Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Zastrzelił trzy osoby, teraz resztę kary chce odbywać w Niemczech

Artur Drożdżak
Andrzej K. w sądzie, w dniu ogłoszenia wyroku
Andrzej K. w sądzie, w dniu ogłoszenia wyroku Wojciech Matusik
Andrzej K. za potrójne zabójstwo w 2001 r. przy ul. Garczyńskiego w Krakowie usłyszał prawomocny wyrok 25 lat więzienia. Odsiedział już 14 lat. Resztę kary chce odbyć za granicą. To pierwszy taki przypadek w Małopolsce.

Andrzeja K. koledzy, znajomi i nawet członkowie rodziny określali słowami: Nerwowy, wybuchowy, nieobliczalny. O tym, że jest zdolny do potwornej zbrodni na własnej skórze przekonali się jego sąsiedzi...

Kłopotliwe sąsiedztwo
Na co dzień biznesmen z branży budowlanej, inżynier robiący interesy w Niemczech i w Polsce, żonaty, ojciec dwójki dzieci. Mieszkał w ładnym, przedwojennym domu przy ul. Garczyńskiego w Krakowie na starym osiedlu oficerskim.

Z czasem pojawiło się tam tam już małżeństwo Agnieszka i Artur Rojszczakowie. Ona - studentka filologii szwedzkiej, on - młody, wzięty filozof Uniwersytetu Jagiellońskiego, sporo czasu spędzający na zagranicznych stypendiach m.in. w USA. Rodzina Rojszczaków połowę domu przy Garczyń- skiego kupiła na początku lat 90- tych. Sielanka i dobre relacje z rodziną K. trwały do początku 2000 r., kiedy Rojszcz- akowie wyjechali na dłużej za granicę. Po powrocie stwierdzili, że Andrzej K. dobudował piętro domu, odremontował dach, choć nikt go o to nie prosił i... zażądał zwrotu połowy poniesionych kosztów, około 80 tys. zł.

Kiedy usłyszał odmowę, rzucił tylko przez zęby. - No to spotkamy się w sądzie- zapowiedział. Jak obiecał, tak uczynił, pozew przeciwko sąsiadom był już gotów następnego dnia.
Smaczkiem w tej historii jest to, że żona Andrzeja K. była sędzią w wydziale gospodarczym. On też obracał się w środowisku prawniczym: sędziów, policjantów i prokuratorów. Po rozpoczęciu procesu cywilnego nie krył wrogości do sąsiadów. Były groźby, wyzwiska, niegrzeczne odzywki.

Groźby i broń
W styczniu 2001 r. groził bronią Janowi Rojszczakowi, ojcu Artura. Doniesienie do prokuratury w tej sprawie trafiło do prokuratury. Sprawę umorzono. Ale przy okazji wyszło na jaw, że Andrzej K. ma legalnie broń palną, często ćwiczy na policyjnej strzelnicy i że jest też aktywnym działaczem Bractwa Kurkowego.

- Ze mną nie wygracie - chełpił się mężczyzna, kiedy dotarła do niego decyzja prokuratury.
Także po jego myśli został rozwiązany spór cywilny z sąsiadami. Kiedy więc na 27 września 2001 r. wyznaczono rozprawę apelacyjną, był przekonany, że sprawiedliwość będzie po jego stronie. Na sądowym korytarzu spotkał Agnieszkę i Artura Rojszczaków. Nic się nie odezwał.

Furia i strzały
Wyroku wysłuchał z... wściekłością. Sąd bowiem uwzględnił apelację sąsiadów, przyznał im rację, a w części nakazał rozpoznanie sprawy jeszcze raz.
Była godzina 12.50, gdy Andrzej K. z gmachu sądu wybiegł z obłędem w oczach i wpadł do domu odległego ledwie o pięć minut pieszo.

- Zabieraj dzieci i uciekaj do Bielska - wrzasnął do żony. Zdążył jej jeszcze powiedzieć o przegranym procesie.

Kiedy kobieta wyszła, on otworzył sejf, sprawdził pistolet, wyciągnął 4 magazynki amunicji, załadował broń i czekał na powrót sąsiadów z sądu. Pierwszy na klatkę schodową wszedł Artur Rojszczak.

- Cieszysz się sk..., że zrujnowałeś mi życie?- krzyknął Andrzej K. i wymierzył broń. Pięć kul dosięgło filozofa w brzuch, klatkę piersiową. Kolejne siedem trafiło Agnieszkę. Nim straciła przytomność zdążyła wyszeptać do męża:- Artur żyjesz ?!

Nie słyszała już jak sąsiad oddał trzy strzały do jej teścia Jana.
Teść wyszedł z pracowni krawieckiej z piwnicy, kiedy usłyszał huk wystrzałów. Dwie kule trafiły go w brzuch, trzecia- w głowę, gdy już leżał ciężko ranny na klatce schodowej.
Sprawca z komórki sam zawiadomił policję, zadzwonił także do żony i powiedział jej czego dokonał. Policjanci na miejscu zastali czekającego na nich Andrzeja K., odebrali mu broń i dwa puste magazynki, skuli ręce, wsadzili do radiowozu, pozbierali 20 łusek z naboi.

Walczy o zdrowie
Wbrew przewidywaniom sąsiada Agnieszka Rojszczak. przeżyła, choć a otrzymała najwięcej ran postrzałowych m.in. w biodro, podbródek, brzuch. Najgorsza była kula, która uszkodziła rdzeń kręgowy. Spowodowała, że kobieta została sparaliżowana od szyi w dół. Na szczęście córka Rojszczaków była wtedy w szkole.

Pomoc ze Szwecji
Ranną Agnieszką zaopiekowali się też znajomi oraz przyjaciele jej zmarłego męża. Pomogli jej też ludzie z Instytutu Filologii Szwedzkiej UJ, gdzie studiowała i znajomi ze Szwecji oraz zwykli ludzie. Dzięki ofiarności darczyńców pokrzywdzona mogła wyjechać do Szwecji na rehabilitację, przeszła tam operację zranionego biodra.

Po powrocie do Krakowa dalej się leczyła, zmarła w sierpniu 2005 r.
Na ich rodzinnym grobowcu a Cmentarzu Rakowickim znalazła się sentencja, że "pośród ogromu miłości, zabiła ich nienawiść człowieka".

Andrzejowi K. zarzucono podwójne zabójstwo z zemsty i z motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz usiłowanie zamordowania Agnieszki.
Został skazany na dożywocie, ale Sąd Apelacyjny w Krakowie obniżył mu wyrok do 25 lat więzienie. Uznał jednak, że o warunkowe, przedterminowe zwolnienie może się starać dopiero po przesiedzeniu 24 lat za kratkami.

Andrzej K. cały czas uważa, że to on jest ofiarą i nie ma poczucia winy. Pisze na ten temat na założonej stronie internetowej, mówi w udzielanych mediom wywiadach.

Chce do Niemiec
Andrzej K. odsiedział 14 lat i kilka miesięcy temu złożył wniosek w Ministerstwie Sprawiedliwości, by resztę kary mógł odbyć na terenie Niemiec. Ma podwójne, polsko- niemieckie obywatelstwo, więc jest to możliwe. Decyzję podejmie krakowski sąd 8 maja br.

- To pierwszy przypadek takiego wniosku złożony przez osobę o podwójnym obywatelskie - potwierdza Tomasz Wacławek, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie. Wcześniej zdarzało się, że obcokrajowcy skazani przez małopolskie sądy wnioskowali o odbycie wyroku w swoim rodzinnym kraju. Tak np było w przypadku Czecha, Rosjanina i Szweda.

Korzystna zamiana?
Pytani o sprawę krakowscy prawnicy mówią, że wniosek Andrzeja K. zmierza do wykorzystania różnic w systemach odbywania kary w Polsce i w Niemczech. Zabójca liczy, że za zachodnia granicą zostanie potraktowany łagodnej i będzie mógł szybciej skorzystać z warunkowego zwolnienia po odbyciu większej części wyroku. W Polsce koniec odsiadki upływa mu w 2026 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kraków. Zastrzelił trzy osoby, teraz resztę kary chce odbywać w Niemczech - Gazeta Krakowska

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki