Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konduktor PKP Intercity nie miał litości. Wypisał mandat mężczyźnie choremu na Alzheimera

Jarosław Kosmatka
GRZEGORZ MEHRING
Konduktor z krakowskiego oddziału PKP Intercity SA nie miał litości. Mandat wypisał mężczyźnie, który cierpi na chorobę Alzheimera

Edward Grabowski od prawie 40 lat mieszka z żoną w Tarnowie (woj. małopolskie). Urodził się i wychował w Płocku. Teraz schorowany 76-latek pamięcią wraca najczęściej do dzieciństwa. Dlatego też cierpiący na chorobę Alzheimera i otępienie starcze mężczyzna często próbuje "uciec" z domu od żony i niepełnosprawnego syna właśnie do miasta swojej młodości.

- Mąż ciągle mówi o tym, że jedzie do Płocka - opowiada pani Krystyna Grabowska. - Staram się go pilnować, ale przecież poza problemami z pamięcią i chorobą otępienną jest sprawny fizycznie i sam wychodzi z domu - wzdycha kobieta.

W niedzielę, 3 maja, staruszek wykorzystał nieobecność żony. Cel tylko jeden: udać się do rodzinnego domu w Płocku. Poszedł na dworzec kolejowy, poczekał kilka godzin i wsiadł do pociągu, jadącego do Warszawy Wschodniej. Pamiętał, że powinien jechać w stronę Warszawy.

Pociąg "Karpaty" ruszył o godz. 17.41. Cztery minuty później do 76-latka podszedł konduktor. Pociąg był jeszcze w Tarnowie. Staruszek nawet tego nie wiedział. Mimo to pracownik kolei wypisał mandat na 695,50 zł.

- Czy naprawdę musiał wypisywać opłatę dodatkową? - dziwi się pani Krystyna.

Nieświadomy tego co się dzieje pan Edward dotarł do stolicy w niedzielę po godz. 23. Nie wiadomo, co robił w Warszawie. Mężczyzna tego też nie pamięta. Chciał za wszelką cenę dotrzeć do rodzinnego domu w Płocku.

- Po godz. 15 w poniedziałek policjanci z komisariatu w Nowym Duninowie (pow. gostyniński) otrzymali informację od dyżurnego oficera z Płocka, że w miejscowości Dzierzązna mieszkańcy jednego z gospodarstw mają nieoczekiwanego gościa. Senior twierdził, że przyszedł "do naczelnika załatwić sprawy" - mówi Rafał Jeżak z biura prasowego mazowieckiego komendanta wojewódzkiego policji.

Policjanci sprawdzili w bazach danych, że choć mężczyzna mieszka w Tarnowie, to ma rodzinę w pobliskim Płocku i tam go odwieźli. Spełniło się marzenie pana Edwarda - dojechał do celu. Tu jednak przeżył rozczarowanie. Liczył na spotkanie z rodziną, był przekonany, że czas cofnął się o ponad pół wieku. Policjanci rozmawiali telefonicznie z żoną mężczyzny. Wezwano lekarza, który przebadał 76-latka. Starszy pan został pod opieką jednego z członków dalszej rodziny, który przyjechał na miejsce - opowiada Rafał Jeżak. Po krótkiej wizycie odprowadzili staruszka na pociąg powrotny do Tarnowa.

76-latek dojechał do Kutna, gdzie miał się przesiąść na pociąg jadący w stronę Tarnowa. Tutaj funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei w ostatniej chwili uratowali mężczyznę. Staruszek ponownie stracił poczucie świadomości i chodził po peronach, niebezpiecznie zbliżając się do torów.

Autopromocja:

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Był poniedziałek 4 maja. O godz. 22 funkcjonariusze z posterunku w Kutnie patrolowali stację, gdy ich uwagę zwrócił nietypowo zachowujący się senior. Przechodził przez tory w miejscu niewyznaczonym, sprawiał wrażenie zagubionego. Intuicja nie zawiodła sokistów. Mężczyzna potrzebował pomocy - mówi starszy inspektor Diana Zborowska, rzecznik komendanta głównego SOK.

Staruszek twierdził, że podróżuje z żoną i synem, ale nikt ich nie widział. Sokiści udzielili pomocy mężczyźnie. Wezwali policjantów.

- 4 maja interweniowaliśmy późnym wieczorem na dworcu w Kutnie. Policjanci po krótkiej rozmowie ze starszym mężczyzną wezwali ratowników medycznych. W kieszeni miał kartkę z adresem zamieszkania, numerem telefonu do żony i... mandat, o którym nie wiedział - mówi starszy aspirant Paweł Witczak.

Gdy przyjechali ratownicy, mężczyzna dalej nie wiedział, gdzie jest.

- Kontakt z nim był ograniczony. Potrafił się jedynie przedstawić. Twierdził, że jest leczony z powodu choroby Alzheimera. Został przewieziony do szpitala - mówi Krzysztof Chmiela, dyrektor ds. medycznych łódzkiego oddziału Falck Medycyna.

- Mąż od tego czasu jest na oddziale psychogeriatrii szpitala w Gostyninie. W najbliższy poniedziałek jedziemy z synem, by zabrać go do domu - mówi Krystyna Grabowska.

W poniedziałek starszy pan wróci do domu z perspektywą konieczności zapłaty mandatu, o którym nawet nie wie. Spytaliśmy przedstawicieli PKP Intercity, czy to normalne, że konduktor wystawia mandat staruszkowi, zamiast wezwać pomoc.

- Każdy pasażer, który otrzymał wezwanie do zapłaty z powodu braku ważnego biletu, ma prawo do reklamacji. Pod uwagę bierzemy różne czynniki, w tym sytuacje losowe - mówi Marta Ziemska z biura prasowego PKP Intercity.

Po naszej interwencji mandat dla pana Edwarda zostanie umorzony.

- Ze względu na stan zdrowia pasażera podjęliśmy decyzję o umorzeniu opłaty bez konieczności prowadzenia standardowego procesu reklamacji - mówi Marta Ziemska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Konduktor PKP Intercity nie miał litości. Wypisał mandat mężczyźnie choremu na Alzheimera - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki