Jak zwykle, duma przychodzi nam najtrudniej. W Polsce wciąż nie powstał ani jeden film fabularny poświęcony Karskiemu, choć jego życiorys to gotowy materiał na kinowy przebój z potężnym przesłaniem.
Grünberg podkreślił w swoim filmie, że moralny kręgosłup (tak, tak, istnieje coś takiego, choć nie da się sfotografować tabletem), zbudowany na niekwestionowanych zasadach, pozwala pokonać sytuacje zdające się przekraczać nasze siły. A przecież życie obarcza nas takowymi, w różnej skali, w każdej rzeczywistości, nie tylko ekstremalnej. Dostajemy też od reżysera apel o odrzucanie wątpliwości. Każda społeczność (by nie użyć tego strasznego dziś dla wielu słowa "naród") ma w swojej przeszłości ludzi wielkich.
Nie bójmy się dokonywać zadrapań na pomnikach, ale podkreślajmy to, co w stojących na nich postaciach było wielkie. Tymczasem nie tylko z powodu skłonności do alkoholu najlepiej nam wychodzi poruszanie się od ściany do ściany. W biczowaniu się jesteśmy wyszkoleni. Wbijanie się w dumę wywołuje zaś głupawy rechot. Na złoty środek nie ma co liczyć.
Szef FBI z jednej strony i celebryta Michał Witkowski z drugiej są wyrazistymi przykładami na to, że gdy wyrośniemy w końcu z myślenia, iż historia to głównie materiał do wyśmiania, podkreślanie wielkich chwil to nadęcie i uciekanie od narodowych traum, a zawołanie "chwała bohaterom" to nacjonalizm i zaściankowość, będzie za późno. Z bohaterami można i należy dyskutować, ale duma to wartość.
Z niedowartościowania rodzą się kompleksy, lęk i przekonanie, że nic nie da się zrobić. A z braku wzorców - Dyzmowie zamiast bohaterów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?