Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Michała Strzeleckiego. Sportowa Łódź pożegnała dziennikarza [ZDJĘCIA]

Marek Kondraciuk
Pogrzeb Michała Strzeleckiego odbył się we wtorek na cmentarzu na Dołach. Wieloletniego dziennikarza sportowego "Expressu Ilustrowanego" żegnało kilkaset osób, wśród których nie brakowało sportowców, działaczy klubów sportowych, dziennikarzy i polityków.

Do ostatnich dni czynny, wciąż pełen energii, pochłonięty sportowa pasją, której mogliby mu pozazdrościć beniaminkowie sztuki władania piórem.

Odszedł nasz Misiek, Miś, Miszka, Michel, Misiu. Nie miał jednego przydomka, ale wszyscy dziennikarze, bez względu na to jak duża różnica wieku dzieliła ich od nestora, nazywali go familiarnie. Kiedy tylko dostrzegł, że adept "ma papiery na dziennikarza" życzył sobie, wręcz nakazywał, aby nie używać oficjalnej formy "panie Michale, panie redaktorze". - Michał jestem i niech tak zostanie - nakazywał młodszym redaktor Strzelecki.

Michał Strzelecki był postacią niezwykle barwną. W pamięci pozostanie mnóstwo jego powiedzonek, gestów, które na stałe wejdą do legendy łódzkiego dziennikarstwa. Był nietuzinkowym gawędziarzem. Michał żył z pasją, pisał z pasją i opowiadał z pasją.
60 lat pracy, z których większość w "Expressie Ilustrowanym", ukształtowało Jego warsztat dziennikarski. Michał wypracował swój styl, który był nie do podrobienia i któremu był wierny do końca swojej bardzo długiej przygody z piórem. Podziwialiśmy go za dar budowania więzi z ludźmi. Gdziekolwiek pojawiał się Michał wszyscy go znali, szanowali, ściskali, zagadywali, żartowali.

CZYTAJ TEŻ: Zmarł Michał Strzelecki, legenda łódzkiego dziennikarstwa sportowego

Ci, którzy znali Michała bliżej zapamiętają go jako niestrudzonego biesiadnika. Kochał życie i umiał czerpać z niego radość. Kiedy zabawa rozwijała się Misio intonował Marsyliankę i nikt nie wiedział, dlaczego tak upodobał sobie właśnie hymn Francuzów. To dzięki Niemu wielu dziennikarzy nawet obudzonych w nocy potrafi wyrecytować "Allons enfants de la Patrie…".

Treścią życia Michała Strzeleckiego był sport. Skosztował go jako dobrze zapowiadający się junior Boruty w rodzinnym Zgierzu, a po studiach związał się z nim dozgonnie jako dziennikarz i niezniszczalny działacz m.in. przez ponad 40 lat prezes Łodzianki. Póki zdrowie pozwalało grywał w dziennikarskich meczach oldbojów, a grubo po osiemdziesiątce gonił jeszcze z rakietą po korcie, bo uwielbiał tenis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki