Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Skra Bełchatów nie zdobędzie Pucharu Polski. Lotos znów lepszy!

Paweł Hochstim
Archiwum
Siatkarze PGE Skry Bełchatów po raz czwarty w tym sezonie przegrali z Lotosem Treflem Gdańsk. Tym razem gdańszczanie wyeliminowali bełchatowian w półfinale Pucharu Polski, zwyciężając w Ergo Arenie 3:1.

Dla bełchatowskich siatkarzy turniej finałowy Pucharu Polski miał być pocieszeniem po porażkach w PlusLidze i Lidze Mistrzów, a także sygnałem, że PGE Skra wróciła na dobre tory. Niestety, bełchatowski zespół nadal jedzie z zaciągniętym hamulcem.

Oczywiście, Lotos Trefl Gdańsk gra w ligowym finale, w półfinale wyeliminował PGE Skrę, ale potencjał sportowy bełchatowska drużyna ma większy. Nie ma wątpliwości, że tego nie pokazuje, a jej czołowi zawodnicy grają słabo lub bardzo słabo. W półfinale Pucharu Polski bełchatowianie zaczynali dorównywać gdańszczanom dopiero wtedy, gdy na boisku byli Aleksa Brdjović, Wojciech Włodarczyk, czy Nicolas Marechal. A z kwadratu dla rezerwowych grę swojej drużyny obserwowali Nicolas Uriarte, Facundo Conte i Michał Winiarski.

PGE Skra mecz z Lotosem Treflem rozpoczęła teoretycznie swoim najmocniejszym składem, ale szybko okazało się, że Winiarski i Conte nie mają dobrego dnia. Szczególnie męczył się Winiarski, który grał półtora seta i w tym czasie nie skończył żadnego z siedmiu ataków, a i w przyjęciu zagrywki nie prezentował swoich umiejętności.

Tymczasem gdańszczanie w dwóch pierwszych setach zagrali dokładnie tak samo, jak w ligowych półfinałach – solidnie, z dobrym przyjęciem zagrywki i skutecznymi w ataku Murphy Troy’em i Mateuszem Miką. Ich przewaga w obu partiach była wyraźna, w obu PGE Skra ambitnie odrabiała straty, ale bez końcowego sukcesu.

Bełchatowianie jeszcze niedawno słynęli z niezwykle skutecznej gry w końcówkach, ale ich brak pewności siebie spowodowany ostatnimi porażkami wpłynął na grę zespołu w decydujących fragmentach setów. W trzeciej partii PGE Skra wygrywała 24:20, a mimo to doszło do gry na przewagi. W tym czasie w aut zaatakowali Nicolas Marechal i Mariusz Wlazły, a dodatkowo atakującego bełchatowskiej drużyny pojedynczym blokiem na siatce zatrzymał Mateusz Mika. Szczęśliwie dla bełchatowian jednak przy prowadzeniu 26:25 w ataku pomylił się Mika.

To było jednak tylko odłożenie wyroku, bo w czwartej partii popełniająca błąd za błędem PGE Skra nie nawiązała już równej walki z zespołem Andrei Anastasiego. Zaraz po drugiej przerwie technicznej Lotos odskoczył od rywali, a za chwilę do rezerwowych dołączył Mariusz Wlazły, którego Miguel Falasca zdjął z boiska po kolejnej nieudanej akcji. W końcówce Lotos Trefl prowadził już 22:17, ale trzy kolejne piłki wygrali bełchatowianie. Po ataku Srecko Lisinaca było jeszcze 22:23, ale na więcej PGE Skry stać już nie było.
Dla Lotosu Trefla Gdańsk jest to pierwszy w historii awans do finału Pucharu Polski. Jego rywalem będzie zwycięzca drugiego półfinału, w którym zmierzą się Asseco Resovia Rzeszów i Jastrzębski Węgiel. Mecz finałowy w gdańskiej Ergo Arenie odbędzie się w niedzielę o godz. 13.30.

PGE Skra Bełchatów – Lotos Trefl Gdańsk 1:3 (20:25, 23:25, 27:25, 22:25)

PGE Skra: Uriarte, Conte, Lisinac, Wlazły, Winiarski, Wrona, Piechocki (libero) oraz Marechal, Włodarczyk, Kłos, Tille (libero), Brdjović. Trener: Miguel Falasca.

Lotos Trefl: Falaschi, Mika, Gawryszewski, Troy, Schwarz, Grzyb, Gacek (libero) oraz Czunkiewicz, Schulz, Ratajczak, Stępień. Trener: Andrea Anastasi.

Źródło x-news: Mecz Lotos - Skra

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki