Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie z "Bałtykiem", czyli kolejne łódzkie kino przechodzi do historii [ZDJĘCIA]

Anna Gronczewska
Kino "Bałtyk" było jednym z najnowocześniejszych nie tylko w Łodzi
Kino "Bałtyk" było jednym z najnowocześniejszych nie tylko w Łodzi Grzegorz Gałasiński
We wrześniu obejrzymy ostatni seans w kinie "Bałtyk". Wielu łodzian nie może uwierzyć w tę informację. To dla nich przecież kultowe miejsce. Niektórzy długo stali w kolejkach, by zdobyć bilet na "Przeminęło z wiatrem" czy "Poszukiwaczy zaginionej Arki"

Tomasz Jagiełlo, prezes spółki "Helios", właściciela "Bałtyku" zapowiedział, że po wakacjach kino kończy swoją działalność. Teraz spółka otworzy multipleks w budującej się nowej galerii handlowej Sukcesja...

Bożena Matusiak, 50-letnia pracownica jednego z łódzkich banków, długo nie mogła uwierzyć w tę informację. Przecież to było jej ulubione kino. Cieszyła się, że przetrwało. Choć powoli zamykano kolejne znane kina w Łodzi: "Iwanowo", "Włókniarz", "Polesie", "Pokój", "Młodą Gwardię"...

- Z tym kinem wiąże się wiele wspomnień! - twierdzi pani Bożena. - Pamiętam, że był początek lat 80. Chodziłam do liceum, kiedy mamie udało się zdobyć od jakichś znajomych bilet na "Przeminęło z wiatrem". Pierwszy raz ten film pokazywali w polskich kinach. Nie byłam wtedy pierwszy raz w "Bałtyku", ale to wyjście na "Przeminęło z wiatrem" było dla mnie wielkim przeżyciem. Nie zapomnę tych tłumów, które kłębiły się w kinowych korytarzach. Trzeba było swoje odstać, by dostać się do bileterki. Potem okazało się, że mamy miejsce... w pierwszym rzędzie. Długo ten film zapamiętałam.

Jacek Marczak, informatyk z Łodzi, ma jeszcze inne wspomnienia związane z "Bałtykiem". Były już lata 90., zaczynał spotykać się z Mariolą, swoją obecną żoną. Na jedną z pierwszych randek zabrał ją właśnie do "Bałtyku".

- Tyle, że trochę nie pomyślałem - śmieje się dziś. - Bardzo chciałem zobaczyć "Pulp Fiction". No i zabrałem do kina Mariolę. Powiedziałem jej, że to film z Johnem Travoltą. A wcześniej mówiła mi, że kilka razy była na "Gorączce sobotniej nocy"... Niestety, po "Pulp Fiction" Mariola nie była zachwycona. Przecież w tym filmie krew leje się strumieniami. Na szczęście ta wizyta w "Bałtyku" nie zniechęciła jej do mnie...

Historia kina "Bałtyk" zaczyna się pod koniec XIX wieku, choć nikt wtedy nie przypuszczał, że po latach będzie się tak nazywało. 8 października 1882 roku przy ul. Dzielnej 18, która nazywa się dziś Narutowicza, uroczyście otwarto teatr "Thalia". Wcześniej w tym miejscu znajdowała się sala tańca należąca do Ignacego Vogla. Ale pewnego dnia podjęto decyzję, że zostanie zamieniona w salę teatralna z prawdziwego zdarzania. Prace modernizacyjne trwały tylko trzy tygodnie.

Nie mogło oczywiście zabraknąć projektu. Teatr, który nazwano "Thalią", projektował znany łódzki architekt i właściciel firmy budowlanej Otto Gehlig. Obiekt szybko stał się jednym z najnowocześniejszych w Łodzi. Na jego widowni mogło się pomieścić 800 osób. Sama widownia składała się parteru, dwóch balkonów i amfiteatru. Na suficie znajdował się plafon. Namalowano na nich portrety poetów, dramatopisarzy i myślicieli niemieckich. Miało to podkreślić niemiecki charakter tego miejsca. Ale na scenie teatru "Thalia" występowali polscy aktorzy, m.in. słynny Aleksander Zelwerowicz, Stanisław Trapszo, a także sama Helena Modrzejewska. Na łódzkiej scenie można było również zobaczyć Gabrielę Zapolską, która była nie tylko pisarką, ale też aktorką.

Teatr "Thalia" przetrwał I wojnę światową. Nieszczęście dotknęło go dopiero po jej zakończeniu. 5 listopada 1921 roku spłonął. W tym miejscu znów otwarto salę tańca, a 18 marca 1925 roku nowe łódzkie kino "Reduta".

Szybko uznano je za jedno z najnowocześniejszych w Łodzi. Z sufitu nie spoglądali już na widzów niemieccy myśliciele, ale zwisał duży żyrandol. Były jednak balkony, loże i duża widownia. Ale łodzianie niezbyt długo chodzili do kina "Reduta". 20 maja jego nazwę zmieniono na "Splendit". Kino miało kilku właścicieli. Należało do Moszki Werdygiera, dr. Leszka Kirkiena i Alfreda Straucha. Ten ostatni urodził się w 1877 roku w Warszawie. Tam prowadził księgarnię. W 1903 roku przeprowadził się do Łodzi - tu też prowadził księgarnię. Najpierw przy ul. Mikołajewskiej (dziś Sienkiewicza), a potem na ul. Dzielnej (Narutowicza) 24, a więc w pobliżu teatru, a potem kina. W 1927 roku Alfred Strauch sprzedał księgarnię. Zaczął sprowadzać do Łodzi światowej sławy artystów. Sam Strauch został udziałowcem kina "Splendit". Ale mimo sukcesów kinematografu na przełomie lat 20. i 30., zbankrutował i w 1934 roku popełnił samobójstwo.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Ale wróćmy do kina "Splendit". Jego otwarcie było dużym wydarzeniem w Łodzi.

- Dziś wspaniała premiera w nowootworzonym największym kinie w Łodzi! - zachęcała reklama zamieszczona w "Ekspressie Wieczornym". - Gigantyczny dramat psychologiczny osnuty według motta: Nie pożądaj żony bliźniego swego. Sonata Kreutzenowska. Potężny dramat tajników serca mężczyzny ubóstwiającego swą żonę i rywalizującego z jej kochankiem opracowany według dzieła nieśmiertelnego pisarza rosyjskiego hrabiego Lwa Tołstoja. Początek przedstawień w dni powszednie o godz. 4.30.

Szybko "Splendit" zapisał się w historii łódzkiego kina. Tu bowiem wyświetlono pierwszy pokazywany w mieście film dźwiękowy. Wcześniej właściciele kina kupili za 20 tysięcy dolarów odpowiednią aparaturę. Pokaz filmu odbył się 14 listopada 1929 roku. Wyświetlono "Statek komediantów".

- Wielki film dźwiękowo-śpiewany! - zachęcała do odwiedzania "Splenditu" reklama zamieszczona w "Ekspressie Wieczornym". - Rekord powodzenia ekranów europejskich i światowych. Wejście tylko na początki! Po rozpoczęciu wejście dla publiczności będzie zamknięte!

Jeśli ktoś chciał pierwszy raz obejrzeć w Łodzi film dźwiękowy, to za miejsce w loży musiał zapłacić 5 złotych. Najtańszy bilet kosztował 2 złote. A właściciele kina informowali, że nieważne są darmowe wejściówki i bilety ulgowe. Mimo wysokich cen chętnych do obejrzenia "Statku komediantów" nie brakowało. Po bilety ustawiały się długie kolejki.

Przed wybuchem II wojny światowej kino jeszcze dwa razy zmieniało swoją nazwę. W 1934 stało się "Roxy", a po roku przemianowano je na "Europę". Wtedy też jego właścicielem stało się warszawskie Towarzystwo Kinematograficzne "Patria".

Po zakończeniu niemieckiej okupacji stało się "Bałtykiem". A w 1948 roku zostało upaństwowione. Rozpoczyna się kolejna karta w jego historii. Po remoncie, który przeprowadzono po koniec lat 60., stało się najnowocześniejszym kinem w Polsce. Potem jeszcze nie raz dziwiło Łódź i kraj. Było pierwszym w mieście, w którym zainstalowano system stereo, potem dolby. Mogło pochwalić się, że ma niepowtarzalny, wygięty ekran, dzięki czemu znakomicie rozkłada się widoczność. Ma znakomite powiększenie ekranu, wspaniały dźwięk. Przyjeżdżają tu wielcy twórcy ze świata i mówią, że czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Od 1993 roku właścicielem "Bałtyku" jest spółka "Hellios".

Dariusz Kaczmarek, łódzki taksówkarz, nie zliczy ile razy był w "Bałtyku". Pamięta, że wchodziło się do niego wąskim korytarzem. - Nie można było nim przejść, bo pełno było tam "koników", którzy oferowali bilety po kilka razy wyższych cenach - wyjaśnia Darek.

Piotr Kulesza, kustosz z Muzeum Kinematografii, mówi że "Bałtyk" kojarzy mu się z filmami dla dzieci. Ale pamięta, że tata opowiadał mu, że jeszcze na początku lat s60. był tu na "Krzyżakach" reżyserowanych przez Aleksandra Forda.

- Podobno bardzo było trudno dostać bilety na ten film- mówi Piotr Kulesza. - Ale dziadek dostał je w zakładzie pracy i zabrał mojego tatę na "Krzyżaków". Było to dla niego duże przeżycie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

W "Bałtyku" można było też oglądać filmy wyświetlane na słynnych "Konfrontacjach". Pokazywano produkcje, których normalnie nie obejrzało się w kinie. - Na przykład "Mechaniczną pomarańczę" - dodaje Piotr Kulesza. - Ten film przyszły obejrzeć takie tłumy, że bileterzy nie mogli tego ogarnąć...

Anna Jabłońska, dziś nauczycielka, zawsze chciała iść na "Konfrontacje", ale nie była w stanie załatwić sobie biletów.

- To był początek lat 80. - opowiada. - Marzyłam, że obejrzę film Stevena Spielberga. Nie pamiętam czy to chodziło o "Poszukiwaczy zaginionej Arki" czy też "1941". Oczywiście biletów nie miałam. Zdobył je za to nasz kolega z klasy, Jarek. Właśnie do "Bałtyku". Po każdym filmie, na szkolnym korytarzu otaczał go tłum dziewczyn. Opowiadał z przejęciem o filmach, które widział na "Konfrontacjach".

Maciej Kronenberg, współtwórca Szlaku Dziedzictwa Filmowego Łodzi, w "Bałtyku" oglądał swe pierwsze kinowe filmy. Kino robiło wielkie wrażenie, bo miało ogromny, panoramiczny ekran.

- W tym kinie odbyła się premiera pierwszego filmu, którego akcja rozgrywała się w Łodzi - mówi Maciej Kronenberg. - To "Pójdziesz ponad sadem". Reżyserował go Waldemar Podgórski, a główną rolę grał Krzysztof Stroński. Powstał jeszcze przed "Ziemią obiecaną" i był na wskroś łódzkim filmem.

Astrid Wojtaszek jest łodzianką, absolwentką pierwszego rocznika Szkoły Kinooperatorów w Markach. Była tez jedną z pierwszych kobiet, które wyświetlały filmy w kinach Łodzi. - W "Bałtyku" akurat nie pracowałam, możej byłam tam na jednodniowym zastępstwie - mówi Astrid Wojtaszek. - Ale mieszkałam na ulicy Wschodniej, blisko Narutowicza. Gdy było otwarte okno, to słyszeliśmy ludzi wychodzących z "Bałtyku" czy muzykę docierającą z filharmonii.

Pani Astrid pracowała za to w innych kinach, których już nie ma, na przykład "Młodej Gwardii" czy "Polonii".

- Pracowałam w czasach, gdy dostawało się jedną kopię filmu, a wyświetlano ją w dwóch kinach - wspomina. - "Polonia" była blisko "Bałtyku" więc często dzieliliśmy się kopiami. Zwykle między seansami była godzina przerwy. Brało się więc taśmy i biegło do "Bałtyku". Gdy oni pierwsi wyświetlali film to też nami je przynosili...

Nie wiadomo, co będzie z budynkiem "Bałtyku". Maciej Kronenberg mówi, że jeśli byłby przeznaczony na inne cele niż filmowe to powinna się tam znaleźć choćby tablica czy izba pamięci przypominająca, że było tu jedno z najnowocześniejszych kin w Polsce...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki