicznej w "Matce Polce".

W podobnej sytuacji jak Angelina Jolie była Marta z Łodzi. Jej babcia i ciocia zmarły na raka piersi. Ona też zachorowała. Poddała się mastektomii, usunięto jej jedną pierś, ale na jej rekonstrukcję jeszcze się nie zdecydowała. Badania genetyczne wykazały u niej duże ryzyko zachorowania na raka jajnika. Dlatego zdecydowała się na profilaktyczny zabieg usunięcia jajników. Termin ma już wyznaczony i czeka na zabieg.

Ale takie operacje w łódzkiej klinice często nie kończą się jedynie na usunięciu jajnika. Zdarza się, że lekarze muszą poszerzyć zabieg np. o amputację trzonu macicy, a jeśli zachodzi potrzeba, to nawet całą macicę. Są to jednak sytuacje wyjątkowe, gdy np. został zdiagnozowany rak piersi. Wtedy usunięcie jajnika może przeważyć o życiu lub śmierci, bo w takiej sytuacji nowotwór tego narządu może być bardzo agresywny. Pacjentki rozumieją wtedy powagę sytuacji i zgadzają się na dodatkowe czynności.

Niestety, takich skomplikowanych przypadków nie brakuje. Łodzianki często umierają po zabiegu usunięcia jajnika z powodu powikłań. I, niestety, nic na razie nie zapowiada przełomu w diagnozowaniu oraz leczeniu raka janika. Jedynym sposobem obrony przed tym nowotworem są badania genetyczne i profilaktyczne usunięcie tego narządu.

- Zachorowalność na raka jajnika wzrasta, a medycyna nadal nie ma opracowanych badań, które pozwoliłyby wykryć ten nowotwór wcześniej. Jeśli zostaje zdiagnozowany, to jest już w trzecim lub czwartym stadium, czyli najgorszym - przyznaje prof. Malinowski. - Wtedy pacjentki podejmują decyzję, która zaważa nie tylko na ich zdrowiu, ale życiu. Jeśli nie zoperują się, to na pewno umrą, jeśli zdecydują się na zabieg, to mają szanse na przeżycie.

A co z testami genetycznymi, które mogą pomóc w diagnozowaniu nowotworu?

Testy DNA mogą wykryć obecność zmutowanego genu BRCA1 i BRCA2, których zmiana, może prowadzić do rozwoju raka sutka lub raka jajnika. Mutacja ta jest dziedziczna, więc na badania powinny się zdecydować głównie kobiety, u których w rodzinie wystąpiły te nowotwory lub tylko jeden z nich. Badanie nie jest skomplikowane. Pacjentce zostaje pobrana w ośrodku zdrowia lub szpitalu krew i następnie przesłana do specjalistycznego laboratorium. Niestety, wynik negatywny testu genetycznego nie wyklucza do końca rozwoju raka piersi lub jajnika, podobnie jak i obecność zmutowanego genu nie oznacza, że rozwinie się rak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki