Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zub jeszcze wierzy w utrzymanie GKS Bełchatów, ale podstaw nie ma

Paweł Hochstim
Marek Zub jeszcze wierzy w utrzymanie, ale podstaw nie ma
Marek Zub jeszcze wierzy w utrzymanie, ale podstaw nie ma Dariusz Śmigielski
Cztery punkty zdobyli w tym roku piłkarze PGE GKS Bełchatów. Nic więc dziwnego, że stali się głównym kandydatem do spadku z ekstraklasy.

Przyczyn obecnej sytuacji chyba zdiagnozować się nie da, bo - patrząc na nazwiska piłkarzy - PGE GKS ma drużynę, która w T-Mobile Ekstraklasie nie powinna mieć poważniejszych kłopotów. Niestety, statystyki są dla drużyny trenera Marka Zuba są bezlitosne.

W 11 tegorocznych spotkaniach bełchatowianie raz wygrali, raz zremisowali i 9 razy przegrali. Strzelili 8 goli, a stracili 22. Ich przedostatnia pozycja w tabeli nie może więc dziwić.

Do tego dochodzi koszmarna gra zespołu, bo zdecydowana większość tych porażek - o ile nie wszystkie - nie były przypadkowe. Tak jak w środę w Krakowie, gdzie do przerwy GKS szczęśliwie prowadził, a w drugiej połowie dał sobie wbić trzy gole przeciętnej przecież Cracovii.

- Od początku pracy w Bełchatowie mówiłem, że decydujące znaczenie będzie miała faza finałowa - mówi Zub, który twierdzi, że wierzy, iż drużyna odmieni jeszcze swoją sytuację. Niestety, jedynym argumentem jest fakt, że pozostało 7 meczów. Piłkarze żadnych powodów do optymizmu nie dają.

Zub objął zespół miesiąc temu i w tym czasie przegrał 4 mecze i 1 zremisował. Jeżeli szefowie bełchatowskiego klubu liczyli na "efekt nowej miotły" to muszą być rozczarowani. Trudno przypuszczać, by poprzednik Zuba, Kamil Kiereś, osiągnął w tych meczach gorsze rezultaty. Gdy szefowie klubu wybierali trenera spośród dostępnych na rynku szkoleniowców, mieli do wyboru m.in. Czesława Michniewicza, czy Dariusza Wdowczyka. Obaj uchodzą za doskonałych "strażaków", którzy szybko gaszą pożary w zespołach, ale w Bełchatowie wybrano Zuba, który jedyne sukcesy osiągnął w słabiutkiej i biednej lidze litewskiej. A w regionie łódzkim do tego kojarzy się z fatalnymi wynikami w Widzewie.

Od czwartku na rynku dostępny jest jeszcze jeden trener, bo Podbeskidzie Bielsko-Biała, wobec braku awansu do grupy mistrzowskiej, rozstało się z Leszkiem Ojrzyńskim. To przedziwna sytuacja, bo bielszczanie, jak na swoje możliwości, osiągali zupełnie przyzwoite wyniki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki