Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Ossowski: Major "Hubal" to żołnierz niepokorny

Anna Gronczewska
Artur Ossowski
Artur Ossowski Grzegorz Gałasiński
Z Arturem Ossowskim z łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej rozmawia Anna Gronczewska

30 kwietnia przypada 75. rocznica śmierci majora Henryka Dobrzańskiego "Hubala". Jak dziś patrzymy na jego postać?
Z pewnością to postać niejednorodna. Przykład żołnierza, który wypełnia swoją przysięgę z września 1939 roku, prowadzi bezkompromisową walkę z Niemcami. Prowadzi działania nieregularne, choć wciąż uważa się za żołnierza Wojska Polskiego. Stąd też nazwa jego oddziału: Wydzielony Oddział Wojska Polskiego. Przez jego szeregi przeszło prawie 300 żołnierzy. Należy jednak pamiętać, że nie jest to jedyny oficer WP, który postanawia dalej walczyć. Taka powrześniowa partyzantka trwa do wiosny 1940. Choć były oddziały, które walczyły jeszcze jesienią.

Wiele było takich oddziałów?
Szacuje się, że przez tę partyzantkę przeszło około 3 tysięcy żołnierzy. Największe oddziały były skupione do listopada 1939 roku w Borach Tucholskich. Takie oddziały walczą do października 1939 roku w Górach Świętokrzyskich, zanim jeszcze przyjedzie tam "Hubal". Działają one też w okolicach Mławy, Ostrołęki. A pod okupacją sowiecką w rejonie Białegostoku, na Pojezierzu Augustowskim. Walczy tam oddział podpułkownika Jerzego Dąbrowskiego, pseudonim "Łupaszko". On był dowódcą "Hubala", to jemu major wypowiedział posłuszeństwo starając się iść na pomoc Warszawie. Jerzy Dąbrowski jest o tyle ciekawą postacią, że podczas wojny polsko-bolszewickiej tworzył oddział kawalerii działający na tyłach Armii Czerwonej, która latem 1920 roku znajdowała się pod Warszawą. W tym oddziale szwadronem dowodził późniejszy major, wtedy jeszcze porucznik, Henryk Dobrzański. A ten w swoim szwadronie ma późniejszego rotmistrza Witolda Pileckiego. Tak więc historia wszystko bardzo ciekawie układa...

O wielu żołnierzach, którzy walczyli jesienią 1939 roku, nie pamiętamy. Legenda "Hubala" jednak przetrwała. Dlaczego?
Myślę, że z jednej strony zadecydowały o tym niezłomność, bezkompromisowość majora Dobrzańskiego. Do utrwalenia jego legendy przyczynił się też na pewno nakręcony w czasach PRL film Bohdana Poręby "Hubal". Powstał on po części na zamówienie władz. Miał pokazać, że po wrześniu 1939 roku polscy żołnierze walkę kontynuowali. Chciano pokazać jego konflikt z władzami późniejszej konspiracji. Mam na myśli późniejszego komendanta AK, Stefana Grota-Roweckiego. Jego nazwisko w filmie nie pada, ale używany przez niego pseudonim "Grabica". On nakazuje "Hubalowi" rozwiązanie oddziału. Ten zaś odpowiada mu mocnymi słowami... To pokazuje mentalność "Hubala", który uważa, że walkę z Niemcami można dalej prowadzić. Pokonał ich pod Huciskami, Szałasami. Ale już w marcu, kwietniu 1940 roku na okoliczną ludność spadają niemieckie represje. Szacuje się, że zabito i aresztowano około 400 osób. To trochę nadszarpnie bezkompromisowy obraz walki z Niemcami "Hubala", ale też możliwości, jakie daje regularne wojsko. Major Dobrzański regularnie rekrutował do swego oddziału żołnierzy. Uważał, że można we frontowy sposób prowadzić działania wojenne. Oni noszą mundury, składają przysięgę, prowadzą bardziej lub mniej regularne walki. Ale na dłuższą metę nie dało się tego utrzymać. Był to duży oddział. Przeszło przez niego około 380 osób, a stale trwało 160-180. Była tam jednostka kawalerii, piechoty. Ciężko było taki oddział ukryć, zarządzać, potrzeba było dużej aprowizacji.

Przy oddziale byli donosiciele?
Tak. Wiemy dziś, że było przynajmniej kilku. "Hubal" zginął po części przez zdradę. To bardzo prawdopodobne. Ludzie, którzy chodzili po lesie, by wytropić "Hubala", oddawali swe usługi Niemcom jeszcze w 1941, 1942 roku.

Na jakich żołnierzy z oddziału "Hubala" warto byłoby jeszcze zwrócić uwagę?
Na pewno na kaprala Głowacza. Był przed wojną żołnierzem Legii Cudzoziemskiej, zaprawionym w walkach w Maroku. On swoją prywatną wojnę z Niemcami prowadził do 1942 roku. Hitlerowcy mścili się na jego rodzinie. Zabijając żonę, dziecko, teścia. On sam zastawia na nich pułapki. Walczy w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego, Spały, Poświętnego. Ginie w jednej z potyczek w 1942 roku. Kolejną postacią wartą przypomnienia jest "Kotwicz", czyli późniejszy major Maciej Kalenkiewicz. Do Bożego Narodzenia 1939 roku był zastępcą "Hubala" w oddziale. Wtedy jednak stwierdził, że chce dostać się na zachód i walczyć w szeregach Wojska Polskiego, armii odtworzonej we Francji. To kończy się awanturą między oficerami. "Hubal" zwolnił go ostatecznie z oddziału. Kapitan Kalenkiewicz dociera do Francji. Wziął udział w końcowych walkach w obronie tego kraju. Potem odbywa szkolenie na Wyspach Brytyjskich i jako "cichociemny" wraca do Polski. Walczy na Wileńszczyźnie. Choć był przeciwny działaniom partyzanckim, to ginie jako partyzant. Walcząc z sowietami, latem 1945 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki