Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec Krzysztof Pałys: Nie wierzę w efekt Franciszka ani efekt Jana Pawła II

rozm. Matylda Witkowska
O. Krzysztof Pałys: Na przestrzeni lat nie widzę, aby powołań było mniej ani więcej. Dlatego nie wierzę w efekt Franciszka, tak samo jak w efekt Jana Pawła II
O. Krzysztof Pałys: Na przestrzeni lat nie widzę, aby powołań było mniej ani więcej. Dlatego nie wierzę w efekt Franciszka, tak samo jak w efekt Jana Pawła II Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Z ojcem Krzysztofem Pałysem, dominikańskim duszpasterzem powołań, rozmawia Matylda Witkowska.

Episkopat ogłosił właśnie, że liczba powołań do seminariów i części zakonów spada. Ojciec też ma z tym problem?
Nie zauważyłem spadków. W naszym nowicjacie organizujemy dni skupienia. Można przyjechać na weekend i pomieszkać w klasztorze. I na miesiąc do przodu mamy wszystkie terminy zajęte. Gdy rozpoczynałem tę pracę, nie myślałem, że będzie tylu chętnych. Do tego rocznie około 200 osób kontaktuje się ze mną, pisząc mejle czy umawiając się na rozmowę.

Ilu z nich zostaje zakonnikami?
Na pewno mniej. W ubiegłym roku prenowicjat rozpoczęło ponad 30 osób. Wiadomo, że część zrezygnuje później.

Dlaczego tak mało się decyduje?
Czasami kandydatom brakuje odwagi, by podjąć decyzję, która ma charakter nieodwracalny. Ludzie chcieliby mieć wszystko naraz. A tego się nie da. Obecnie podwyższa się wiek, w którym ludzie podejmują decyzje na całe życie. Śluby bierze się po trzydziestce, kiedyś było to nie do pomyślenia.

Dlaczego kandydaci odchodzą już w czasie nowicjatu?
Weryfikuje ich życie we wspólnocie. Z naszej strony staramy się odpowiedzieć na pytanie, co dla młodego człowieka jest najlepsze i - przede wszystkim - czego Pan Bóg od niego chce. Nie dla każdego wspólnota zakonna będzie czymś dobrym. Jest tu przestrzeń na samotność, przekraczanie egoizmu, ale i twórczą współpracę. Niekiedy kandydaci dochodzą do wniosku, że chcieliby jeszcze postudiować lub założyć rodzinę.

To co ich zachęca do wstąpienia?
To jest jakaś tajemnica. Ktoś może mieć na przykład kontakt z dominikanami, ktoś inny znajdzie o nas i informacje w internecie. Jednak nie jest do końca ważne, dlaczego się wstępuje, ale to, dlaczego się zostaje. Dlatego nie wierzę w kampanie reklamowe, rozdawanie ulotek, eventy. To, co przyciąga, to świadectwo życia i oczywiście Duch Święty.

Wierzy ojciec w efekt Franciszka?
Na przestrzeni lat nie widzę, aby powołań było mniej ani więcej. Dlatego nie wierzę w efekt Franciszka, tak samo jak w efekt Jana Pawła II. Uważam, że jeśli zakon jest wierny swojemu charyzmatowi, to pociąga. Jeśli zakonnicy są autentyczni, mówią z miłością o Panu Bogu i Kościele, pokazują, że takie życie daje człowiekowi poczucie sensu i pokoju, to najlepsze świadectwo.

Wyobraża sobie ojciec dzień, w którym w Polsce nie będzie powołań?
Nie wiem, to sprawa Pana Boga. Na razie wydaje mi się, że życie zakonne ludzi pociąga pewną innością. Znam ludzi, niezależnych finansowo, którzy mogliby jechać do ciepłych krajów, a wybierają rekolekcje w klasztorach, gdzie mogą złapać kontakt z Bogiem i z sobą samym. Jako zakonnicy mamy wciąż przypominać, że ludzkie szczęście nie polega na dobrym odżywianiu, kolejnych wrażeniach, które karmią jedynie na chwilę. Smak naszego życia leży zupełnie gdzie indziej. A jeśli nie będzie powołań? No cóż... Każde społeczeństwo, które oswaja swoich buntowników zyskuje spokój, ale traci przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki