56-letni pan Jerzy od wielu lat mieszkał samotnie i tak samo zmarł. Nie miał rodziny. Kilka dni po śmierci znalazł go sąsiad. A ponieważ zmarły nie miał krewnych, pochował go łódzki MOPS na cmentarzu Nowy Zarzew przy ulicy Zakładowej.
Sąsiedzi, którzy poszli na pogrzeb, wrócili wstrząśnięci sposobem przeprowadzenia pochówku.
- Po nabożeństwie karawan z trumną jechał tak szybko, że panie w szpilkach nie nadążały. Na pewno nie było to tempo pogrzebowe - mówi Mariola Popińska, dawna koleżanka zmarłego.
Na dodatek karawan skierował się nie na zwykły cmentarz, ale na teren po drugiej stronie ulicy.
- Pochowano go razem z "gorszymi" zmarłymi - denerwuje się pani Mariola. - To był płytki grób, wykopany dosłownie na śmietnisku. Leżały tam jakieś szmaty, kawałki butelek, plastik i gruz - wylicza.
Jan Otrembski, sąsiad zmarłego, miał podobne odczucia.
- Widok był straszny - mówi. - Grób był pełen gruzu i śmieci.
Sąsiedzi nie są gołosłowni - pokazują zdjęcia z tym, co kryła cmentarna ziemia: brudne włókna, kable, kawałki cegieł.
Pana Jerzego odprowadzało 12 żałobników.
- Ksiądz był zdziwiony, że tyle osób było na pogrzebie. Mówił, że zwykle jest tylko ksiądz i trumna- opowiada Jan Otrembski.
Dlatego żałobnicy nie mają wątpliwości.
- Na takie pogrzeby i tak nikt nie przychodzi, więc na warunki nie ma kto narzekać - mówią.
Pochówek pana Jerzego zorganizował MOPS. Na zlecenie urzędu pogrzeby obsługuje firma H.Skrzydlewska, która wygrała przetarg.
Witold Skrzydlewski, przedstawiciel firmy, podkreśla, że pogrzeb pana Jerzego został wykonany zgodnie z zasadami sztuki. A samochód - karawan marki Mercedes - jechał w godnym tempie.
- Przed samochodem szli ksiądz i krzyżowy. Jeśli oni zdążyli, to żałobnicy też powinni - tłumaczy Skrzydlewski.
Jak wyjaśnia przedsiębiorca pogrzebowy, cmentarz po drugiej stronie ulicy nie jest gorszy.
- To nowy cmentarz, który wkrótce będzie większy niż ten istniejący. Jest ogrodzony, z dużymi, ładnymi alejami. A groby osób chowanych przez MOPS są obok siebie, bo nasi pracownicy je pielęgnują - wyjaśnia Skrzydlewski.
Jak podkreśla, na miejscu cmentarza nigdy nie było śmietniska, ale...
- Ziemia wokół Łodzi rzadko jest nieruszona. Cmentarzy nie zakłada się na glebach rolniczych, różne rzeczy mogą się w ziemi pojawić - tłumaczy Skrzydlewski.
Monika Pawlak, rzeczniczka MOPS, zapewnia, że godność osoby chowanej jest dla urzędników bardzo ważna.
- Szacunek dla naszych klientów i troska o godne ich pochowanie są dla nas priorytetem - mówi Monika Pawlak. - Dlatego pracownicy sprawdzają, w jaki sposób odbywają się pogrzeby na koszt miasta. Nie mieli żadnych uwag do pracowników firmy H.Skrzydlewska. Nie dotarły do nas także skargi od osób bliskich lub znajomych zmarłych, którzy uczestniczyli w ceremoniach.
Pawlak zapewnia jednak, że urzędnicy sprawdzą warunki, w jakich chowany był pan Jerzy.
- Sprawdzimy ten przypadek i poprosimy o wyjaśnienia - mówi rzeczniczka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?