Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: "System" [ZWIASTUN]

Dariusz Pawłowski
Monolith Films

Daniel Espinosa oparł swój "System" na mocnej historii wziętej z samego jądra stalinowskiej ciemności, nie poddając się jednocześnie hollywoodzkiemu uatrakcyjnianiu tego, co straszne. Amerykanie nie potrafili uwierzyć Janowi Karskiemu w okropności holocaustu, przez lata mając komunistów za wrogów nie potrafili również pojąć rzeczywistej grozy świata pod sowiecką dominacją. Kręcili więc filmy straszące Związkiem Radzieckim, ale raczej jako mającym wojenne zapędy porządkiem źle ubranych obywateli, którym się nie przelewa. Dzielni zachodni agenci byli w stanie w jednej produkcji zniszczyć połowę Armii Czerwonej, zza żelaznej kurtyny zawsze można się było jakoś wymknąć, a zakres zniewolenia obywateli socjalistycznego świata i nieograniczone możliwości unicestwiania ludzi nie mieściły się hollywoodzkim twórcom w głowach.

U Espinosy demolująca człowieczeństwo opresyjność stalinowskiego systemu jest oddana w sposób nader odczuwalny, a zarazem bez nieustannego nurzania się w wódzie i bagnie (choć widać, że Ameryka zna już takie filmy, jak "Lewiatan"). Reżyser precyzyjnie i wiarygodnie zbudował rzeczywistość, przerażenie, beznadzieję komunistycznej Rosji - skupiając się na nastroju sprawił, iż nie przeszkadza nawet sztuczny rosyjski akcent, którym posługują się mówiący po angielsku aktorzy. W przejmujących, dotykających ramach codzienności umieścił solidnie zbudowane postaci, podkreślając, że bezduszność systemu to zawsze dramat jednostek. I bezsilność społeczności.

Osią filmu stają się rozgrywki między głównymi bohaterami opowieści, których wiąże nietypowo poprowadzony wątek kryminalny, zainspirowany prawdziwą historią "rzeźnika z Rostowa", Andrieja Czikatiły, seryjnego mordercy skazanego na śmierć w latach 90. XX wieku. Podczas procesu Czikatiło przyznał się do zamordowania 56 kobiet i dzieci (ostatecznie oskarżono go o 53 zabójstwa). W obrazowanej w "Systemie" rzeczywistości nie można nawet rozpocząć porządnego śledztwa w sprawie kolejnych ofiar, bo w Związku Radzieckim, Raju na Ziemi, nie ma morderców - oni są jedynie wykwitem zgniłego zachodu. Poszukiwanie potwora rozpoczyna Lew Stiepanowicz Demidow, młody, zdolny funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego, ale dopiero w momencie, gdy system złamie mu życie, dopatrując się nielojalności w sytuacji, gdy nie chciał zadenuncjować własnej żony. Lew w odnalezieniu zabójcy widzi odkupienie swoich czynów, ale i ostatnią możliwość odkrycia miłości w oczach ukochanej.

Twórcy filmu zbyt łatwo prześlizgują się po psychologicznych motywacjach i zawinionych przeszłością postawach bohaterów. Z drugiej strony to, co się tu serwuje, wystarczy, by utrzymać widza w napięciu i wciągnąć go w relacje między osobami dramatu. Dużą zasługą w pogłębianiu osobowości zapisali się aktorzy z Tomem Hardy'ym w roli Demidowa na czele. Trafnie udaje mu się oddać wpływ okoliczności na życiowe wybory, jednocześnie zdobywając sympatię dla bohatera niejednoznacznego. Znakomite tło jego działań budują partnerzy - oddaleniem pokrywająca strach Noomi Rapace jako Raisa, idealnie dobierający środki wyrazu Gary Oldman w roli generała Nesterova czy Joel Kinnaman w roli drania zrodzonego z odrzucenia. Wykorzystała swoją skromną szansę także Agnieszka Grochowska, w przejmującej, emocjonalnej scenie. A na ekranie oglądamy przecież jeszcze m.in. Jasona Clarke'a, Faresa Faresa, Nikolaja Lie Kaasa i Vincenta Cassela, któremu akurat epizod sowieckiego majora wyraźnie uwierał.

"System" to udana próba ambitnego wyjścia poza ramy kina gatunkowego. Daniel Espinosa poświęcił nawet nieco wątek sensacyjny na rzecz oddania dusznej atmosfery, stanu ciągłej podejrzliwości i nieustannej niepewności życia w nieludzkim systemie. Jakakolwiek hierarchia wartości leży tu w gruzach, a jedynym celem mieszkańców kraju społecznej "sprawiedliwości" jest przetrwanie. Nawet kosztem innych. "Lepszy jest jeden trup niż cztery trupy" - mówią do siebie członkowie jednej rodziny.

Chwilami Espinosa bywa łopatologiczny, w niektórych sekwencjach za bardzo "rozciąga" detale. Ale takie filmy jak "System" powinno się pokazywać wszystkim tym, którzy uparcie przekonują, że "wtedy było lepiej". Niczego tak silnie nie chcemy wyprzeć z pamięci, jak to, co rozpaczliwe. Jest jednak w filmie Espinosy element nadziei. Bo skoro taki system, jak stworzony w stalinowskiej Rosji, odszedł, to znaczy, że odejść może każdy...

OCENA: 4/6

SYSTEM
USA, thriller
reż. Daniel Espinosa
wyst. Tom Hardy, Noomi Rapace, Gary Oldman

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki