Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje leków ratujących życie i zdrowie. Łódzcy aptekarze protestują

Agnieszka Jędrzejczak
Jarosław Pruss
W aptekach brakuje leków ratujących życie i zdrowie. Problem z miesiąca na miesiąc jest coraz poważniejszy. Aptekarze protestują.

- Sytuacja jest dramatyczna, pacjenci nie dostają leków ratujących ich zdrowie i życie - alarmuje Danuta Jabłońska z apteki Bonifraterskiej w Łowiczu.

Apteka pani Danuty nie jest wyjątkiem. Podobna sytuacja dotyczy już nie tylko aptek w województwie łódzkim, ale i w całym kraju. Leków brakuje, a życie chorych jest zagrożone. Okręgowa Izba Aptekarska w Łodzi, podobnie jak pozostałe tego typu instytucje, protestuje przeciwko reglamentacji leków refundowanych ze środków publicznych.

Pacjenci chodzą od apteki do apteki, oczywiście ci, którzy mają na to siły. Niestety, osoby starsze i dodatkowo mieszkające w małych miejscowościach, mogą nie mieć już tyle energii, by zdobyć potrzebny lek na cukrzycę, chorobę Parkinsona czy przeciwzakrzepowe. A tych najbardziej brakuje. Aptekarze stworzyli listę około 200 medykamentów, ale wśród nich jest 70 lekarstw, których zapotrzebowanie najczęściej zgłaszają. W strachu żyją też astmatycy czy osoby chore na padaczkę.

- To skandaliczna sytuacja, uniemożliwiająca nam wykonywanie naszego zawodu - mówi Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Okręgowej Rady Aptekarskiej w Łodzi. - Naszym obowiązkiem, wynikającym przecież z prawa farmaceutycznego, jest zapewnienie pacjentowi leku - dodaje.

Co jest powodem braku najbardziej potrzebnych leków? Aptekarze przypuszczają, że powodem tej dramatycznej sytuacji jest nagminna dystrybucja leków za granicę, co firmom farmaceutycznym i dystrybutorom opłaca się bardziej niż sprzedaż tych medykamentów w Polsce. Ceny wynegocjowane mogą być dużo wyższe od tych w naszym kraju. W grę mogą wchodzić miliony złotych. Szacunkowa wartość tego eksportu, według danych firmy konsultingowej IMS Health, wynosi ok. 2,5 miliarda złotych rocznie.

Aptekarze starają się, by zrealizować recepty, ale często jest to niemożliwe. Jedna z łódzkich pacjentek na opakowanie insuliny czekała półtora miesiąca. Aptekarze niemal każdego dnia wysyłają pisma do łódzkiej izby aptekarskiej z prośbą o interwencję.

- Każdego dnia tracimy średnio dwie godziny na wydzwanianie do firm i zamawianie leków. Często słyszymy, że tego leku nie ma, albo limit został wyczerpany. Tylko jaki limit? Przecież w tej sytuacji cierpi pacjent - twierdzi Danuta Jabłońska.

Środowisko aptekarskie jest oburzone i żąda równego dostępu do leków.

- System dystrybucji leków wymaga natychmiastowej naprawy. W tym momencie mamy do czynienia z turystyką lekową. Chcemy, by wywóz leków za granicę przez dystrybutorów był kontrolowany, a zgodę na niego wydawał Główny Inspektor Farmaceutyczny - przyznaje prezes łódzkiej izby aptekarskiej.

Aptekarze nie wnoszą o zaprzestanie sprzedaży leków za granicę. Zależy im jednak na tym, by pacjent w naszym kraju miał dostęp do każdego medykamentu, który lekarz wypisał mu na recepcie. Niestety, nie ma zamienników leków, których brakuje i to pogłębia problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki