Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie drzewa zabijają, to ludzie wypadają z drogi [ROZMOWA]

Piotr Brzózka
Grzegorz Gałasiński
Z Tomaszem Kacprzakiem, sekretarzem Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, rozmawia Piotr Brzózka.

Za sprawą prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego znów rozgorzała dyskusja na temat przydrożnych drzew. Wycinać, bo niosą śmierć, czy nie wycinać, bo działają na wyobraźnię kierowców i powodują zmniejszenie średniej prędkości na drogach.
Jestem przeciwny wycinaniu drzew. W czasie jazdy drzewa stanowią naturalny punkt odniesienia. Mijając je w bliskiej odległości, kierowcy mają subiektywne wrażenie, że jadą szybciej, dlatego zdejmują nogę z gazu. Gdy drzew nie ma, tracimy ten punkt odniesienia, nie dają go mijane w oddali domy - dlatego przyspieszamy. Drzewa zawężają też pole widzenia kierowcy, co paradoksalnie także jest korzystne, bo wpływa na zmniejszenie prędkości. Podobnie działa wymalowanie przy skraju jezdni linii, które optycznie zwężają drogę. Wiem, że są ofiary śmiertelne, że to dramatyczny problem. Ale to nie drzewa zabijają, to kierowcy wypadają z drogi. A dlaczego wypadają? Często z powodu nadmiernej prędkości, niedostosowanej do warunków jazdy. Moim zdaniem, wycinanie drzew to pójście na łatwiznę.

Wycinając drzewa oferujemy miękkie lądowanie tym, którzy nie zmieścili się na drodze...
Tak, co daje złudne poczucie bezpieczeństwa i zachęca do szybszej jazdy. Ale w Europie się nie wycina drzew, tam jest odwrotny trend. Anglicy nam mówią: nie wycinajcie drzew, to największy błąd. Na Warmii i Mazurach już ogołocono wiele dróg, w naszym województwie też były takie pokusy, ale nie tędy droga. Oczywiście, można w indywidualnych przypadkach, w miejscach szczególnie niebezpiecznych, podejmować decyzje o przesadzaniu drzew dalej, zwłaszcza jeśli rosną na skraju drogi. Można w takich miejscach odgradzać drogę od drzew barierami. Ale nie powinno się systemowo zakładać, że wycinamy całe szpalery drzew, bo skutki mogą być gorsze od tego, co jest teraz. Podstawowym celem powinno być egzekwowanie wolniejszej jazdy. Tymczasem masowe wycięcie drzew spowodowałoby podniesienie średniej prędkości, a to byłoby przyczyną innego typu wypadków. Ludzie rzadziej ginęliby, rozbijając się o drzewa, a częściej w zderzeniach czołowych. Więcej byłoby przypadków najeżdżania na pojazdy na poboczu, wjeżdżania w rowerzystów i pieszych.

No tak, ale postulat wycięcia drzew schlebia polskim masowym gustom.
To populizm, myślenie na zasadzie: jak ludzie chcą gazować, to niech gazują. Zaraz ktoś powie, że można jeździć, mając pół promila, bo jedno piwko jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Z drzewami jest teraz podobna sprawa jak z fotoradarami. Wiele osób, w tym także dziennikarze motoryzacyjni, mówią, że fotoradar, to sposób na łupienie kierowców. O ile zgodzę się, że nie należy ustawiać fotoradarów w krzakach, o tyle fotoradar ma to do siebie, że łapie osoby, które przekroczyły dozwoloną prędkość, czyli po prostu złamały przepisy ruchu drogowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki