Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianie sprzedawali w sieci zabronione leki na odchudzanie

Wiesław Pierzchała
Lucie Dusankova z czeskiego Frydlantu często sprzedaje adipex Polkom
Lucie Dusankova z czeskiego Frydlantu często sprzedaje adipex Polkom fot. archiwum
Policjanci zatrzymali dwoje łodzian: 29-letnią Dagmarę J. i 32-letniego Piotra K., którzy za pośrednictwem internetu sprzedawali zabronione w Polsce tabletki na odchudzanie: adipex retard. Po przesłuchaniu zostali zwolnieni. Grozi im do 2 lat więzienia.

Oboje mieszkają w bloku na Widzewie. Mają średnie wykształcenie. Pracują w prywatnych firmach: ona jest księgową, on szeregowym pracownikiem. Dotąd nie byli karani.

Nielegalnym handlem zajmowali się od marca br. W tym czasie sprzedali co najmniej 2,5 tys. tabletek. Ogłaszali się w internecie. Klientkom z całej Polski wysyłali adipex za zaliczeniem pocztowym. Na czarnym rynku 30 tabletek tego specyfiku kosztuje 100 zł. Kupującymi są głównie dziewczyny i młode kobiety, które jak najszybciej chciały zrzucić kilka kilogramów.

Policjanci wpadli na trop handlarzy leków już kilka tygodni temu. Piotr K. i Dagmara J. byli zaskoczeni, kiedy przyszli po nich policjanci. Nie stawiali oporu. W ich mieszkaniu znaleźli niewielkie ilości zakazanych tabletek oraz dokumenty potwierdzające ich sprzedaż. Oboje mówili, że nie wiedzieli, iż handel adipeksem w Polsce jest nielegalny.

- Z naszych ustaleń wynika, że tabletki sprowadzali z Dolnego Śląska - mówią policjanci. - W Polsce handel tymi środkami jest zabroniony. Wszystko wskazuje na to, że podejrzani kupowali adipex od hurtownika, który sprowadzał tabletki z Czech. Handel tymi tabletkami jest opłacalny. Dagmara J. zaczęła dostawać pogróżki od innych handlarzy, że jeśli nie skończy rozprowadzać leku na odchudzanie, to marnie skończy.

- Adipex tłumi uczucie głodu i zawiera pochodną amfetaminy, przez co staje się lekiem uzależniającym i silnie wyniszczającym organizm - podkreśla Joanna Kącka z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

O tym, że jest to szkodliwy, wręcz zabójczy lek najlepiej przekonały się nastolatki, które nieopatrznie go zażyły dając się skusić reklamom typu "Schudnij 12 kg w dwa tygodnie". Swoją gehennę opisały na forach internetowych poświęconych odchudzaniu.

"Nigdy nie bierzcie tego leku" - przestrzega Anka. - "Ja zażyłam tylko jedną tabletkę i czuję się fatalnie. Nie mogłam zasnąć. Serce, głowa, mój umysł - coś strasznego. Minęło 15 godzin i wciąż miałam majaki przed oczami. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje".

Kolejna internautka wspomina: "Na początku było rewelacyjnie, nie miałam żadnego poczucia głodu. Po dwóch tygodniach wszystko się zmieniło. Myślałam, że mi głowę z bólu rozwali. Miałam tak silne zawroty, nie mogłam się skupić na uczelni, ręce mi dziwnie drżały. Doszło do tego, że pewnego dnia straciłam równowagę w łazience i uderzyłam głową o pralkę. Resztę tabletek wyrzuciłam do kosza i zaprzestałam kuracji".

Zdaniem lekarzy, zażywanie leku ma wiele przeciwwskazań, m.in. nadciśnienie, zaburzenia rytmu serca, powiększona tarczyca, jaskra czy choroby nerek. Beata Będzińska, właścicielka Centrum Leczenia Otyłości "Saba" w Łodzi, zapytana o adipex , mówi: - Nigdy nie stosowaliśmy tego leku. Może być szkodliwy, ale chciałabym zaznaczyć, że jeśli będzie stosowany w niewielkich ilościach pod nadzorem lekarza to można go wkomponować w zestaw środków na odchudzanie.

Handel adipeksem jest zakazany w Polsce. W Czechach można go kupić na receptę w każdej aptece. Dostępne są opakowania 30 szt. za 221 koron i 100 szt. za 685 koron.

- Adipex nigdy nie był u nas dopuszczony do obrotu ani w aptekach, ani w hurtowniach - mówi Paweł Radomski z Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych w Warszawie. - Inne nielegalne leki na odchudzanie to miaoz i meizitang sprowadzany z Azji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki